ZUS. Pieniędzy nie ma! Emerytur nie będzie! Musimy rodzić dzieci!
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuSłowa Roberta Gwiazdowskiego, byłego szefa Rady Nadzorczej ZUS, dosłownie mnie poraziły. Po raz kolejny poruszył temat stanu finansowego ZUS-u. I stwierdził: „Byłem przez 1,5 roku szefem rady nadzorczej ZUS i wiem co tam jest. Proszę państwa, tam nic nie ma!”.
Miałem się nie denerwować, szukając wyłącznie pozytywnych stron życia w polskiej rzeczywistości. Ale ten tekst wyrwał mnie z letargu. Chociaż nie padła w nim żadne informacja, o której bym wcześniej nie wiedział, słowa Roberta Gwiazdowskiego, byłego szefa Rady Nadzorczej ZUS, dosłownie mnie poraziły.
Otóż, jak podaje strona internetowa Pox.pl (ZUS, Podatki, Finanse), Gwiazdowski na konferencji w Karpaczu po raz kolejny poruszył temat stanu finansowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. I stwierdził: Byłem przez 1,5 roku szefem rady nadzorczej ZUS i wiem co tam jest. Proszę państwa, tam nic nie ma! Dlaczego tak się stało? Z prostego powodu: Gwiazdowski mówi: Wysokość emerytury zależy od tempa wzrostu PKB w chwili, gdy kończymy aktywność zawodową. A do PKB potrzebna jest odpowiednio duża populacja. Słowem, by były emerytury, muszą być dzieci. A dzieci w Polsce nie ma. Polskie dzieci rodzą się w Wielkiej Brytanii. (…) Państwa będą toczyć wojny demograficzne. Walka będzie się toczyć o przyciągnięcie młodych osób, których praca będzie w stanie sfinansować wypłaty emerytur. Polska właśnie tę walkę przegrywa z Wielką Brytanią.
Mam więc pytanie do Roberta Gwiazdowskiego? Dlaczego, będąc na stanowisku szefa rady nadzorczej ZUS nie podjął właściwych działań? Fakt, że piastując jeszcze to stanowisko, wystosował "List otwarty do ubezpieczonych w ZUS", opisując sytuację tej instytucji i ostrzegając przed przyszłością. Ale dlaczego wszystko sprowadza do rodzenia dzieci?
Zastanówmy się nad sytuacją przeciętnego Polaka w wieku 30 lat, bezdzietnego i nieplanującego dzieci. Taki ktoś pracuje w firmie, zarabia pieniądze, płaci podatki, a jego pracodawca odprowadza horrendalnie duże składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Taki obywatel ma prawo liczyć na to, że rządzący i ZUS zapewnią mu właściwą emeryturę na przyszłość. Jeśli państwo nie jest w stanie tego zrobić, niech pozwoli obywatelowi składki na ZUS odkładać do banku, grać na giełdzie, inwestować w złoto itp. Jeśli ktoś taki chce, niech sam zadba o środki do życia w przyszłości, podpisując np. klauzulę, że w wieku 67 lat nie będzie chciał żadnych świadczeń ze strony państwa. Oczywiście, oprócz opieki zdrowotnej, bo przecież przez całe swoje życie służbę zdrowia otrzymywał.
Tak jednak stać się nie może, bo pieniądze z ZUS nie idą tylko na emerytury, ale i na łatanie dziury budżetowej. Nic więc dziwnego, że ekonomiści zachęcają do rodzenia dzieci, bo ktoś przecież państwo musi w przyszłości utrzymywać. I tak tworzy się zamknięte koło, w którym tkwią przedsiębiorcy, osoby pracujące na umowach o dzieło i umowach zlecenia. Jedynym chyba rozsądnym wyjściem jest rzeczywiście przeprowadzka do Wielkiej Brytanii – kraju, w którym kwota wolna od podatku wynosi 10 tysięcy funtów (w Polsce – 3091 złotych). Jakoś Anglicy potrafią, a Polacy nie.
Dawno już za nami rozbiory, II wojna światowa i komuna, więc nie możemy zwalać wszystkiego na historię. Chodzi o mentalność polityków, którzy m. in. solidarnie stoją za USA, a w nosie mają Rosję, chociaż to z nią, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, Polska ma najwięcej kontaktów handlowych (może uzależnić dietę poselską od poziomu polskiego handlu zagranicznego? Wtedy nasza polityka zagraniczna błyskawicznie się zmieni).
Jeśli więc dalej nasi rządzący chcą utrzymywać ZUS, niech obniżą podatki, a nie zachęcają nas do rodzenia dzieci. Obrót gospodarczy wzrośnie błyskawicznie, a nas będzie stać na utrzymywanie państwa. Na pewno coś z ZUS trzeba zrobić, bo w wieku 67 lat większość dzisiejszych 20- i 30-latków będzie grzebać w śmieciach, by znaleźć coś do jedzenia.
Źródło informacji: zus.pox.pl
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze