Gotowanie na ekranie
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuProgramy kulinarne zyskują szersze grona wiernych widzów. Kuchnie świata, kuchmistrzowie z różnych szerokości geograficznych, egzotyka i tradycja – dla każdego coś dobrego. Czy to nie paradoks w czasach, kiedy najważniejsza jest szczupła sylwetka, a jedzenie tak łatwo dostępne?
Na kanale Kuchnia.tv gotują od rana do wieczora: kucharze z Polski i całego świata, blogerzy i profesjonaliści. Nigella Lawson, Jamie Olivier, Gordon Ramsay, Robert Makłowicz, Karol Okrasa, święto bigosu, nalewek, dzikich ziół, mistrzostwa świata w cukiernictwie, opowieści o dawnej kuchni i procesie powstawania serów; już od samego czytania programu telewizyjnego leci ślina. A kiedy tak patrzę, jak piękna i kobieca Nigella Lawson oblizuje lubieżnie tłuste od masła paluchy, bez namysłu lecę nocą do lodówki, wyżerać jak ona.
Nigdy nie ufałam chudym kucharzom. Wolałam Nigellę bardziej miękką i okrągłą. Jamie Oliver z każdym odcinkiem ma coraz więcej twarzy do umycia (i coraz mniej czasu na gotowanie – vide „15 minut w kuchni Jamiego”), co widać, kiedy porówna się nowe odcinki do starych. Jamie lubi gotować, ale i lubi jeść – znaczy: dobry człowiek w dobrym miejscu. Nigella schudła, i to bardzo, i już mnie tak nie zachwyca.
A skoro już mowa o gotujących i schudniętych, nie sposób nie wspomnieć o naszej kulinarnej celebrytce, Magdzie Gessler. Odchudzała się, oświadczając wszem i wobec, „bardzo drogą dietą”. Rzeczywiście, schudła znacznie. Znów – spadek notowań, przynajmniej u mnie, zwłaszcza po tym, jak podczas którejś swej peregrynacji do kuchni, którą miała uświetnić i przywrócić do życia, powiedziała, że danie jest, za przeproszeniem, „zajebiste”. Czy tak mówi dama, w obecności kamer i ludzi, których ocenia?
Sprawdzam, co myślą o niej internauci? Zdaje się, że nie jest lubiana. Oceniają ją jako mało kompetentną, chamską, wielu zarzuca jej brak higieny: kto to widział kucharkę z tak bujnymi lokami, jak potrząsa nimi nad garami? Wyrzuca się jej, że nie wie, jak wymawia się nazwy dań obcych kuchni, że uczy buty i roszczeniowego podejścia do restauratorów, a jej głównym zadaniem jest kreowanie jej własnego wizerunku i podbijanie swojej wartości handlowej na rynku medialnym, a nie rzeczowa edukacja z zakresu sztuki kulinarnej.
Inną sprawą jest wartość odżywcza dań proponowanych przez kulinarnych celebrytów. Naukowcy przyjrzeli się przepisom z pięciu najlepiej sprzedających się książek kulinarnych w Wielkiej Brytanii w 2010 roku: Jamie Olivera, Nigelli Lawson, Hugh Fearnley-Whittingstall oraz Lorraine Pascale. Okazało się, że zawierają one setki niepotrzebnych kalorii – o wiele więcej niż zestawy obiadowe do podgrzania, które – zanim trafią do produkcji – muszą zmieścić się w restrykcyjnych normach. (Po ogłoszeniu wyników badań Jamie Olivier zaczął zamieszczać w swoich przepisach przybliżoną wartość kaloryczną dań). Dobra wiadomość dla tych, którzy nie gotują, ale lubią oglądać programy kulinarne, czyli tych, którzy jedzą przed telewizorem gotowe dania z mikrofalówki – to, co macie przed sobą na talerzu może być zdrowsze!
Zastanawiam się, co takiego jest w gotowaniu, że tak bardzo lubimy oglądać programy kulinarne? Oprócz oczywistości, że jedzenie jest wielką przyjemnością, można powiedzieć, że na pichceniu każdy zna się – lepiej lub gorzej, gotować każdy może. Dodatkowo gotowanie – zwłaszcza wspólne – zacieśnia więzi społeczne. Badania marketingowe mówią, że najczęściej oglądamy gotowanie z ciekawości – w poszukiwaniu nowych przepisów; później badani wskazywali chęć nauki: przyglądanie się, jak mistrzowie kuchni łączą stare, znane składniki na nowe sposoby ciekawi, uczy, sprawia przyjemność. Lubimy też obserwować sam proces twórczy.
Popularność programów telewizyjnych o gotowaniu (a także książek kucharskich, pisanych przez kulinarnych celebrytów) ma przełożenie na zainteresowanie młodych ludzi gotowaniem. Jak podaje „GW”, na jedno miejsce w średniej szkole gastronomicznej jest dwóch kandydatów i coraz mniej młodych ludzi trafia do tej szkoły z przypadku. A na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim utworzono nawet nowy kierunek: sztuka kulinarna. Młodzi mówią: chcemy mieć po szkole dobry fach, a dla kucharzy praca będzie zawsze, bo przecież wszyscy musimy jeść.
Trudno się nie zgodzić. Smacznego!
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze