Do czego może doprowadzić rozwój przemysłu surogatkowego?
EWA ORACZ • dawno temuIle kosztuje wynajęcie brzucha? Czy matka zastępcza to sposób na rozwiązanie problemu bezpłodności czy prostytucja macierzyństwa? Niezależnie od poglądów na ten temat, dwie kwestie zawsze budzą największe dylematy i kontrowersje. Co jeśli surogatka po porodzie zmieni zdanie i nie będzie chciała oddać dziecka? A co jeśli dziecko urodzi się z poważną chorobą albo wadą genetyczną? Czy tego typu sprawy można rozwiązać prawnie?
Ile kosztuje wynajęcie brzucha? Czy matka zastępcza to sposób na rozwiązanie problemu bezpłodności czy prostytucja macierzyństwa? Niezależnie od poglądów na ten temat, dwie kwestie zawsze budzą największe dylematy i kontrowersje. Co jeśli surogatka po porodzie zmieni zdanie i nie będzie chciała oddać dziecka? A co jeśli dziecko urodzi się z poważną chorobą albo wadą genetyczną? Czy tego typu sprawy można rozwiązać prawnie?
W Polsce kwestia surogactwa nie jest unormowana prawnie, co oznacza również, że nie jest zabroniona. O matkach zastępczych zrobiło się głośno w 2009 roku za sprawą Beaty Grzybowskiej, która zgodziła się urodzić dziecko bezdzietnemu małżeństwu za 30 tysięcy złotych, a potem złożyła pozew do sądu z żądaniem przyznania jej opieki nad dzieckiem. Sprawie pikanterii dodawał fakt, że Grzybowska była w ciężkiej sytuacji finansowej i córkę, która urodziła się wcześniej z wadą genetyczną, zostawiła w szpitalu. W związku z sytuacją prawną w naszym kraju, a w zasadzie z brakiem ustawodawstwa na temat matek zastępczych, wiąże się to, że w rozumieniu prawa matką jest ta, która urodziła. W grę wchodzą jedynie umowy cywilne, które nie mają poparcia w prawie rodzinnym. To dlatego rynek surogatek wygląda tak, a nie inaczej.
W wielu państwach zachodnich temat matek zastępczych nie jest nowy i od dawna jest uregulowany prawnie. Jednak nawet to nie zabezpiecza przed dramatycznymi sytuacjami, które nie są możliwe do przewidzenia. Sprawy wynajmowania macicy co jakiś czas pojawiają się w mediach, przy okazji wywołując kolejne dyskusje na temat strony etycznej takich umów. Najnowsza sprawa, która przyczyniła się do rozmów na temat regulacji macierzyństwa zastępczego przez konwencję międzynarodową pokazuje, jakie pułapki można napotkać decydując się na takie rodzicielstwo. Historia 21-letniej Tajki, która zgodziła się na urodzenie dziecka parze Australijczyków jest wyjątkowo smutna. Pattaramon Chanbua zaszła w bliźniaczą ciążę. Przyszli rodzice chcieli, aby ją usunęła, ponieważ jedno z dzieci miało poważną wadę serca i zespół Downa. Kobieta odmówiła ze względów religijnych i urodziła dzieci. Australijczycy zabrali zdrową dziewczynkę a chorego chłopca zostawili Pattaramon. Matka pomimo kosztownego leczenia zdecydowała się wychować malucha, a wiadomo, że na zastępcze macierzyństwo zdecydowała się ze względów finansowych. Dzięki nagłośnieniu sprawy udało się zebrać 150 tysięcy dolarów na leczenie chłopca.
Według danych z australijskiej grupy wsparcia macierzyństwa zastępczego około 400–500 par dziennie decyduje się na skorzystanie z surogatek w Tajlandii, Indiach czy też innych krajach. Europejskie pary najchętniej korzystają z Ukrainek i Rosjanek. W sytuacji, gdy coś pójdzie nie tak w zgodzie z planem, poszkodowane najbardziej są dzieci. Temat wynajęcia matek budzi skrajne emocje i dzieli ludzi. Na ile jest to macierzyństwo zastępcze, a na ile handel ludźmi? Gdzie jest granica? Czy wynajęcie brzucha na dziewięć miesięcy jest proste? Do kogo powinno „należeć” dziecko, pomijając kwestie prawne. Do matki, która je dziewięć miesięcy nosiła, czy do dawców komórki jajowej i plemnika? Czy jest o co się czepiać jeśli obie strony są zadowolone? Według mnie to spór etyczny nie do rozstrzygnięcia. To kolejne poprawianie natury, które jest już na bardzo niebezpiecznym gruncie. Wiele kobiet może zdecydować się na wynajęcie macicy innej kobiety, bo nie będą chciały przechodzić ciąży. Przecież już teraz kwitnie rynek cesarek na zamówienie, dla tych które nie chcą rodzić naturalnie. To nie jest wizja niedalekiej przyszłości ale teraźniejszość. Wystarczy mieć od 30 do 60 tysięcy na surogatkę i jeszcze trochę na in vitro i można mieć dziecko, które urodzi kobieta z katalogu. Urodzi je nie dla kaprysu, czy też z dobroci serca, ale dlatego, że jest w fatalnej sytuacji finansowej i zarobienie kilkudziesięciu tysięcy za 9 miesięcy ciąży jest dla niej dobrą ofertą. To biznes, który kręci się przez to, że jedni mają dużo a inni prawie nic. Nakręcają to te same mechanizmy co w przypadku prostytucji. Z drugiej strony przecież to jej ciało i jej decyzja. Jednego nie jest w stanie przewidzieć matka zastępcza. Uczuć, jakie mogą się pojawić po porodzie i żalu jaki zostanie. To może być bardzo ciężkie rozstanie i trauma do końca życia. Kogo w tej sytuacji powinno chronić prawo? W wielu krajach takie umowy są nielegalne i grożą za nie nawet trzy lata więzienia i wysokie grzywny. Do takich krajów należy na przykład Francja, Szwecja, Norwegia, Niemcy i Austria.
Druga strona to bezdzietne małżeństwa, które tak bardzo pragną dziecka, którego będą biologicznymi rodzicami, że gotowe są skorzystać z tej często ostatniej deski ratunku, niezależnie od tego jak bardzo jest kontrowersyjna. Dlaczego wybierają surogatki a nie adopcję?
Pattaramon Chanbua twierdzi, że wybaczyła rodzicom Gammy'ego (tak nazywa się pozostawiony bliźniak) i że już go nie odda im, nawet gdyby zmienili zdanie.
Jeśli Gammy wyjdzie ze szpitala, będę się o niego troszczyć, aż do jego śmierci – powiedziała.
Źródło: wiadomosci, polskatimes, ciazowy
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze