Zima jest w tym roku wyjątkowo łagodna, toteż kilkudniowy atak lekkiego mrozu zaskoczył nawet mnie samą. Ponieważ nie kupiłam wcześniej absolutnie żadnego treściwszego kremu na zimę, bo nic tej zimy nie zapowiadało, zostałam z samymi lekkimi jesienno-wiosennymi specyfikami. Co było robić? Trzeba było się zaopatrzyć w jakieś bardziej ochronne mazidło i zadbać o skórę jak należy. W moim mieście jest taki osiedlowy sklepik, niepozorny, ale świetnie zaopatrzony w kosmetyki mojej ulubionej firmy. Trochę zajęło mi czasu zanim się zdecydowałam, który krem Dr Ireny Eris wybrać tym razem. Seria do suchej cery wydawała się najbardziej odpowiednia, więc wzięłam krem półtłusty, ochronno-wzmacniający.
W składzie znajdziemy Lactil - czyli kompleks substancji aktywnych mający za zadanie utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia, wosk pszczeli - który ma zadbać o delikatne natłuszczenie naskórka i ekstrakt z arniki - łagodzący podrażnienia, poprawiający elastyczność i miękkość cery oraz wzmacniający ściany naczyń krwionośnych. Krem jest przeznaczony do użycia zarówno na dzień jak i na noc. Według zapewnień producenta nadaje się po makijaż.
A jak wygląda to w rzeczywistości? Konsystencja kremu jest treściwa i trudna do nałożenia - muszę przyznać, że nie tego się spodziewałam. Owszem, kilkanaście lat temu byłoby to do przyjęcia - półtłuste kremy wyglądały wówczas niczym smalec, okropnie nieprzyjemne do wsmarowania. Ale miałam już kremy półtłuste, które nakładały się lekko i bez najmniejszego niepotrzebnego rozciągania skóry. Tutaj trochę się trzeba było jednak namęczyć.
Po nałożeniu lekka konsternacja... z lustra spogląda na nas tłustawa, świecąca maź. Jestem cierpliwa, czekam kilkanaście minut... Jest sukces! Połysk trochę zelżał, ale krem nadal jest wyczuwalny na twarzy niczym olejowa powłoka. Jak tu wyjść do ludzi, zastanawiam się i próbuję zrobić makijaż. Tu, o dziwo, pełen sukces! Właśnie dzięki tej śliskiej powłoce na twarzy, mój podkład jak nigdy, rozprowadza się z rewelacyjnym poślizgiem i bez zarzutu. Na to jak zwykle nakładam puder, może nieco staranniej niż zwykle i jestem zaskoczona! Makijaż wygląda bez zarzutu, a w ciągu dnia potrzebna jest tylko jedna poprawka - czyli jak na moją kapryśną cerę - standard. Pewnie to zasługa dobrego nawilżenia i natłuszczenia po użyciu tego kremu - moja cera już nie musi ratować się nadmiernym wytwarzaniem sebum.
Krem, jak wspominałam, jest przeznaczony na dzień i na noc - w tym drugim przypadku odpowiada mi bardziej, bo rankiem wyraźniej widać jego odżywcze działanie. Cera jest dobrze nawilżona, miękka i wyraźnie odżywiona.
Zapach kremu, niezwykle subtelny, nie drażni mojego nosa, ale też nie rzuca na kolana. Ot, typowy.
Krem generalnie mogę polecić jako niezły produkt do ochrony przed kapryśnymi warunkami atmosferycznymi, w temperaturze poniżej 0 stopni. Przy wyższych ma on niestety jeden mały minus - działa mianowicie lekko "pryszczotwórczo", przez co nie nadaje się moim zdaniem do zbyt tłustej skóry. Dla posiadaczek normalnej lub suchej będzie idealny.
Producent | Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja twarzy |
Rodzaj | Kremy na dzień i na noc |
Przybliżona cena | 11.00 PLN |