Dlaczego nikt nie chce mnie pokochać?
CEGŁA • dawno temuMam 25 lat, a przeżyć i chorób wystarczyłoby na emerytkę. Cierpię na cukrzycę i padaczkę, a od 6 lat leczę się na depresję, która nawiedza mnie falami. Zgodnie z zaleceniami terapii usamodzielniłam się, znalazłam pracę i wyprowadziłam się od mamy, która sporo mi w życiu namieszała. Podobno jestem ładna, zadbana… Nie udało mi się jednak tak pokierować znajomościami, żeby coś z tego wyszło, i bardzo z tego powodu cierpię. Czy to moje choroby zniechęcają mężczyzn?
Cześć, Cegło!
Mam 25 lat, a przeżyć i chorób wystarczyłoby na emerytkę. Cierpię na cukrzycę i padaczkę, a od 6 lat leczę się na depresję, która nawiedza mnie falami. Te 6 lat temu miałam coś w rodzaju nieświadomej próby samobójczej – weszłam na jezdnię na pasach prosto pod samochód, nie planując tego. Przedtem jednak rzucił mnie chłopak, to znaczy wyjechał z rodziną za granicę, do ostatniej chwili czekając z powiedzeniem mi o tym, chociaż plany wyjazdu robione były i decyzja podjęta od dawna.
W wyniku wypadku nastąpiło u mnie uszkodzenie nerwów i niedowład ręki. Na początku byłam do niczego, ale rehabilitacja zrobiła cuda i dzisiaj pozostała tylko niezbyt widoczna niepełnosprawność. Zgodnie z zaleceniami terapii usamodzielniłam się, znalazłam pracę i wyprowadziłam się od mamy, która sporo mi w życiu namieszała. Udało mi się poznać kolejnego chłopaka i zakochać się z wzajemnością. Kiedyś pojechaliśmy na kilkudniową wycieczkę, a po powrocie on już nigdy się nie odezwał. Dużo później dowiedziałam się, że moja mama zadzwoniła do niego, opowiedziała o wszystkich moich perypetiach zdrowotnych i wygłosiła tyradę o odpowiedzialności i opiece nade mną. Chyba się wystraszył. Mnie albo mojej mamy.
Potem już były same porażki, które pogłębiają moją samotność. Jeden facet wpadł w histerię i zrobił mi awanturę, kiedy się dowiedział, że mój kotek jest nosicielem HIV-a. A on jadł z moich naczyń i trzymał go na kolanach! Jak śmiałam tak go narazić? Inny bał się ze mną iść do kina, bo przeczytał gdzieś, że od nagłego światła mogę mieć atak… W efekcie następnemu wyspowiadałam się od razu na wstępie ze swoich „grzechów”, żeby nie było niemiłej niespodzianki, jednak i to okazało się błędem taktycznym. — Nie ogarniam tego, wybacz – powiedział. – Za dużo jak na jedną osobę, możesz uznać, że jestem wygodny.
Wiem, że nie jestem zwykłą osobą, która może wszystko i nie ma z nią żadnych problemów. Biorę dużo lekarstw – na szczęście skutecznych, mam swoje drobne ograniczenia. Nie piję alkoholu, mam dietę, nie przepadam za tłumami ludzi typu koncert czy klub. Muszę trochę bardziej o siebie dbać w pewnych sytuacjach. I to wszystko. Nie potrzebuję sanitariusza ani pielęgniarza. A jednak nie udało mi się do tej pory tak pokierować znajomością, żeby coś z tego wyszło, i bardzo z tego powodu cierpię. Podobno jestem ładna, zadbana… Mam koleżanki i kolegów, ale… Jak sądzisz, czy to moja przeszłość skazuje mnie na brak miłości? Raz złamane serce nie da się już skleić? Czy to jednak bardziej moje choroby zniechęcają mężczyzn?
Samanta
***
Witaj, Samanto!
Odpowiedzi na trudne pytania, które zadałaś, powinien pomóc Ci znaleźć Twój terapeuta. Od wypadku minęło sporo czasu. Jeśli zaprzestałaś regularnych spotkań lub były one nieskuteczne, warto znaleźć nowego specjalistę. Leczenie depresji jest złożone i wielopoziomowe, obejmuje również wychodzenie z kompleksów i terapię zaburzeń w kontaktach z ludźmi, to chyba oczywiste. W Twojej sytuacji same leki, nawet najlepsze, to według mnie za mało. Lekarz odnawiający receptę ma zwykle za mało czasu, by ocenić dogłębnie aktualny stan pacjenta — ogranicza go czas wizyty, opiera się więc tylko na Twoich lakonicznych komunikatach.
Twoja mama popełniała błędy wynikające z nadopiekuńczości i troski. Nie zapominaj, że wychowywała chorą córkę i odruchy ochronne były u niej naturalne. Co nie znaczy, że należy w takim dziecku utrwalać poczucie inności, słabości i wyobcowania. Nie wszyscy rodzice jednak potrafią to wypośrodkować. Tę kartę powinnaś już zamknąć wybaczeniem. Problemy z mamą to przeszłość – Twoje poważne problemy trwają nadal i to nimi musisz się zająć. W przeciwnym razie Twoja samodzielność i niezależność pozostaną iluzoryczne.
Jeśli idzie o Twoje niepowodzenia uczuciowe. Nie przypisuj ich automatycznie i wyłącznie sobie. Zwróć uwagę, że bardzo wiele osób (choć na szczęście troszkę się to zmienia na lepsze) traktuje pewne choroby z zabobonnym lękiem. A strach, jak wiadomo, to pochodna niewiedzy (i lenistwa, które przeszkadza ją zdobyć). HIV czy epilepsja należą do takich właśnie chorób – pierwsza zaraźliwa i śmiertelna, druga – kojarzona z upośledzeniem umysłowym. Nawet jeśli Ty od wielu lat żyjesz w określonej rutynie, która pozwala Ci normalnie funkcjonować, ludzie postronni o tym nie wiedzą. Wydaje im się, że siedzisz na bombie zegarowej: atak może przyjść w każdym momencie i z byle powodu, tak samo jak możesz zachorować na aids, bawiąc się z kotem…
Powiem krótko: ludzi wartych zachodu warto edukować. Reszta niech spada na drzewo. Potrafisz chyba wyczuć, z jakim typem masz do czynienia? Chłopak, który boi się kota nosiciela i do tej pory nie zdołał się otworzyć na powszechnie dostępne informacje o HIV-e, raczej nie grzeszy otwartością umysłu…
Bardzo ważne jest też, by nie bać się reakcji otoczenia, lecz umiejętnie oswajać je z tym, co sama przecież oswoiłaś. Może nie trzeba od razu na pierwszej randce wymieniać listy swoich problemów zdrowotnych i wszelkich innych, ale z drugiej strony, spotykając kogoś interesującego, nie powinnaś odkładać prawdy w nieskończoność. Po zbyt długim czasie taka nagła spowiedź zawsze będzie zaskoczeniem – i rozczarowaniem z powodu braku zaufania z Twojej strony (czy wręcz chęci zatajenia faktów). Informacje o sobie można dozować stopniowo, w sprzyjających temu okolicznościach, jakby od niechcenia. Takie traktowanie siebie sugeruje, a nawet narzuca też drugiej osobie pewien luz w podejściu do sprawy. Wysyłasz komunikat, o jaki Ci dokładnie chodzi: jesteś normalna, radzisz sobie i nie ma powodu się bać Ciebie lub o Ciebie.
Wiem jednak, że nadal jesteś zbyt spięta, by pozwolić sobie na taki luz. Dlatego doradzam systematyczną terapię, ZANIM podejmiesz kolejne próby poszukiwania miłości. Kiedy nieco dojdziesz do ładu ze swoimi demonami, przekonasz się, jak wielu fajnych, normalnych ludzi Cię otacza. I jak łatwo odpowiedzieć na ich zainteresowanie bez skrępowania.
Trzymam za Ciebie kciuki!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze