Próba odległości, próba ognia
CEGŁA • dawno temuJestem sama. Już wierzyłam, że wszystko idzie ku dobremu. Zaczęłam dobrze się czuć w Irlandii, mościłam miejsce dla siebie i narzeczonego. Ale życzliwi przyjaciele donieśli mi, że Piotrek mnie zdradza, wcale się do mnie nie wybiera, tylko szuka sobie innej, bo nie zamierza wyjeżdżać z Polski. Wróciłam, by dowiedzieć się prawdy. On twierdził, że jest mi wierny, ale jeśli ja mu nie ufam, to nasz związek i plany nie mają sensu. Zostałam na lodzie i nigdy się nie dowiem, kto mówił prawdę.
Droga Cegło!
Tutaj wiosna, powinnam się śmiać, cieszyć słońcem, kupować nowe szmaty. Tymczasem może nie wylewam wiader łez, ale za wesoło nie jest.
Jestem sama, tak się ułożyło. Już wierzyłam, że wszystko idzie ku dobremu. Zaczęłam dobrze się czuć w Irlandii, mościłam tam miejsce dla siebie i narzeczonego. Najpierw mieliśmy zamiar taki, że on dojedzie, popracujemy razem, zarobimy, wrócimy… Potem zaczęłam mieć fajną pracę – niezbyt ciężką, pozwalającą jeszcze uczyć się innego, upragnionego zawodu (pracowałam w ciastkarni, ale chciałabym być kosmetyczką-makijażystką). Rozmawialiśmy z narzeczonym, czy warto wracać - może jednak zostać zagranicą? Naprawdę, wszystko wydaje się tam prostsze, łatwiejsze. Chociaż oczywiście, jak wszędzie, nie ma niczego za darmo, trzeba zakasać rękawy i zacisnąć zęby (w Polsce jednak podwójnie, i nie zawsze z efektem).
Los niestety chciał pokierować nami inaczej. Przyjaciele zaczęli "donosić", że Piotrek mnie zdradza, wcale się do mnie nie wybiera, tylko szuka sobie innej, bo nie zamierza wyjeżdżać z Polski, ale boi się mi to szczerze powiedzieć… Jestem tylko człowiekiem, przejęłam się tym. Nawet jeśli zna się drugą osobę kilka lat (konkretnie 4), nie zawsze mówi się sobie wszystko, nie zawsze pewne rzeczy przechodzą przez gardło, zwłaszcza na odległość. Piotr kontaktował się ze mną kilka razy dziennie, normalnie, jak zakochany, jakby nasze plany nie uległy żadnej zmianie. Prowadziłam też więc podwójne życie i podwójną grę – udawałam, że mu wierzę.
Nie wytrzymałam tego zawieszenia, rzuciłam wszystko, wróciłam. To znaczy, z pracy wzięłam wolne i właścicielka zgodziła się niby przyjąć mnie z powrotem, bardzo się lubimy, ale kurs wizażu utraciłam, bo zajęć nie da się nadrobić, są zbyt intensywne. Mój powrót nie był chyba miły dla nikogo. Miałabym jeszcze jakąś nadzieję, że to wszystko o Piotrze to były kłamstwa, gdyby powitał mnie radością. Ale on był urażony i zaskoczony, potraktował mnie jak szpiega, który atakuje zza węgła. To od nowa wzbudziło moje podejrzenia. Spytałam wprost. Znajomych oskarżył o szkalowanie, zawiść, chęć zepsucia naszej miłości. Udało im się, wygrali – powiedział z goryczą. Dodał, że on jest mi wierny, ale jeśli ja mu nie ufam, to nasz związek i wszelkie plany nie mają dłużej sensu.
No i tak czy inaczej zostałam na lodzie i nigdy się nie dowiem, kto mówił prawdę. Pracę w Irlandii jednak straciłam, bo za długo tu zabawiłam i na darmo, jeśli wrócę, muszę zaczynać wszystko od początku. Piotr nie chce ze mną rozmawiać, "życzliwi przyjaciele" nie potrafią podać żadnych konkretów – gdzie, z kim rzekomo go widywali… Nagle wszystko rozpłynęło się jak we mgle! Chyba znów wyjadę, chociaż robienie planów, zarabianie pieniędzy dla siebie samej to już nie to samo, ale tutaj czuję się tym bardziej niepotrzebna nikomu i wykiwana, rodzina podśmiewa się ze mnie pod nosem. Chyba nieprędko znów komuś w cokolwiek uwierzę.
E-klarka
***
Droga Klaro!
Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach odległości geograficzne między ludźmi kurczą się i nie stanowią problemu – można podtrzymywać więzi, nawet patrzeć na siebie w chwilach rozłąki równie często, jak mieszkając pod wspólnym dachem… Niestety, w praktyce wygląda to inaczej.
Trudno mi jednoznacznie zawyrokować, co niedobrego "zadziało się" między Tobą i Piotrem, że aż przesądziło o rozstaniu. Podejrzewam jednak, że nie tyle poszło o zdradę, ile o pewne niedomówienia, brak pełnej szczerości między Wami jeszcze na pewien czas przed Twoim wyjazdem. Bo w sumie można wyczuć z Twojego maila, że ani Ty nie byłaś (i nadal nie jesteś) stuprocentowo pewna, czego pragniesz w życiu i gdzie chcesz je spędzić, ani tym bardziej nie ustaliliście z Piotrem do końca wspólnej wersji – akceptowalnej dla obojga.
Pojechałaś pierwsza na rekonesans, nie wiem jednak, czy Twój chłopak był do końca pogodzony z tą decyzją. I czy entuzjastycznie zamierzał do Ciebie dołączyć. Zakładam, że o tym rozmawialiście, ale – może on przemilczał jakieś swoje wątpliwości? Nie każdy chce emigrować, nie każdy też lubi rozstawać się na dłużej z partnerem, zwłaszcza gdy racji rozstania nie uważa za "wyższą"… Niektórzy po prostu nie czują się dość silni, samodzielni, by, po pierwsze, odrywać się od korzeni, po drugie, "wypuszczać" ukochaną osobę poza zasięg wzroku… Może Piotr wyczuwał jednak w Tobie determinację i nie chciał ingerować w Twoje wybory?
To, co wydarzyło się potem, mogło (nie musiało) być dziełem przypadku. Ludzie uwielbiają plotkować, czasami, o zgrozo, robią to w dobrej wierze. Niewykluczone, że z tą czy inną koleżanką ktoś gdzieś Piotra widział. Inny ktoś wysłuchał jakichś jego zwierzeń a propos Twojego wyjazdu. Potem ktoś jeszcze inny nieudolnie połączył kilka faktów i zrobiła się afera. W Twoim wypadku bardzo kosztowna – straciłaś pracę i narzeczonego.
Ale spójrz na to z innej strony, Klaro – czy nie za mocno koncentrujesz się na swoich celach i swoich porażkach? Czy w tej chwili nie powinnaś przede wszystkim i za wszelką cenę dążyć do wyjaśnienia i wyczyszczenia sytuacji z Piotrem? Nawet jeśli nie wrócicie już do siebie, chyba warto by było poznać jego uczucia, motywy tak gwałtownej reakcji i mętnych argumentów… W zasadzie niczego nie możesz być w tej chwili pewna – możesz jedynie rozpamiętywać swojego "pecha", ludzką nieżyczliwość etc. A nie korci Cię, że spytam banalnie, poznanie prawdy?
Ja wiem, że pod pewnymi względami łatwiej Ci będzie spakować walizkę i wrócić do Irlandii, spróbować raz jeszcze od zera. To Cię bardziej korci, a wszystko, co tutaj – irytuje i zniechęca. Pamiętaj jednak, że wszystko, co mamy, zwłaszcza problemy, zabieramy zawsze ze sobą w bagażu, dokądkolwiek się udajemy. Nie ma od tego ucieczki. Dlatego uczciwiej i w perspektywie korzystniej dla Ciebie będzie przed wyjazdem dojść do ładu z przeszłością. Za wszelką cenę namówić Piotrka do dojrzałej rozmowy – nic u licha nie dzieje się bez przyczyny. Nie chcesz jej poznać? A jeśli nie wszystko jeszcze stracone?
Tylko czy Tobie wciąż na tym zależy… Zastanów się.
Sama się zastanawiam i… trzymam kciuki.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze