Merkel twarda czy nieludzka?
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuWojna na Bliskim Wschodzie – choć wydaje się tak egzotyczna – coraz mocniej wpływa na życie Europejczyków. Mnóstwo uchodźców, m. in. z Syrii i Erytrei, przedostaje się do Grecji i Włoch, licząc na zwyczajną ludzką życzliwość.
Niestety, państwa Unii Europejskiej, bojąc się napływu nielegalnych emigrantów, próbują uszczelniać swoje granice i – co jest już mniejszym złem – ustalać liczbę uchodźców, którzy mogą znaleźć azyl w poszczególnych krajach. Jak dotąd (za sprawą mediów telewizyjnych i internetowych) oglądaliśmy wyłącznie obrazy głodnych, wycieńczonych, pozbawionych głosu uchodźców. Ostatnio jednak światowe media obiegło nagranie, w którym 13-letnia Palestynka płacze, usłyszawszy to, co o emigrantach powiedziała Kanclerz Niemiec.
Dyskusja z Angelą Merkel odbyła się w miejscowości Rostock. Jedna z dziewczynek, biorąca udział w spotkaniu, opowiedziała historię swojej rodziny, zdradzając przy tym, że jej marzeniem jest m. in. nauka na uniwersytecie. Wtedy Angela Merkel stwierdziła, że jej kraj nie jest w stanie przyjąć wszystkich uchodźców. Dziewczynka zaczęła wtedy płakać.
Piszę o tym, bo wiem, że to co dzieje się na Bliskim Wschodzie, jest w pewnym stopniu efektem globalnej polityki prowadzonej od lat przez USA i Europę – polityki nastawionej na mniej lub bardziej zaawansowaną eksploatacji m. in. dóbr naturalnych. Dzisiejszy świat to naczynia połączone: jeśli jedna szklanka jest pełna, druga będzie pusta. A przecież chodzi o to, by zachowywać równowagę: ekologiczną, ekonomiczną, polityczną itd. Dlaczego dziś promujemy tzw. fair trade, czyli uczciwy handel? Bo mamy świadomość, że kawa i herbata, którą pijemy, mogła być wyprodukowana z pogwałceniem praw pracowników w Afryce, Indiach, Indonezji, Ameryce Południowej. A jej zakup przyczynił się do degradacji środowiska.
To tylko jeden z aspektów wyniszczającej globalizacji, mocno związany z naszą wygodną codziennością. Czy jest więc sprawiedliwe, że teraz, kiedy Bliski Wschód jest w stanie wojny, my zastanawiamy się, czy przyjmować uchodźców? Ilu wpuścić do naszego kraju? Czy wśród nich powinni być muzułmanie czy chrześcijanie? Mężczyzni czy kobiety? Ludzie wykształceni, biedni czy bogaci?
Cieszę się, że Angela Merkel miała okazję spotkać się z człowiekiem z krwi i kości, który jednoznacznie zareagował na jej słowa. Może dzięki temu Niemcy, a wraz z nimi inne kraje Unii Europejskiej, zastanowią się nad swoją polityką? Nie twierdzę, że powinniśmy ignorować ostrzeżenia wywiadów i nie zwracać uwagi na kwestie sanitarne i ekonomiczne, bo uchodźców trzeba utrzymać, dać im zajęcie i bezpieczne schronienie. Ale nie może być tak, że odwracamy głowę od Bliskiego Wschodu, bo to nie jest nasza sprawa. Skoro mamy uczciwy handel, prowadźmy uczciwą politykę wobec emigrantów.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze