Jestem męską prostytutką
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuW sieci pełno jest ogłoszeń, w których panowie oferują swoje usługi seksualne. Nie piszą o sobie, że są prostytutkami, tylko że szukają sponsorki albo że „świadczą wszystkie usługi”. Jak to jest być facetem, który uprawia seks za pieniądze?
Bogdan (32 lata, męska prostytutka z Wrocławia):
— Pewnie wszyscy się spodziewają, że zaraz pani powiem, że żałuję i że się bardzo wstydzę, ale ja tego nie powiem. Bo gdybym tak powiedział, to bym kłamał. A nie chcę, bo po co?
Tak, jestem męską dziwką. Ogłaszam się w internecie, działam głównie na terenie śródmieścia. Kiedyś z ciekawości sprawdziłem, ilu jeszcze facetów ogłasza się w mojej okolicy i z wrażenia opadła mi szczęka – okazało się, że mam ogromną konkurencję! Myślałem, że jestem taki oryginalny z moim ogłaszaniem się, że zrobię wszystko, jeśli pani zapłaci mi 150 złotych za dwie godziny. Polecam się w moim ogłoszeniu jako lokaj, kucharz i kochanek. Mogę umyć okna, mogę popieścić – wszystko zależy od zlecenia. Ale widzę, że jest więcej takich, jak ja. W co trzecim ogłoszeniu mężczyźni deklarują posłuszeństwo za jedyne kilka setek.
Kiedyś kręciłem nosem, wybierałem sobie kobiety, które się do mnie zgłaszały. Jeśli jakaś wydawała mi się wyjątkowo szpetna, odmawiałem seksu, co najwyżej masowałem jej ramiona lub stopy. Nie jestem jakimś chamem, byłem delikatny, wymawiałem się własną niemocą, bólem głowy, przeziębieniem. Jestem dobrym aktorem, chyba wierzyły. Żadna przy mnie nie płakała.
Pracuję tak od sześciu lat, od kiedy zwolniono mnie z browaru, który w moim mieście zlikwidowano – po studiach byłem tam przez dwa lata administratorem sieci. Miałem przez ten czas może – czy ja wiem – jakieś dwieście kobiet. Przychodzą do mojej kawalerki, czasem ja jeżdżę do nich. Wiem, że to śmieszne, ale z kilkoma się zaprzyjaźniłem. Od jednej ślicznotki, która jeździ na wózku inwalidzkim, wcale nie biorę pieniędzy. Kiedyś wydawało mi się nawet, że się w niej zakochałem. Piękna dziewczyna, miała wypadek na motorze, urwało jej prawą rękę i prawą nogę – to cud, że przeżyła. Gdyby nie zadzwoniła do mnie i nie poznała mnie jako faceta do wynajęcia, może spróbowałbym sobie z nią jakąś ułożyć życie?
A tak? Nie mam szans.
Właściwie nie wiem, czy chcę? Nie chcę. Gdybym chciał, w moim wieku już bym pewnie miał dzieci w wieku szkolnym, żonę i mnóstwo problemów. A tak – mam małe mieszkanko, dziesiątki kobiet do kochania i rozpieszczania, mnóstwo seksu z różnymi paniami, sporo pieniędzy, dobrą renomę na mieście. Skąd wiem? Wiem od moich klientek, że moje kobiety przekazują sobie nawzajem namiary na mnie. Niektóre wracają, z kilkoma mam też stały układ; wiem, kiedy ich mężowie wyjeżdżają w delegacje, a dzieci na wakacje – mam w sobie coś takiego, że wzbudzam zaufanie. Moje panie zwierzają mi się, powierzają tajemnice alkowy i wiele innych. Jestem uczciwy i nie wykorzystuję ich. A mógłbym, bo część z nich jest bardzo naiwnych.
Pierwszy raz zaliczyłem przez przypadek. Miałem dokładnie dwadzieścia cztery lata, oblewałem z kolegami z roku dyplom na polibudzie. W dyskotece poderwałem babkę koło 40., nadzwyczajnie piękną i zadbaną. Wylądowaliśmy w hotelu, mieliśmy cudowny seks. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy rano jej koło mnie nie było. A już myślałem, gdzie zabrać ją na drugą randkę… moje zdziwienie było jeszcze większe, kiedy okazało się, że na jej poduszce, oprócz kilku zgubionych złotych włosów leży koperta! Spodziewałem się wizytówki, numeru telefonu, ale nie pieniędzy!
Tamta piękność wyceniła moje łóżkowe zdolności na dwieście euro.
Przez tamten incydent nie zastanawiałem się długo, jaką drogę wybrać, kiedy zlikwidowano moje miejsce pracy, w którym przez dwa lata zajmowałem się administrowaniem siecią. Rodzinie i znajomym dalej sprzedaję kit, że jestem administratorem. Zarządzam przecież siecią, co z tego, że to nie komputery, a kobiety?
W mojej pracy najbardziej lubię to, że nigdy nie wiem, co mnie spotka. Kto zadzwoni, czego będzie chciał? Tu naprawdę wiele razy bardzo się zdziwiłem. Kobiety są bardziej dzikie, niż nam by się wszystkim mogło wydawać. Nic więcej nie powiem, bo nie chcę się wdawać w szczegóły – dbam o moje klientki i dyskrecję, którą gwarantuję w moim ogłoszeniu.
Chcę jeszcze powiedzieć, że z opowieści moich kobiet wynika, że faceci w Polsce to jakieś dupki. Piją browary przed telewizorem, zasypiają z kiełbasą w ustach na kanapie przy meczu, pierdzą i bekają w sypialni. I nie mają pojęcia o potrzebach kobiet: nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, co je kręci i co je podnieca. Z jednej strony się cieszę, że tak jest, bo dzięki temu mam pracę – z drugiej – naprawdę, jak słyszę niektóre historie, wstydzę się za nich. Faceci, weźcie się w garść, zadbajcie o swoje kobiety!
Nigdy nie zamienię się na inną pracę. Moim głównym zajęciem jest rzeźba mięśni brzucha, opalanie nad rzeką, kiedy jest tak gorąco, jak dziś, jazda na rowerze… Kocham moje życie, kocham kobiety. Wiem, że wszyscy faceci, kiedy usłyszą moją historię, będą mnie głośno potępiać, a w głębi duszy zazdrościć. Jest czego, panowie, może właśnie dzisiaj zaspokoiłem którąś z waszych zaniedbanych żon?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze