Jak być twardą?
JOANNA HARASYMÓW • dawno temuManipulacja rządzi dzisiejszym światem. Manipulujemy szefem, aby dał nam wolne lub mężem, by kupił nam nową sukienkę. Gorzej jest, gdy ktoś manipuluje nami. A nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak często to się zdarza. Z manipulacją, i to zazwyczaj perfidną, mamy często do czynienia w pracy, zarówno w stosunkach koleżeńskich, z przełożonymi, jak i kontrahentami.
Prosty przykład. Ktoś mówi nam, że nie podoba mu się nasza praca, ocenia ją średnio. Ale chce dalej z nami współpracować, tyle, że zapłaci 1000 zł mniej. Jeśli w to uwierzymy, damy się zmanipulować. Jeśli w dzisiejszych czasach ktoś chce z nami współpracować, to oznacza, że jesteśmy naprawdę dobrzy. Dziś trudno jest się przebić. Cała gra toczy się tu o pieniądze, a negocjator chce zbić nas z tropu, podważając nasze kwalifikacje. Na ogół czujemy się skompromitowani i cieszymy się, że druga strona chce z nami współpracować i dlatego ulegamy.
Inną stosowaną częstą metodą negocjacji jest wzajemność. Nauczono nas odwzajemniania. Jeśli coś bierzemy, musimy też dać. Tak nas wychowano. Wyobraźmy sobie inwestora, który zaprasza nas na rozmowy handlowe do drogiego pensjonatu w górach. Kosztowne drinki, pyszne jedzenie, SPA… Tyle dostaliśmy, głupio więc jest nam upierać się w negocjacjach przy swoim. Idziemy na ustępstwa. I to nasz błąd. Inwestorzy mają pieniądze i lubią negocjować w pięknych i drogich miejscach, nie po to by było miło, lecz po to by rozluźnić uwagę drugiej strony.
Analogiczna sytuacja może zdarzyć się w pracy. Szef daje nam premię za efekty naszej dotychczasowej pracy. Za chwilę prosi nas jednak, żebyśmy zajęli się jeszcze jednym projektem, siedzieli nad nim po godzinach, a nawet w weekendy. My posłusznie zgadzamy się. Głupio nam odmówić, dostaliśmy w końcu znaczną premię. Premia była jednak za efekty pracy, nie zaś za dodatkowe godziny, które będziemy spędzać, siedząc nad nowym projektem. Znów wpadliśmy w pułapkę.
Jeszcze inną metodą jest przeszkadzanie. Jedziemy na negocjacje. Ale osoba, z którą się umówiliśmy, jest nieobecna. Przychodzi spóźniona. Zaprasza nas do gabinetu, w którym panuje nieład. Zaczynamy prezentację. Do pokoju przybiega asystent, który zaczyna zbierać porozrzucane papiery. Za chwilę przynosi szefowi kawkę. Ale zapomniał o nas, tak więc przerywa nam i pyta, czy coś podać. Nasz rozmówca siedzi rozluźniony w fotelu, nas posadził na stołeczku, którego mogłyby używać dzieci w podstawówce. Podczas konwersacji rozmówca bawi się telefonem. Nie słucha nas. Można by pomyśleć — ignorant? Nie jest zainteresowany? Jednakże prawda jest taka, że to kolejna technika manipulacji. Rozmówca zbija nas z tropu. Jesteśmy spłoszeni. Chcemy skończyć negocjacje i uciekać. I o to właśnie chodzi drugiej stronie. Bo jeśli my tak się czujemy — on zyskuje.
Podobnie jest z niedostępnością. Najpierw nie możemy się do kogoś dodzwonić. W końcu gdy nam się udaje, sekretarka mówi, że szef nie może rozmawiać. Wreszcie osiągamy swoje i umawiamy się na spotkanie. Przychodzimy, jednak okazuje się, że szef będzie dopiero za 15 minut, ale za pół godziny ma ważne spotkanie. Nie zapominajmy, że to także manipulacja.
Bywa, że jesteśmy manipulowane. W końcu łatwo ugodzić w miękkie serce kobiety. Z drugiej zaś strony my kobiety jesteśmy mistrzyniami w manipulacji. Prawie instynktownie potrafimy zmuszać ludzi by robili to, co chcemy.
Ciekawym sposobem, typowym dla kobiet, jest metoda detektywa Colombo. Udawanie kogoś nierozgarniętego, lecz miłego. Metodę tę chyba przynajmniej raz w życiu stosowała każda z nas. Udawanie kogoś z pozoru nierozgarniętego przynosi często niesamowite skutki. Ludzie nie traktują nas poważnie, przestają być czujni, mówią więcej. A my wykorzystujemy potem ich własne słowa w negocjacjach. To także dobry sposób by uzyskać pomoc w naprawie samochodu i wszelkich innych sprawach technicznych, często nawet bez słowa „proszę”.
Z drugiej strony ten sposób bycia nie jest naturalny dla emancypantek. Jeśli jednak metodę tę mógł wykorzystywać tak inteligentny mężczyzna jak porucznik Colombo, to nie powinna być ona źle postrzegana przez panie. Ta metoda to podstawianie konia trojańskiego, tym koniem jednak jesteśmy my same.
Wydaje się, że w przypadku kobiet metoda Colombo jest znacznie bardziej skuteczna niż metoda związana z wymaganiem konsekwencji. Ludzie lubią być konsekwentni. Jeśli coś obiecają, powinni to wypełnić. Jeśli jednak nie robią tego, co obiecali, zawsze można złapać ich za słowa. Efekt murowany. Warto jednak zaznaczyć, że niestety wciąż panie, które są bardziej inteligentne i konsekwentne od mężczyzn, nie zawsze są lubiane. Przynajmniej w niektórych kręgach… Warto więc zastanowić się, z jakimi ludźmi mamy do czynienia, zanim zastosuje się którąś z wyżej wymienionych, przeciwstawnych metod.
Kobietom świetnie wychodzi również metoda wzbudzania winy. Jeśli chcemy zmusić naszego partnera zawodowego do pomocy, wystarczy trochę marudzić. W domu dziecko chore, męża ciągle nie ma, tyle pracy było nad tym projektem, ale przetarg był ustawiony, a tu następna dobra okazja się trafiła, kto teraz zajmie się przygotowaniem projektu, w końcu sama nie dam rady… Wzbudzanie winy bywa bardzo skuteczne.
Metody manipulacji można by wymieniać bez końca. Jest jednak jedna zarezerwowana tylko dla nas — kobiet. Pamiętajmy, że mimo upływu lat i zmian w społeczeństwie wciąż naszą główną bronią kobiecą jest… seksapil. Kobieta chyba zawsze będzie tą szyją, która potrząsa głową mężczyzny. Gorzej jest, gdy drugą stroną konwersacji jest kobieta, wtedy decydują już tylko nasze kompetencje, umiejętność prowadzenia rozmów, manipulowania i chronienia się przed manipulacją.
Kiedy więc znów szef obrzuci nas robotą, albo na rozmowie kwalifikacyjnej zaproponują nam o 1000 zł mniej niż średnia płaca na rynku w danej dziedzinie, brońmy swojej wartość i nie ulegajmy manipulacji.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze