17 zł, tyle dostanie od państwa przedsiębiorcza mama na macierzyńskim
EWA ORACZ • dawno temuNowe przepisy w sprawie zasiłków macierzyńskich dla prowadzących działalność czekają na podpis prezydenta Dudy. 17 złotych i 77 groszy, wiecie co to za stawka? Wystarczy na kilogram czereśni w Kauflandzie lub dużą pizzę margaritę. Za dwie takie będzie paczka pieluch. Niestety to nie kieszonkowe dla dziesięciolatka, ale miesięczna stawka macierzyńskiego, która wejdzie w życie niedługo, o ile ustawę podpisze prezydent. Wtedy to okaże się, czy decyzja podjęta przy urnach kilka lat temu była słuszna.
Historię wyłudzania wysokich stawek macierzyńskiego od ZUS-u na pewno większość zna, zresztą nie wiem, czy słowo „wyłudzenie” jest tu adekwatne. Przypomnę jednak, że wystarczyło jednorazowe zapłacenie składki w wysokości 3,7 tys złotych, aby świeżo upieczona mama, prowadząca przed porodem działalność gospodarczą, choćby przez jeden miesiąc, otrzymywała potem przez rok zasiłek macierzyński w wysokości 6 tysięcy miesięcznie. Jeśli ktoś się zastanawia nad stroną etyczną i moralną takiego postępowania, proponuję sprawdzić wysokość emerytur kilku swoich sąsiadów, moja dostaje 700 złotych, etyczna stawka? A poza tym, czy można nazwać wyłudzeniem działania zgodne z prawem?
Nad nowymi przepisami prawa pracował rząd i parlament przez dwa lata. Za nową ustawą opowiedzieli się wszyscy. Jeśli prezydent się na nią zgodzi, nowe naliczanie zasiłku macierzyńskiego dla prowadzących działalność będzie obowiązywało już najprawdopodobniej od 1 listopada. Od tego czasu każda kobieta, która urodzi, a ma działalność gospodarczą krócej niż dwa lata i korzysta z preferencyjnej stawki ZUS, otrzyma 297,18 PLN zasiłku, z którego musi zapłacić składkę zdrowotną. Zostaje wtedy 17 złotych i 77 groszy. Niestety to nie jest żart.
Ratunkiem dla tego absurdu jest kolejna ustawa, która może wejść w życie 1 stycznia następnego roku, jeśli Sejm przyjmie ją w obecnej kadencji. Musiałoby to się stać bardzo szybko, wtedy mowa będzie już o tysiącu złotych miesięcznie, a nie uwłaczających 17,77. Nawet jednak, jeśli przyjmiemy tę wersję nieco łaskawszą dla przedsiębiorczych matek, to te kilkanaście złotych macierzyńskiego i tak będzie obowiązywało od listopada do stycznia, a nawet od października, jeśli jeszcze w czerwcu prezydent podpisze ustawę. Czy podpisze, zobaczymy.
Jak wygląda prowadzenie działalności gospodarczej, szczególnie na początku, wiedzą wszystkie kobiety, które postanowiły działać na własną rękę. Mam wrażenie, iż co poniektórzy myślą, że to kilka godzin dziennie stukania pomalowanymi paznokciami w klawiaturę, a potem fajrant. O stałych, comiesięcznych zobowiązaniowych finansowych już nie wspomnę. Jeśli po porodzie kobieta chce utrzymać firmę, to musi pracować z dzieckiem przy piersi, albo przy klawiaturze.
Proponuję więcej kobiet na szczycie władzy, to może będzie lepiej, bo póki co wygląda, że polityka prorodzinna to zagonienie kobiety do garów i gaszenie przedsiębiorczości! Dwa pierwsze lata — to jak każdy nawet nie obeznany wie — to kluczowe lata w działalności firmy. Okupione to jest ciężką pracą, pozyskiwaniem klientów, wypracowywaniem marki — podziwiam kobiety-mamy, które się na to decydują. A tu jeszcze taki cios w plecy! - napisała inernautka Baua.
Czy nie wygląda to na dyskryminację mam, które samodzielnie działają? Nie mam na myśli tu tych, które założyły działalność na miesiąc przed porodem, w ściśle określonym celu, ale całą resztę kobiet, które próbują prowadzić firmy. Może lepiej, żeby kobiety nie były samodzielne finansowo i musiały posiadać partnera, męża, który sam udźwignie domowy budżet? Dlaczego kobietom na etacie ma być lepiej, skoro wszystkie płacą obowiązkowe świadczenia do ZUS? Dlaczego te, które są przedsiębiorcze, bardzo często szufladkowane są jako te roszczeniowe? Skoro są biznesmenkami, to nie powinny brać zasiłku od państwa – to często pojawiające się stwierdzenie. Nie mogłabym się z nim nie zgodzić, gdyby składki na ubezpieczenie społeczne nie były obowiązkowe. Wszystkie je płacimy i wszystkim tak samo należy się wsparcie, na które same się składamy płacąc podatki i składki, bo chyba o tym politycy zapomnieli.
Z jednej strony „nie odkładaj macierzyństwa na potem, bo może być za późno” a przecież wiadomo, że posiadanie dziecka to jedyna droga do samorealizacji dla każdej kobiety i jej największe pragnienie, a z drugiej jak już je urodzisz, to spadaj. Państwo i jego przedstawiciele, dodam, że wybrani przez nas w legalnych wyborach, nie mają ochoty aktywizować kobiety i wspierać ich działań. Bardzo chętnie za to roztaczają w mediach wizje utopijnej, a raczej utopionej w politycznych kuluarowych oparach drogiego koniaku, polityki prorodzinnej. Na czym ona polega? Czy nie jest to przypadkiem polityka pro-płodowa, która kończy się wraz z pierwszym krzykiem nowego podatnika na porodówce?
Może Fundacja Mamy i Taty, odpowiedzialna za spot, którego tak szybko nie zapomnimy, znajdzie jakieś wyjście dla mam, które zostaną z zasiłkiem 17,77 miesięcznie? Bo może się okazać, że te które zdążyły wybudować dom, odwiedzić Nowy Jork i urodzić dziecko, nie będą w stanie cieszyć się pierwszymi miesiącami z maluchem, przymuszone sytuacją prawną i finansową do powrotu do pracy. A może zrezygnują z macierzyństwa?
W internetowym dyskursie zaczął pojawiać się bardzo niefajny podział na kobiety przedsiębiorcze i te jakby „gorsze” pracujące na etacie, a tym samym mniej przedsiębiorcze. Wszystkie mamy są równe i „nie mamy” też. Nie pozwólmy aby z powodu przepisów doszło do kolejnych rozłamów między kobietami, trzymajmy się razem.
Nowa ustawa wygląda jak kara dla mam, które mają świeżą działalność gospodarczą i niższy ZUS. Tu wam damy, ale za to tam zabierzemy, jaki to ma sens?
Mam firmę niespełna 2 lata, w ciąży nie "kombinowałam" ze składkami, bo uznałyśmy z księgową, że — poza oczywiście względami etycznymi — to się zwyczajnie nie opłaca. Efekt jest taki, że dostaję z ZUS zasiłek tylko o kilkanaście zł wyższy niż składka zdrowotna. Jestem na plus właśnie te słynne 17 zł. Nie chciałam zamykać firmy, bo mam zobowiązania, więc już w szpitalu pracowałam przy parapecie, a teraz w domu z kilkutygodniowym maluszkiem na kolanach. Nie dla wielkiej kariery, nie po to, żeby się "dorobić", ale żeby mieć cokolwiek. Za 17 zł nie da się kupić pieluch, nie wspominając o pokryciu stałych kosztów firmy. Nie muszę dodawać, jakim wysiłkiem okupiona jest praca z niemowlęciem pod pachą, a jak już uda się coś zarobić, to przecież państwo jeszcze wyciąga rękę po PIT :-) Tak samo było podczas ciąży. Zasiłek chorobowy dla prowadzących własną działalność to żenada, nie wystarczyłby nawet na USG i wizytę u lekarza, więc nawet skrajnie wyczerpana nudnościami pracowałam z miską na stole… Mamy prowadzące własną działalność niekiedy nie korzystają nawet z 1 dnia wolnego, a wręcz jeszcze cały czas dokładają się do państwa. To jest chore. - pisze internautka JoaGiovanna
Źródło komentarzy: money.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze