Zatańczyć tango w boskim Buenos
KATARZYNA GAPSKA • dawno temuZatańczyć tango w Buenos Aires, to było jedno z moich marzeń. Mam taką listę pragnień, niezmienną od lat i zdarzają się w moim życiu takie szczęśliwe momenty, w których któreś się ziści.
Zatańczyć tango w Buenos Aires, to było jedno z moich marzeń. Mam taką listę pragnień, niezmienną od lat i zdarzają się w moim życiu takie szczęśliwe momenty, w których któreś się ziści.
Na podróż do Argentyny czekałam długo. Kiedy zaczęło się pojawiać zwątpienie, że kiedykolwiek tam wyruszę, linie lotnicze ogłosiły promocję na ten kierunek. Pewnego styczniowego dnia wylądowałam w upalnym Buenos Aires.
Zdążyłam tylko lekko strzepnąć z siebie europejską zimę i zmianę czasu i już byłam w dzielnicy La Boca.
Mieszkańcom Buenos ta cześć miasta nie kojarzy się dobrze. Uważaj na siebie, nie noś na wierzchu aparatu, lepiej nie choć w pobliżu stadionu, tam jest pełno chuliganów – zanim dotarłam do kolorowych domów z blachy falistej, usłyszałam wiele przestróg.
Być może upał rozleniwił chuliganów, bo żadnego nie spotkałam. W cieniu rzucanym przez ściany pokryte muralami spały kundle. W piekarni zbłąkany klient kupował empanades z serem. Policjanci obchodzili wyznaczony kawałek muru przy Boca Juniors. Stare auta w psychodelicznych odcieniach parkowały przy wysokich krawężnikach.
Dzielnica mogłaby zagrać w niejednym filmie. Kiedyś było tu mniej kolorowo. Robotnicy o międzynarodowych korzeniach (Argentyna to kraj imigrantów) stłoczeni w najtańszych czynszówkach marzyli o wieczorach z rozwiązłą panną i realizowali swe pragnienia słuchając pieśni o sprośnych tekstach.
Tango wzięło się z namiętności robotników do prostytutek. W spelunach portowej dzielnicy La Boca lud robotniczy stolicy odreagowywał ciężkie życie przy winie i uciechach cielesnych.
100 lat temu taniec nie miał wstępu na salony. Dopiero Francuzi przed pierwszą wojną światową zapałali niepohamowaną miłością do tanga pozwalając mu rozpalać zmysły arystokracji. Skoro Paryż tańczył tango, mógł je tańczyć cały świat. Wkrótce taniec zyskuje bardziej wyrafinowane kroki, teksty piosenek stają się bardziej subtelne i rzewne. Tango rozkwita. W Argentynie powstaje kilka stacji radiowych nadających tango przez całą dobę. Argentyńczycy spotykają się w specjalnych samach tanecznych, by tańczyć. Oferta jest ważna całą dobę. Chcesz tańczyć nad ranem? Na pewno znajdziesz kilka propozycji.
Restauracje, kluby, teatry w Buenos Aires organizują pokazy taneczne. Turyści gotowi są zapłacić wysoką cenę za obejrzenie najlepszych tancerzy i nie wyobrażają sobie wizyty w Buenos bez odwiedzenia El Caminito, pełnej kolorów i tancerzy uliczki w La Boca. Jej nazwa pochodzi od znanego tanga Caminito (1926).
— Hej, proszę pani! Zapraszam! – zobaczyłam wyciągniętą w moją stronę dłoń tancerza. Jak ktoś tak jak ja gapi się bezceremonialnie na tańczącą parę, to nie może nie zostać zauważony. — Zapraszam, zapraszam – powtórzył pan ubrany w strój z początku XX wieku, szerokie spodnie na szelki, kapelusz i białą koszulę. Wgramoliłam się na scenę. Pozwoliłam założyć sobie na głowę kapelusz. Wygięłam się w jedną i drugą stronę w silnych ramionach pewnego każdego ruchu Francesca. Wrzuciłam mu do kapelusza datek. Zasłużył.
Po mnie wyginała się kolejna turystka. Popyt był spory. Kupiłam płytę z tangiem. Potańczę w domu, szkoda tylko, że bez Francesca.
Zatańczyć tango wcale nie jest łatwo. Trzeba nauczyć się wyrażać namiętność i smutek, ognistą żądzę i niewykrzyczaną rozpacz. Kroki muszą być zespolone z emocjami, z mimiką tancerzy.
Argentyńscy tancerze często improwizują. W ich tańcu więcej jest gry niż wystudiowanych póz i wyszkolonych kroków. Patrząc na ich ruchy ma się wrażenie, że jest się świadkiem niemej rozmowy.
Ten taniec to nie tylko piękny spektakl, to radość, z której korzystają tysiące osób. Wystarczy, że zbierze się kilku chętnych. Wystarczy muzyka i niewielki plac.
Może moi znajomi też okażą się milongueros (miłośnikami tanga) i zatańczymy razem? Mam płytę z muzyką. Zaproszę ich.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze