Przepis na szczęście, czy istnieje?
EWA ORACZ • dawno temuBudzę się codziennie rano z wieczorną obietnicą celebrowania codzienności i cieszenia się z teraźniejszości i tym wszystkim co mam tu i teraz. Okazuje się jednak, że jest to bardzo trudne wyzwanie, o wiele trudniejsze niż zrobienie listy rzeczy do zrobienia na następne dziesięć lat.
Żyjemy w iluzorycznym świecie, który sami stwarzamy w swoich głowach. Ta iluzja to przyszłość, lepsza od przeszłości i teraźniejszości, bo o stanie obecnym bardzo rzadko myślimy. Pęd codzienności i praca nastawiona na wyniki, statystyki i roczne normy nie sprzyjają skupieniu się na tym, co jest teraz. Zatrzymanie się na chwilę i rozejrzenie wokół siebie brzmi jak porada świeżo upieczonego "kołcza". Tymczasem skupianie się na tym, co może się wydarzyć, choć wcale nie musi, często bywa stratą energii. Ukierunkowanie wszystkich myśli na przyszłość może pozbawić nas radości życia, bo ją również odkładamy na później.
Współczesny człowiek codziennie coś planuje, wykonuje szereg czynności, których efekty mają przyjść kiedyś, teraźniejszość olewa na każdym kroku, jakby była ponurym obowiązkiem do odbębnienia, zaliczenia i odhaczenia w notesiku. Przeżyje ten dzień i w końcu będzie upragnione jutro. Cała nasza egzystencja skupia się na jutrze, jakby dzisiaj i teraz nie istniało, albo było mało atrakcyjne. Nielogiczne to, bo prawda jest taka, że istnieje wyłącznie teraz. I tracimy to w każdej sekundzie skupiając się na planach albo rozpamiętywaniu przeszłości. Karmimy się wspomnieniami, bo stan obecny nie daje nam radości, lub też żyjemy złudzeniami lepszej przyszłości i wszystko odkładamy na magiczne potem, które raczej nigdy nie nadejdzie. Przeżywamy sceny z przeszłości, wyobrażając sobie je z innym scenariuszem i przerabiamy to po stokroć, jakby miało to odczarować przeszłość. Karmimy stare żale, nie pozwalając im odejść, a tym samym nie pozwalamy sobie często na przebaczenie. A bez tego nie da się ruszyć do przodu. Przeszłość powinna być lekcją a nie obciążeniem.
Bielizna na specjalną okazję, kabaretki na wielkie wyjście i butelka wina na szczególne spotkanie. Leżą i czekają. Coś wam to mówi? Oby tym wyjątkowym dniem nie był własny pogrzeb, jak w tej łańcuszkowej historii krążącej od wielu lat w przestrzeni wirtualnej. Zdarzyło mi się kiedyś odłożyć coś na wielkie wyjście, gdy nadeszła ta wyczekana data okazało się, że przedmiot nadaje się jedynie do wyrzucenia.
Jeszcze kilka lat temu biegałam po rożnych kursach, lubiłam się szkolić w dziedzinach, które były według mnie ciekawe, z perspektywy czasu myślę, że poszukiwałam sposobu na znalezienie spokoju i szczęścia właśnie. Kursy i szkolenia skutkowały przede wszystkim powiększeniem na jakiś czas grona znajomych i przygotowaniem kolejnego planu na życie. Mam ich pokaźną szufladę w głowie. Zresztą mam bardzo dużo myśli w głowie, brakuje tam jedynie przepisu na szczęście i spokój. Może ktoś mi go prześle?
Jeden mały sposób na zakorzenienie w teraźniejszości mogłabym jednak polecić wszystkim. Codziennie rano warto pomyśleć, co ciekawego, fajnego czy wręcz ekscytującego może się dzisiaj wydarzyć. Taka mała myśl potrafi ukierunkować pozytywnie dzień, poza tym może się zdarzyć tak, że tych fajnych rzeczy będzie bardzo dużo. A z czasem niejeden zauważy, że jego życie wcale nie jest takie złe. Zachodzi co prawda niebezpieczeństwo, że ekscytującym wydarzeniem dla kogoś będzie kupienie sześćdziesiątej trzeciej pary butów, lepsze to jednak niż nic. Nie przywiązywałabym się jednak do materialnej sfery życia. Nie ona wyznacza szczęście. Można mieć bardzo dużo i czuć się nadal bardzo niespełnioną. I dalej kupować, inwestować, gromadzić z nadzieją, że wyższy poziom posiadania sprowadzi upragnione szczęście. I w ciągu jednego dnia wszystko stracić. Też można.
Warto zastanowić się nad tym, co sprawia radość, jak tylko obudzisz się jutro rano, to jeszcze zanim podniesiesz głowę z poduszki, odpowiedz sobie na pytanie „co sprawia, że jestem szczęśliwa?”. I zrób to. Jedną małą rzecz, ale teraz. Nie chodzi o to, aby myśl o czymś przyjemnym była kolejnym zaczepieniem w przyszłość, ale o to, żeby się od niej możliwie jak najbardziej odłączyć, bo ona nie istnieje, podobnie jak przeszłość. Nie warto odkładać na potem małych radości. Masz kota? To go przytul. Wyjrzyj przez okno i zobacz, jak przez tydzień wszystko się zmieniło, czuć już nadejście jesieni. Czyż to nie fajnie? Już nigdy nie będzie sierpnia 2014, nie przegap go.
Wśród wielu porad jak być szczęśliwym powtarza się kilka oczywistych, które wydają się tak banalne, że wstyd o nich pisać, a z drugiej strony wciąż większość ludzi nie potrafi wprowadzić ich w życie, łącznie ze mną.
Nie porównuj się do innych.
Nie dąż do bycia idealną.
Jeśli nie jesteś w stanie czegoś zmienić, zaakceptuj to.
Nie stawiaj potrzeb innych ponad swoimi.
Bądź dla siebie dobra.
Coś dopiszecie?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze