Mój kumpel jest gejem
PAULINA MAJEWSKA-ŚWIGOŃ • dawno temuW naszym kraju orientację homoseksualną ujawnia ok. 5% społeczeństwa. Bo wciąż brakuje nam tolerancji. Ale nie wszystkim. Magda zabiera swojego przyjaciela do kosmetyczki i do opery, są nierozłączni; Aneta uważa, że nie należy dyskryminować kogoś za to, że lubi morele, a nie brzoskwinie, z jej przyjacielem można "konie kraść"; a Bożena tylko swojemu kumplowi może się wypłakać po stracie przyjaciółki i na melodramacie.
Magda (23 lata, studentka z Krakowa):
— Studiuję na wydziale filologicznym, a tu męskich osobników jest jak na lekarstwo. Jeśli już są, to wyglądają… śmiesznie, no bo która kobieta zwróci uwagę na faceta ubranego w przedpotopowe spodnie z kantami, lekko wygniecioną marynarkę, zapuszczającego dziwną kozią bródkę, którą co jakiś czas (gdy nikt nie widzi) przeczesuje grzebyczkiem. Ja na pewno nie!
Proszę sobie wyobrazić tłumy, bo na roku jest nas w sumie 137 kobiet, które wodzą wzrokiem po korytarzu z nadzieją na ujrzenie ciekawego faceta. Najwięcej zabawy jest w stołówce. Przed obiadem kolejka do toalety jest ogromna. W głowie mi się nie mieści, jak na babskim kierunku można powiesić tylko jedno lustro na korytarzu — katastrofa! W każdym razie każda leci tam, żeby się poprawić, przeczesać. A na stołówce obserwacja: może ktoś się przeniósł, może przyjęli nowego sklepikarza itp.
Nigdy nie zapomnę tego dnia, w którym to na głównym korytarzu pojawił się On — cud, miód, malina! Jednym słowem powiało testosteronem na całego! Adam był cholernie przystojny, wzrost około 1,80 cm, błękitne oczy, ciemna karnacja, super modne ciuszki i zgrabny tyłeczek. Dziewczyny zachowywały się jak wariatki, „strzelały” oczami, pokazywały go sobie palcami, łaziły za nim na wykłady, które wcale nie były w ich grafiku. Ubaw po pachy. A on? A on był prawdziwym dżentelmenem. Uśmiechał się do każdej, przepuszczał w drzwiach, pomagał wnosić po schodach książki, które wylatywały z rąk, był miły i nie sprawiał wrażenia zadufanego w sobie. To właśnie „kręciło” laski najbardziej.
Na jednym wykładzie Adam usiadł koło mnie. Czułam na sobie zazdrosne spojrzenia rozwścieczonych z tego powodu bab. Najpierw graliśmy w kółko i krzyżyk, potem „korespondowaliśmy” na małych karteczkach. Byłam dumna, że to bożyszcze tłumów zwróciło uwagę akurat na mnie. Gdy na jednej z karteczek pojawiło się pytanie, gdzie chodzę do kosmetyczki, bo moja cera jest niebywale piękna, a on ma problemy z pękającymi naczynkami, zaczęłam coś podejrzewać. Żaden hetero nie zapytałby o kosmetyczkę i nie zwróciłby uwagi na naczynka, chyba że jakiś metroseksualny. Parsknęłam śmiechem, gdy okazało się, że wszystkie studentki wzdychały do geja.
Od tamtej pory jesteśmy nierozłączni! Z żadną kobietą tak świetnie mi się nie rozmawia jak z nim. Chodzimy do kina, do teatru, kilka razy byliśmy w operze, razem uczymy się do egzaminów, no i razem chodzimy do Gabrysi — mojej kosmetyczki, przepraszam naszej kosmetyczki.
Aneta (33 lata, lektor z Mikołowa):
— Nie rozumiem jak można nazywać homoseksualizm chorobą!? Każdy gej i każda lesbijka to normalna, zdrowa osoba. Oni nie mają wpływu na to, do kogo czują pociąg fizyczny. To tak jakby oskarżać człowieka, że nie przepada za smakiem brzoskwini, za to ubóstwia morele.
Osobiście znam 3 lesbijki, jedna z nich jest osobą samotną, generalnie bardzo zamkniętą w sobie, która żałuje, że najbliższemu otoczeniu przyznała się do tego co i do kogo czuje. Sama przyjaźnię się z gejem, pracujemy w jednej firmie. Zdecydowanie wolę jego towarzystwo w piątkowy wieczór niż na przykład zawistnej koleżanki. Mam gdzieś, że ludzie nazywają mnie wariatką, bo dla mnie preferencje seksualne Maćka nie są powodem do tego, żeby go unikać i obrażać. Jest cudownym, ciepłym, inteligentnym człowiekiem. Można z nim konie kraść i tyle! Nasza przyjaźń jest tak wielka, że Maciej przeprowadził się na moje osiedle — oszołom wynajął kawalerkę za 1700zł — tylko po to, żeby mieć mnie blisko. Jest samotny, rodzina niemalże go wydziedziczyła, z bratem się nie widuje, bo szwagierka nie lubi „pedałów”…
Bożena (52 lata, historyk z Gliwic/Warszawy):
— Uwielbiam go! To najzabawniejszy człowiek jakiego znam. Z największego dołka potrafi mnie wyciągnąć i nigdy nie odmówił mi pomocy. Kiedy zmarła moja koleżanka, to właśnie do niego zadzwoniłam. Był pod drzwiami w ciągu godziny.
Początkowo ta znajomość nie podobała się mojemu mężowi, nie chciał Łukasza nawet poznać. Zastanawia mnie, dlaczego mężczyźni tak boją się towarzystwa homoseksualisty? Pamiętam, że na odczepnego powiedziałam, żeby się nie obawiał, bo nie jest w jego typie!
Dużo wody upłynęło, zanim mój małżonek przełknął to, że nie mam przyjaciółki, tylko przyjaciela geja. Smutno mi, że ludzie traktują go jak zwierzę w ZOO, gapią się, komentują jego uczesanie, sposób poruszania. On robi dobrą minę do złej gry, ale wiem, że w głębi duszy cierpi. Ma kolegę, sporo od siebie starszego, do którego od czasu do czasu jeździ. Poznali się przez Internet, ale widują się rzadko — 470 km to spora odległość. Trwałym związkiem nazwać tego nie można, ale on cieszy się z tego, co ma. Kiedy ma tam pojechać, widzę jego roześmiany pychol, idziemy na zakupy, przebieramy w ciuchach i kosmetykach. Cieszę się jego szczęściem, ale wiem, że za kilka dni, kiedy już wróci, znów będzie trochę jakby nieobecny. Wtedy to tylko wypożyczalnia, najlepiej jakaś komedia romantyczna, paczka chipsów i chusteczek higienicznych. Z moim mężem nigdy nie płakałam na żadnym filmie…
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze