Prześnił się sen na jawie...
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuTrochę smutno, że kobietom zdarza się wierzyć, iż mogą sobie w jakiś sposób „zasłużyć” na miłość mężczyzny. Taką miłość powinno się otrzymać bezwarunkowo od razu, w pakiecie z szacunkiem, czułością, oparciem. Inaczej – nigdy nie przyjdzie. Jeżeli od lat wysłuchiwałaś tych chamskich odzywek bez protestu i nadał żyłaś z mężem, trudno mi uwierzyć, że teraz twierdzisz, iż go nie znałaś. Może po prostu nie chciałaś znać?
Witam, Margolu,
Jesteśmy małżeństwem z 25-letnim stażem. Mamy jedno, jedyne dziecko. Przed kilkunastu laty mój małżonek szukał przygód z obcymi paniami. Nie będę się rozpisywać i opowiadać w detalach, bo w kilku słowach nie jestem w stanie opisać przeżytych dni, miesięcy. Prosił o wybaczenie, płakał, przysięgał, zaklinał się na naszego syna — że nigdy więcej. Wybaczyłam, choć serce pękało z bólu. Zadawałam sobie tysiące pytań: dlaczego? Co się we mnie zatraciło, że mąż mój rzucił się w ramiona obcej kobiety? Pytania męczyły mnie bardzo długi czas.
Czas powoli leczył rany. Rzuciłam się w wir pracy zawodowej, odnosząc ogromne sukcesy, pozyskując nowe kontakty, stałam się dojrzałą kobietą, która dbała o rodzinę, o ciepłą i miłą atmosferę domowego gniazdka, organizowałam wspaniałe urlopy. Wymagało to wszystko ogromnego wysiłku. Zmęczona i przepracowana padałam.
Mój małżonek obrastał w dobrobyt i żył w wygodnictwie. Pragnęłam jednego — żeby mój mąż był zadowolony i zauważył, że istnieję. Upłynęło kilka następnych lat. Nasz syn stał się dorosłym człowiekiem, który zwracał uwagę na wiele rzeczy, tym bardziej że mieszkał z nami. Nasza prywatność, nasza intymna sfera uległa znacznemu pogorszeniu. Przerażała mnie obecność (obok w pokoju) naszego syna. Nie byłam w stanie całkowicie przestać myśleć o tym, że obok jest ktoś, kto może wszystko słyszeć. Małżonek wymagał i żądał.
Nie tak dawno całkiem przez przypadek odkryłam tajemniczą pocztę internetową mojego męża. Zwątpiłam i zaniemówiłam. Mój małżonek od 08.03.2006 jest zarejestrowany w klubach internetowych — szukając sekspartnerki, partnerki do flirtowania! Przez kilka dni nie byłam w stanie się pozbierać. Samo jego czatowanie może nie było tak przerażające dla mnie jak jego profil, zdjęcie (ze wspólnego urlopu), jego fantazje i jego wymagania w stosunku do szukanej partnerki. Najbardziej niesympatyczne było jego motto: „dzień bez seksu, stracony dzień…”. Cytuję dalej słowa mojego męża: „zapewnia dyskrecję — jest szczery i otwarty na każdą ofertę”. Te słowa zabolały. Tym bardziej że nigdy nie usłyszałam od mojego męża miłego, ciepłego słowa. Nigdy nie pamiętał o tym, że lubię kwiaty. Nigdy nie zapytał po wspólnie spędzonej nocy, czy jestem usatysfakcjonowana, czy było dobrze. Zamilkłam i zaniemówiłam na kilka dni. Biłam się z myślami, odnowiły się zaleczone rany, poczułam sie okłamana i wykorzystana, brudna i niepotrzebna…
Zmusiłam męża do rozmowy, prowokowałam zadawanymi pytaniami, na które pragnęłam otrzymać odpowiedź. Owszem, otrzymałam. Zarzutom i oskarżeniom nie było końca. Z mojej to winy był mój małżonek zmuszony organizować sobie życie seksualne. Dwadzieścia pięć lat przeżyłam z człowiekiem, którego nie znałam. Dwadzieścia pięć lat żyłam w nieświadomości. Dwadzieścia pięć lat byłam zmuszana i molestowana seksualnie. Dwadzieścia pięć lat rzucane były pod moim adresem słowa „jak nie to nie, niech ciebie psy j….”.
Załamałam się całkowicie. Uciekło moje życie. Choć jestem kobietą wykształconą i zadbaną.
Pozdrawiam,
Antonetta
***
Droga Antonetto,
Ustalmy jedno: przebudzenia ze snów na jawie bywają znacznie boleśniejsze niż z pięknych marzeń sennych. O tych nocnych majakach wiadomo, że są złudą, ale sny na jawie przez długi czas mogą się wydawać rzeczywistością…
Trochę smutno, że kobietom zdarza się wierzyć, iż mogą sobie w jakiś sposób „zasłużyć” na miłość mężczyzny. Taką miłość powinno się otrzymać bezwarunkowo od razu, w pakiecie z szacunkiem, czułością, oparciem. Inaczej – nigdy nie przyjdzie. Jeżeli od lat wysłuchiwałaś tych chamskich odzywek bez protestu i nadał żyłaś z mężem, trudno mi uwierzyć, że teraz twierdzisz, iż go nie znałaś. Może po prostu nie chciałaś znać, nie chciałaś dopuścić do siebie myśli, że związałaś się z kimś, kto jest zupełnie inny od Twoich wyobrażeń na jego temat? Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że ludzie potrafią żyć w fikcji całymi latami – celują w tym zwłaszcza kobiety, „dla dobra dzieci”, z poczucia obowiązku, lojalności… Nie chcą ujrzeć rzeczywistości, bo może być trudna do zniesienia, więc uciekają w wyobrażenia, a przy tym zabudowują sobie czas szczelnie innymi zajęciami, żeby nie musieć spoglądać prawdzie w oczy. Sukcesy odnoszone na innych polach rekompensują im niepowodzenia emocjonalne, a przy tym wydaje im się, że mąż musi przejrzeć, dostrzec w nich atrakcyjne, zadbane, wykształcone czy też czułe, kochające, serdeczne czy jakiekolwiek inne kobiety. Sęk w tym, że wielu takich mężów, jeśli w ogóle, dostrzega to wyłącznie w sytuacji zagrożenia, gdy atuty „ich” kobiet zostaną dostrzeżone przez innego mężczyznę. W innych przypadkach żona staje się tylko dodatkowym, bardzo szykownym meblem w mieszkaniu. Czy nie uległaś takiej właśnie iluzji, że jeśli dostatecznie się postarasz, to on Cię znienacka „odkryje” i będziecie żyli długo i szczęśliwie?
Rozumiem, że mąż mógł się czuć rozczarowany Twoją postawą, gdy ze względu na dorastające dziecko odmawiałaś mu seksu. Szkoda tylko, że nie znalazł w sobie dość klasy, by ten problem spróbować z Tobą jakoś rozwiązać. Z drugiej strony, zastanawiające jest, że odmówiłaś sobie prawa do życia intymnego z uwagi na syna za ścianą. Przecież można było to jakoś inaczej rozwiązać, włączyć muzykę… Czy Ty w ogóle lubiłaś seks ze swoim mężem? Czerpałaś z niego przyjemność? Czy był smutnym obowiązkiem albo rodzajem nagrody za zachowanie męża? Nie musisz na te pytania odpowiedzieć nikomu poza sobą. Mam wrażenie, że seks nie jest Twoją ulubioną sferą życia, ale może się mylę. Rozumiem też, że może to wynikać z traumy po zdradach męża.
Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia. Zawsze twierdzę, że warto walczyć o związek, ale w przypadkach takich jak Twój skłaniam się ku tezie, że o związek powalczyłaś dość, a teraz pora zawalczyć o siebie. Bezwzględnie pora. Syn jest, jak rozumiem, dorosły. Czy nadal mieszka z Wami? Obawiam się, że może Cię spotkać coś bardzo niedobrego: przelewanie uczuć i emocji na syna. On musi mieć swoje życie, więc nie nastawiaj się na to, że będzie Ci oparciem w chwili, gdy Twój mąż zawiódł. Nie możesz od niego wymagać, żeby podporządkował Ci swoje życie, tak jak Ty (jak przypuszczam) podporządkowałaś jemu. Pamiętaj o tym, cokolwiek postanowisz. I pamiętaj, że niczego już nie musisz robić ze względu na niego, bo jest dorosły i nie potrzebuje Twoich poświęceń. Teraz zajmij się sobą.
Powinnaś uniezależnić się emocjonalnie od męża. Udało Ci się osiągnąć sporo sukcesów, zadbaj teraz, by procentowały dla Ciebie. Korzystaj z tego, co udało się zdobyć. Męża odsuń od siebie, przestań walczyć o jego miłość, nie udało się to przez dwadzieścia pięć lat, to pewnie nie uda się już nigdy. Jeśli nie chcesz się rozwodzić, nie rób tego – ale na pewno zamieszkajcie osobno i może nawet postaraj się o formalną separację. Pamiętaj, że życie ma niebezpieczną tendencję do przeciekania przez palce. Nie pozwól na to. Nie trwoń już czasu. Daj sobie więcej uwagi, tej, którą dotąd skupiałaś na mężu. I zacznij się żegnać z tym, co będziesz pewnie (dla zdrowia i równowagi) musiała zostawić za sobą. Małżeństwo, wizerunek męża, który stworzyłaś sobie przez lata, marzenie o jego miłości, zabieganie o jego uwagę – to wszystko powinnaś pożegnać. Wypłakać swoją porcję łez, wyrzucić swoją porcję wściekłości, oczyścić się i postarać się żyć teraz trochę bardziej dla siebie. Albo zupełnie dla innych – takich, którzy naprawdę wymagają Twojej uwagi. Może odnajdziesz się w jakiejś działalności charytatywnej?
Przypomnij sobie, kim jesteś, kim zawsze chciałaś być. I powalcz trochę o taką siebie z własnymi nawykami. To się może nadspodziewanie dobrze udać.
Serdecznie ściskam na nową drogę
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze