Urzędnicy uczą się za publiczne pieniądze
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuKancelaria premiera za publiczne pieniądze organizuje urzędnikom szkolenia „Poprawne językowo redagowanie pism urzędowych”. Okazuje się bowiem, że w oficjalnych dokumentach za dużo jest niepoprawnych sformułowań. Na takie szkolenia ma być przeznaczone ok. 110 tysięcy złotych!
Promocja to dziś – podobno – rzecz niezbędna, bez względu na to, czy prowadzimy małą firmę, duży zakład produkcyjny albo pracujemy w urzędzie. Do takich wniosków doszli pracownicy Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którzy przygotowali kampanię reklamową promującą Polskę za granicą. Kampania ma nawiązywać do rocznicy wyborów parlamentarnych z 4 czerwca, a także pokazywać pozytywne zmiany, jakie zaszły w naszym kraju w ciągu ostatnich 25 lat (do tego służył film promocyjny „Hej Jude”, zrealizowany za niebagatelną sumę 922 tysięcy złotych). Pierwszym krajem, w którym zrealizowano kampanię, była stolica Wielkiej Brytanii (reklamę powieszono w 150 miejscach). Właśnie tam pojawił się plakat z intrygująco brzmiącym hasłem „Polska. Spring into”. Niestety spotkał się on z niejednoznacznym przyjęciem. Jak podaje Jakub Noch w artykule opublikowanym w serwisie natemat.pl, hasło „Spring into” jest dla Brytyjczyków niezrozumiałe! Według opinii doktora Benjamina Stanleya z University of Sussex to sformułowanie jest bez sensu, gdyż „spring into” ma znaczenie podobne do „jump into” („wskoczyć do czegoś”) i powinno czymś się kończyć. Dr Stanley mówi: „Tu nie ma żadnej oczywistej gry słów, która mogłaby uzasadniać użycie tego wyrażenia. To nic nie znaczy, naprawdę.” Jest w tym sporo racji, bo np. słownik online „The Free Dicionary” cytuje zdanie: „As soon as the boss came in the door, everyone sprang into action” („Jak tylko szef pojawił się w drzwiach, wszyscy zaczęli działać”).
Na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych znajdziemy następującą informację: „[Hasło kampanii] Wykorzystuje wieloznaczność słowa „spring”. Spring to wiosna, czyli świeżość i radość, ale też sprężyna, która kumuluje i wyzwala energię. Spring to również źródło – energia i siła. — Celowo zastosowaliśmy zasadę przestawienia, niedopowiedzenia. Zgodnie z ideą „creative tension” („twórczego napięcia”) Wally’ego Olinsa w haśle „Polska. Spring into.” są wszystkie elementy. Największą urodą tego hasła jest jego wieloznaczność – zaznacza Tyszkiewicz [Paweł Tyszkiewicz, dyrektor Stowarzyszenia Komunikacji Marketingowej SAR, który pracował nad „Zasadami komunikacji marki POLSKA”]. – Gdybyśmy stworzyli grzeczne hasło „Spring into Poland”, nie zainteresowałoby aż tak odbiorców. Cieszymy się, że to się udało – dodaje”.
Cóż, wyjaśnienie jest ważne, ale najważniejszy jest odbiór! Może więc ktoś w Ministerstwie albo agencji kreatywnej (prawdopodobnie za niemałe pieniądze) nie sprawdził właściwego brzmienia tego angielskiego idiomu? Niekompetencja? Zła wola? A może zwyczajna pomyłka? Prawdopodobnie nie znajdą się odpowiedzi na te pytania, bo urzędnicza odpowiedzialność to hasło, które nijak się ma do rzeczywistości. Może właśnie dlatego kancelaria premiera za publiczne pieniądze organizuje urzędnikom szkolenia „Poprawne językowo redagowanie pism urzędowych”? Okazuje się bowiem, że w oficjalnych dokumentach za dużo jest niepoprawnych sformułowań (np. zamiast „warsztaty” urzędnicy nagminnie używają słowa „workshop”). Jak podają dzienniki (w tym „Rzeczpospolita”), na takie szkolenia ma być przeznaczone ok. 110 tysięcy złotych. Z całą pewnością to bardzo dobra decyzja. Przecież żyjemy w bogatym państwie! Stać nas na to, by urzędnicy uczyli się języka polskiego na płatnych warsztatach, bo przecież nie wypada doszkalać się samodzielnie w domu, siedząc nad słownikami.
Źródło informacji: natemat.pl, wiadomosci.wp.pl, facebook.com, msz.gov.pl, idioms.thefreedictionary.com
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze