Twój chłopak jest za stary!
CEGŁA • dawno temuMam 19 lat, związałam się z chłopakiem 8 lat starszym, zatem – chyba nie starcem? Zostałam postawiona przed wyborem: rodzina albo mężczyzna. Rodzinie brak wyobraźni, zrozumienia i lojalności. Najbardziej zdumiewa mnie to, że mój brat miał już chyba tuzin dziewczyn, były starsze od niego, były i dużo młodsze, a nikt nigdy jakoś nie robił z tego powodu chryi. Czy to epoka kamienna i faceci są nadal pod specjalną ochroną?
Droga Cegło!
Zostałam postawiona przed wyborem: rodzina albo mężczyzna, w okolicznościach niesprzyjających sporom – cała afera rozegrała się w okolicach świąt, a potem mojej studniówki. Nie muszę dodawać, że obie uroczyste i ważne dla mnie okazje stały się totalną klapą. Obwiniam za to bliskich, okazali się ludźmi bez wyobraźni, zrozumienia i lojalności (choć nadal ich kocham i potrzebuję).
Mam 19 lat, związałam się z chłopakiem 8 lat starszym, zatem – chyba nie starcem? Bohdan jest byłym już niestety przyjacielem mojego brata, poznałam go 2 lata temu na imieninach w naszym domu, a spotykamy się od niedawna. W międzyczasie w życiu Bohdana dużo się zdarzyło mało ciekawych rzeczy – miał się żenić ze swoją wieloletnią narzeczoną, która spodziewała się dziecka. Potem zaczęła przebąkiwać o zabiegu, wreszcie odwołała ślub. Nie została jednak samotną matką ani nie zrobiła aborcji, tylko okazało się, że dziecko jest kogoś innego. Bywa i tak. Myślę sobie, że jeśli ja, gówniara, która niczego poważnego jeszcze nie przeżyła, jestem w stanie taką sytuację, jej pogmatwanie i cierpienie człowieka zrozumieć, to dlaczego nie umieją tego moi rodzice ani brat, od dawien dawna dorośli, tylko bulwersują się Bóg wie czym i niemalże wykluczają mnie z rodziny?
Kiedy zaczęłam spotykać się z Bohdanem, najpierw mama bardzo mnie prosiła, żebym na razie nie wspominała o tym ojcu, bo się wścieknie. Nie bardzo rozumiałam, czemu, ale jej uległam i to był pierwszy błąd. Ciągle nie był na to ten właściwy moment. Zniecierpliwiłam się i powiedziałam w święta, bo bardzo mi zależało, żeby zaprosić Bohdana na studniówkę, a rodzice też byli tam obecni i nie chciałam ryzykować totalnego zaskoczenia ze strony taty. Niestety, ukręciłam na siebie bicz. Obaj „panowie domu” dostali piany, jakbym popełniła jakąś zbrodnię. Padło kilka brzydkich słów, które im wybaczam. Wyszłam na kłamczuchę, wyrodną córkę, która ma przed ojcem brudne sekrety, a w ogóle, to czy na całym świecie nie było już żadnego innego faceta, za którego mogłabym się złapać, tylko akurat ten! Wyraziłam zdziwienie, że potępiają go, zamiast mu współczuć, ale zostałam ordynarnie zakrzyczana. A wszystko to w tzw. dobrym, przyzwoitym domu światłych, wykształconych ludzi…
Nie wiem, o co rodzicom chodzi, nie padły żadne konkretne argumenty, jakie mogłabym rozważyć. Tylko to, że Bohdan jest „za stary”, z niejednego pieca chleb jadł i nie wiadomo, czego mnie nauczy. I najważniejsze – jak tego nie zerwę, to po maturze jestem zdana na siebie, nie ma mowy o żadnych dziennych studiach, leniuchowaniu i „puszczaniu się” na ich koszt.
Najbardziej zdumiewa mnie to, że mój brat miał już chyba tuzin dziewczyn, były starsze od niego, były i dużo młodsze, a nikt nigdy jakoś nie robił z tego powodu chryi. Czy to epoka kamienna i faceci są nadal pod specjalną ochroną, bo przynoszą do jaskini mięcho (tylko, że wcale nie przynoszą, a przychodzą do stołu na gotowe, jak i mój braciszek)?
Jak na ironię, Bohdan jest bardzo delikatnym człowiekiem, może nawet za delikatnym i ta sytuacja go przerasta. Dużo rozmawiamy i widzę, jak się męczy, nie chcąc stawać między mną a rodziną. Nigdy na przykład nie powiedział mi: jesteś dorosła i masz prawo decydować o sobie, jakby się obawiał, że gdy rodzice mnie odtrącą, ja go znienawidzę za swoją decyzję. Może nie jest to chowanie głowy w piasek, ale jednak jakieś odsuwanie odpowiedzialności za to, czy będziemy razem, czy nie.
Jest mi ciężko głównie dlatego, że nikt mnie nie wspiera i muszę na to idiotyczne ultimatum zareagować całkowicie samodzielnie, a mam w mózgu groch z kapustą i kompletnie nie rozumiem, kto czego ode mnie oczekuje i na jakiej podstawie. Na studniówce byłam sama jak kołek w płocie, wyszłam po 3 godzinach katorgi i wróciłam do domu taksówką, podczas gdy moi rodzice w szampańskich humorach bawili się z „ukochana młodzieżą” do samego końca… Coś tu chyba jest mocno nie halo.
Babiniec
***
Droga Basiu:)!
Głowa do góry. Pomimo obecności grochu z kapustą Twój mózg pracuje całkiem sprawnie i zmierza w dobrym kierunku. Jestem spokojna o to, że wybrniesz z tej sytuacji – pomimo młodego wieku nie masz skłonności do naturalnej w takich przypadkach egzaltacji czy histerii i być może jako jedyna w tym towarzystwie myślisz trzeźwo.
Wykształcenie, inteligencja, poziom życia – żadna z tych rzeczy nie gwarantuje luzu, wyrozumiałości, tolerancji, nowoczesnego myślenia ani wrażliwości na pewne sprawy. Wyrosłaś w ewidentnie patriarchalnej rodzinie, gdzie w zasadniczych kwestiach panują poglądy nie tyle tradycyjne – tradycja sama w sobie nie jest niczym złym – co skostniałe i schematyczne. Chcąc nie chcąc, jesteś pod ich wpływem. To dlatego między innymi za namową mamy nie powiedziałaś ojcu o Bohdanie. Podświadomie czułaś, że ona ma swoje powody i racje, robiąc z tego sekret. Nie żałuj tego, co już się stało. Nie masz gwarancji, że 2 miesiące wstecz tata zareagowałby inaczej. Gdyby był tylko urażony faktem, że dowiaduje się jako ostatni, nie padłyby tak ostre sądy i warunki.
Można by zaryzykować podejrzenie, że ojciec i brat wiedzą o Bohdanie coś, czego nie wiesz Ty, a co go dyskwalifikuje jako Twojego chłopaka. Ale czy wówczas brat by się z nim przez lata przyjaźnił? Wątpię. Myślę raczej, że obaj panowie traktują Cię jak małą dziewiczą księżniczkę, która jest pod ich opieką, dopóki nie znajdzie akceptowalnego przez nich księcia. A Bohdan nie pasuje do schematu, bo ma już tzw. przeszłość. I, jak słusznie oceniłaś, jest to myślenie z lekka przedpotopowe.
Sytuacja o tyle dla Ciebie trudna, że, jak widzę, mama nie umie lub nie chce stanąć po Twojej stronie. Rodziców nie zmienisz. Możesz jedynie konsekwentnie i mozolnie próbować ich zreformować, oswoić z faktem, że wybory uczuciowe są Twoją prywatną, intymną wręcz sprawą. Zwłaszcza, że nie ma w nich śladu patologii i nie dajesz nikomu powodów do niepokoju.
Jakimś błędem było zapewne nie zaproszenie Bohdana na studniówkę. Wybór partnera na ten wieczór w ogóle nie wymagał konsultacji z rodzicami, a byłaby to pierwsza okazja do zasygnalizowania swojej niezależności. Teraz jednak już w żadnej sprawie nie powinnaś ustępować ani o centymetr – bez względu na to, czy Wasz związek potrwa dwa miesiące, czy całe życie. Idzie o zasadę. Rodzice mogą nie rozumieć, nawet nie akceptować Twoich decyzji, ale muszą powoli nauczyć się z nimi godzić, wręcz je szanować. A nauka winna zacząć się od tego, że szantaż w rodzinie nie jest metodą rozwiązywania konfliktów.
Wiem, że jesteś emocjonalnie związana z domem i stoisz na rozdrożu. Rozumiem wahanie Bohdana, który nie czuje się w prawie decydować za Ciebie i odrywać Cię od korzeni – chłopak dostał porządnego kuksańca od życia całkiem niedawno i uchyla się przed kolejnym, a już sama rola niechcianego narzeczonego nie należy do wymarzonych…
Stąd Twoje totalne osamotnienie, któremu niestety musisz stawić czoło. Pomimo pełnoletniości, nadal jesteś uczennicą i pozostajesz na utrzymaniu rodziców – to daje im przewagę, którą usiłują wykorzystać. Jeśli zaciśniesz zęby na kilka najbliższych miesięcy i nie dasz się sprowokować do żadnych dyskusji ani kłótni na temat związku z Bohdanem, wiele spraw samoistnie dojrzeje. Wypadałoby przyłożyć się porządnie do matury i zaplanować takie studia, które można realizować w trybie dziennym lub zaocznym. Wasz związek niech płynie swoim torem i naturalnie się rozwija, nie żyjcie w cieniu tej awantury, spróbujcie funkcjonować obok niej. Odradzam też manifestacyjne zachowania wobec domowników i dolewanie oliwy do ognia. Przeciwnie, ty twardo wyciszaj temat, kieruj ewentualne rozmowy na inne tory. Daj rodzicom odczuć, że czujesz się dotknięta ich brakiem zaufania, którego nigdy nie zawiodłaś, zatem sama nie jesteś skora do zwierzeń. Niech myślą, co chcą. Na każdą próbę ograniczenia Twojej wolności możesz zareagować spokojnym przypomnieniem, że mieliście wrócić do sprawy, gdy zdasz maturę, a chwilowo wolałabyś się nie stresować. Może to do nich trafi — zostawią Was w spokoju, a ten czas poświęcą na przemyślenie, czy naprawdę są gotowi na rozstanie z Tobą, i to w gniewie. Jest o czym myśleć.
Wyczuwam w Tobie dużą siłę. Dlatego na Twoim miejscu nie zerwałabym z chłopakiem (ani tym bardziej nie udawałabym, że zerwałam!) po to, by odzyskać przychylność rodziców. Bałabym się po prostu, że po tym pierwszym poważnym ustępstwie nieuchronnie nastąpi ciąg dalszy i potem już w każdej sprawie będziesz stawiana pod murem, a takie życie chyba nie jawi się zbyt różowo? Powiem więcej: gdyby rodzice upierali się przy swoim i zatruwali Ci życie, wyprowadziłabym się nawet, gdyby związek z Bohdanem tej próby nie przetrwał.
Niezależność to coś, co czeka Cię prędzej czy później. Bywa, że ten krok nie odbywa się w komfortowych warunkach. Niemniej, życzę Ci z całego serca, by Twoja rodzina przestudziła emocje i powróciła do normalności — w pełnym składzie.
Trzymam kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze