Rebelia z grabiami i motyką
EWA ORACZ • dawno temuSą zamaskowani, bo działają nielegalnie i mają przeciwko sobie urzędników i biurokrację. Liczą na powrót zieleni do miast i zmianę myślenia wśród mieszkańców. Nie wszystkim się takie akcje podobają, ale dzięki nim we Wrocławiu zazieleniło się już nie jedno brzydkie i zaniedbane miejsce. Ekorebelianci, bo o nich mowa, zmieniają otoczenie na własną rękę i na własne ryzyko, bowiem grożą im mandaty. Które miasta będą następne?
Są zamaskowani, bo działają nielegalnie i mają przeciwko sobie urzędników i biurokrację. Liczą na powrót zieleni do miast i zmianę myślenia wśród mieszkańców. Nie wszystkim się takie akcje podobają, ale dzięki nim we Wrocławiu zazieleniło się już nie jedno brzydkie i zaniedbane miejsce. Ekorebelianci, bo o nich mowa, zmieniają otoczenie na własną rękę i na własne ryzyko, bowiem grożą im mandaty. Które miasta będą następne?
Ekopartyzanci działają w maskach lub przebrani za pracowników zieleni miejskiej. Kopią, sadzą, podlewają, a w wszystko po to, aby upiększyć opuszczone miejsca i sprowokować ludzi do myślenia i przyłączenia się do akcji. Muszą się ukrywać, bo zazielenianie na własną rękę jest niezgodne z prawem. Bez znaczenia jest to, że poprawiają obskurne miejsca, prawo jest bezwzględne. Wrocławscy aktywiści ruszyli do działania, po wycięciu w mieście setki drzew, również w miejscach zabytkowych, nie oszczędzono nawet tych stuletnich. Wrocławianie protestowali, ale na nic się to zdało, stracono dziedzictwo, którego nie da się odzyskać. Sadzenie drzew to podstawowe znaczenie akcji, ale równie istotnym jest zasianie w społeczeństwie idei zmieniania otoczenia na lepsze.
„Wyjście przed swój własny dom, blok i zasadzenie tam jednego drzewka nie kosztuje wiele, a może stworzyć coś przyjemnego i poprawić to co się wokół nas dzieje” - mówi jeden z ekorebeliantów w materiale tvn24.
W Polsce ekorebelie dopiero zaczynają raczkować. Powoli docierają do nas wzorce z Zachodu, tam takie akcje są o wiele częstsze i bardzo popularne. Aktywiści działają na wielu kontynentach sadząc drzewka i ukwiecając miejskie, betonowe przestrzenie. Często posługują się wyszukanym kamuflażem jak torebka z wmontowanym urządzeniem do robienia dziur w ziemi na sadzonkę. Pomysłów jest wiele a ich realizacja najczęściej jest dokumentowana, także przykłady takich akcji można znaleźć w Internecie. Pozostaje nadzieja, że moda z Zachodu na samodzielne zajmowanie się otoczeniem i poprawianiem go na stałe zagości w naszym kraju, a urzędnicy nie będą nadgorliwi i zostawią w spokoju zielonych buntowników, tak aby mogli ściągnąć maski i działać w spokoju. Być może uda się zasiać ideę wpływania na rzeczywistość i nowe zielone drzewka i kwiaty zmobilizują mieszkańców do złapania w ręce łopaty i przyłączenie się do akcji. Wiosna jest ku temu najlepszym czasem, więc zamiast siedzieć w domu przed telewizorem, lepiej złapać motykę i zasadzić choćby krokusy.
Źródło: http://www.tvn24.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze