STUDENTKI, SAMOTNE MATKI, mężczyźni. Zarabiają tysiące na nagości w internecie
O wysokich zarobkach, pobudkach pracownic takich firm i skali zjawiska opowiada autor artykułu "Szklane dreszcze"
Faceci chcą być oglądani nawet za darmo, błagają o to. Duże powodzenie mają pary. A kobieta? Zależy, jak wygląda - tak zaczyna się reportaż Grzegorza Szymanika opublikowany na łamach "Dużego Formatu".
Samotna_mama nadaje, bo dwa lata temu miała w portfelu tylko jakieś grosze. Wpisała więc w wyszukiwarkę: "praca przez internet". Internetu jeszcze nie odcięli.
— Wyskoczyła mi strona. Weszłam. Pokazałam biust w staniku i zaraz miałam 20 widzów — opowiada. — Ktoś powiedział: "Dam ci 10 żetonów, jak pokażesz cycusie". Odpowiedziałam: "OK". Siedziałam tak całą noc i nad ranem miałam już 1000 żetonów. Pobiegłam do banku założyć konto. Kiedy zobaczyłam następnego dnia, że mam na koncie 100 złotych, byłam tak szczęśliwa, że znowu weszłam — brzmi fragment artykułu.
Biznes z internetowymi kamerkami robi furorę w sieci. Każdego miesiąca z serwisu korzysta nawet 3 miliony użytkowników. Zarejestrowani mężczyźni, kobiety, a także pary zarabiają na życie pokazując się innym internautom. Najwięcej potrafią zarobić kobiety, nazywane potocznie "cam girl" lub "żetoniarami". Miesięcznie najlepsze z nich mają nawet 25 tysięcy zysku. Mniejszym zainteresowaniem cieszą się mężczyźni.
Mężczyźni, którzy chcą tam zarobić pieniądze, nie zarabiają ich. Nie ma chyba tak wielu głupich kobiet, które by chciały za to płacić - przyznał dziennikarz.
O wysokich zarobkach, pobudkach pracownic takich firm i skali zjawiska opowiedział dziennikarz Grzegorz Szymanik, właściciel największej agencji wideomodelek w Polsce Michael Bagnati i jedna z "cam girl".
Źrodło: TVP
Źródło zdjęć: Shutterstock
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze