Konkurs piękności męskiej. Gdy on dba o siebie bardziej, niż ty
NINA WUM • dawno temuNasze prababcie wierzyły, iż mężczyzna powinien być tylko trochę piękniejszy od diabła. Dziś taki pogląd to rzadkość. Równouprawnienie wyposażyło tak zwaną brzydką płeć w dostęp do wytworów przemysłu kosmetycznego, a nawet do usług samych kosmetyczek.
Nasze prababcie wierzyły, iż mężczyzna powinien być tylko trochę piękniejszy od diabła. Dziś taki pogląd to rzadkość. Równouprawnienie wyposażyło tak zwaną brzydką płeć w dostęp do wytworów przemysłu kosmetycznego, a nawet do usług samych kosmetyczek.
Uświadomieni urodowo mężczyźni dbają dziś nie tylko o rzeźbę mięśni, ale i o gładkość skóry, co je opina. Nie wstydzą się nabyć — oraz używać - żelu micelarnego czy szamponu do włosów cienkich i delikatnych. Widmo Polaka zapyziałego, spoconego, z niestrzyżonym strąkiem wystającym z nozdrzy wciąż straszy w pewnej grupie wiekowej, ale wśród co młodszych pokoleń zasadniczo odeszło w dal.
Pytanie brzmi — co z tego wynika?
Ano, przed pierwszą randką z radykalnie zadbanym mężczyzną trzeba szczególnie się postarać. Nie ma co liczyć na to, iż głęboki dekolt naszej bluzki uczyni go ślepym na straszliwe faux pas, jakie popełniłyśmy pozwalając np. by szminka rozmazała nam się na zębach. Oto, co podsłuchałam w tramwaju (rozmawiało dwóch eleganckich panów koło trzydziestki):
— Słuchaj, tak siedzę i na nią patrzę i nagle widzę, że ona ma usta krzywo pomalowane. No nie będę się spotykał z kobietą, co nie umie sobie porządnie ust umalować!
Mężczyzna naszych babek może i był jaskiniowcem szorującym się szarym mydłem. Ale za to zagadnienia takie jak kobiecy cellulit, przesuszona skóra twarzy czy też (o zgrozo!) buty fatalnie dobrane do torebki nie spędzały mu snu z powiek. Dziś nie ma co liczyć na to, iż świeżo poznany adonis nie będzie wiedział, cóż to za nieestetyczne dołki goszczą na naszych pośladkach. Będzie — i jeszcze nie omieszka nam polecić znakomitego żelu, co to jego siostrze bardzo pomógł. Żegnaj, luba dyskrecjo.
Po drugie, kobieta decydująca się na stały związek i zamieszkanie z wysoce wypielęgnowanym mężczyzną, niech lepiej przygotuje kilka pustych półek w łazience. Może się okazać, iż jego specyfiki urodowe zajmą więcej miejsca, niż jej. Wcale nie żartuję. Panowie również mają teraz swoje ilustrowane magazyny na kredowym papierze, informujące ich w tonie nie znoszącym sprzeciwu o "100 rzeczach, które musisz mieć." Przekartkowałam takie pisemko. Kremy pod oczy, kremy po goleniu, kremy przed goleniem (nie mylić z poczciwą pianką do golenia), przemyślne instrumenty do wyrywania tych wspomnianych wyżej włosów z nosa i uszu, balsamy do ciała to w tym sezonie absolutne must have. To samo pismo kilka stron dalej namawiało swego czytelnika, by poczuł się tradycyjnym mężczyzną i obudził w sobie pierwotne instynkty (nie wiem, jak mianowicie, bo od śmiechu gazetka wypadła mi z rąk.)
Po trzecie, lepiej się przyzwyczaić do wstawiania kwadrans wcześniej. Chyba, że nie spieszy ci się kobieto do pracy i możesz rano w błogim spokoju czekać, aż twój elegant w skupieniu nałoży w łazience wszystkie niezbędne mazidła.
Po czwarte, może się zdarzyć, że z was dwojga to on z racji kosmetycznego dopieszczenia będzie uchodził za tego ładniejszego. Do takiego obrotu spraw nie warto dopuścić. Amerykańscy naukowcy odkryli ponoć, iż związki, w których on jest efektowniejszy od niej, rokują słabo. Dla odmiany, stadła złożone z brzydszego pana i atrakcyjnej pani podobno trwają najdłużej i są najbardziej szczęśliwe.
Zatem może i warto — wzorem przodkiń — rozejrzeć się za jakimś Wolverinem?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze