Brat chce zbić mojego eksa
CEGŁA • dawno temuZrobiłam głupią rzecz i teraz boję się o chłopaka, z którym już nie jestem. Włączył się w akcję mój braciszek – lekki oszołom. Żyje powietrzem, łazi po klubach z „dziwnymi” kolesiami - pakerami. Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała, jest totalna demolka z moim byłym w roli ofiary, a na to się zanosi. Z moim bratem nie ma żartów!
Droga Cegło!
Zrobiłam głupią rzecz i teraz boję się o chłopaka, z którym już nie jestem i nie mogłabym być. Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciała, jest totalna demolka z nim w roli ofiary, a na to się zanosi. Teraz wydaje mi się, że cholernie do siebie pasujemy, bo oboje robimy nieodpowiedzialne ruchy :). Ale żarty się skończyły.
Miśku na odchodnym pożyczył ode mnie kasę. Dla mnie to było okej, ponieważ ja zostawałam w swoim mieszkaniu, a on zaczynał od nowa. Chciał wynająć, kupić na kredyt – nie wnikałam. Ja jestem ta mróweczka i to były pieniądze na rozruch – kiedyś nasz wspólny, wyszło inaczej. Miał pracę, pomysły. Oddawać obiecał w ratach co miesiąc, oczywiście wszystko załatwiliśmy na buźkę. Po trzech miesiącach oddawanie się zacięło, bo Miśku miał jakieś klimaty z bankiem i przestało mu wystarczać. Łyknęłam to – do czasu. Zadzwonił w jakimś momencie, zaprosił na szczerą gadkę, żeby się usprawiedliwić. Nie będę ściemniała – w knajpie, na czterech drinkach, hormony mi skoczyły po długim niewidzeniu się (nikogo nie mam). Miśku z knajpy przetransportował mnie gładkim ślizgiem do siebie na „oblanie starych czasów”, a ja cóż, nie powiedziałam nie. Do żadnych wyjaśnień nie zdążyliśmy dojść.
Rano było przyspieszone wytrzeźwienie. Miśku smażył jajecznicę z sosem tabasco, a ja się rozglądałam po chatce biednego dłużnika. Kabina prysznicowa z kosmosu. A sama lodówka – sprawdziłam potem w necie – musiała kosztować z dziesięć tysięcy. Zajarzyłam słabiutko po raz pierwszy, ale nie powiedziałam nic. Godność i pełna klasa. Potem znowu się kochaliśmy – bo chciałam tego, przyznaję. Zaczęłam myśleć jak człowiek dopiero po kilku dniach.
Niestety, Miśku uderzył mi znów do czaszki. Zamiast go przycisnąć i odbyć wreszcie tę rozmowę, na którą się umówiliśmy, ja chyba ubzdurałam sobie powrót. Nie chciałam wspominać o kasie, żeby nie wydać się małostkowa. Dzwoniłam, prowokowałam spotkania, dopytywałam się o kłopoty. On najpierw zagrał w moją grę, poprzypominał mi nasze nocne zwyczaje. W tej sprawie Miśku Mistrzem Jest, kropka. Potem zaczął mnie unikać. A kobieta odrzucona mściwą jest, podobno… Albo wpada w głupawkę.
Finał tego wszystkiego jest tak żałosny, że prawie wstydzę się napisać. Włączył się w akcję mój braciszek – lekki oszołom, którego raczej w nic poważnego wtajemniczać nie należy. Trudno, chlapnęłam w chwili słabości. On też ostro ściemnia, odkąd pamiętam. Dzwonić do niego nie wypada przed dwunastą, bo śpi. Żyje powietrzem, łazi po klubach z „dziwnymi” kolesiami. Nieważne. Z Miśkiem się w zasadzie lubili. Ale, jak wspomniałam raz o kasie i nieodbieraniu telefonów, walnęła go chyba ambicja rodzinna. Koszmar! Zaczął się odgrażać, że on już zna sposoby na „takich” i moja forsa na pewno nie przepadnie.
Cegło, jedyna moja nadzieja w tym, że brat nie wie, gdzie Miśku teraz mieszka. Ale co dla takich pakerów go namierzyć? Nagle poczułam się jak w jakimś kryminale sycylijskim, o co w ogóle chodzi? Brat dzwoni do mnie co drugi dzień, pyta, czy Miśku oddał… Może z nudów. Nie umiem z nim rozmawiać po ludzku. Pewnie z nikim nie umiem, to wszystko moja wina, a teraz tylko się boję o Miśka.
Chciałabym go zobaczyć, nie z powodu długu, tylko tak w ogóle. Nie sądzę, żebyśmy mogli do siebie wrócić, zresztą, zdradził mnie z wyjątkowo wredną laską (znaną mi) i to zakończyło kiedyś nasz temat. Żałuję tylko, że o tej sprawie mój brat też niestety wie… A w swoim towarzystwie wzajemnej adoracji zaczyna wariować, chłopcy nakręcają się nawzajem.
Nie wiem co robić, nie chcę już tej kasy od Miśka, albo niech odda, kiedy będzie miał, tylko chcę się obudzić rano i mieć ten spokój, że nikt nie oberwie, a świat – oczywiście — jest piękny.
Czerwonka
***
Droga Czerwonko!
O rany, faktycznie zapachniało kryminałem…
Weź kartkę papieru (to wciąż jeszcze działa lepiej, niż arkusz Excela w kompie), podziel ją pionowo na pół i spisuj, dziewczyno, spisuj! „Debet” i „ma”. „Ważne” i „nieważne”. Pisz, aż zaboli Cię przegub. Musisz zrozumieć, co jest dla Ciebie istotne, a bez bólu się nie da.
Nie potrafisz chyba na razie zdecydować, w jakiej roli dobrze się czujesz: romantyczki czy twardzielki, idealistki czy materialistki (choć te podziały, jak wszystkie, są sztuczne i upraszczają rzeczywistość). Z jednej strony, czytam o rzeczach nieprzemijających — o miłości, sentymencie, pożądaniu, trosce… Z drugiej strony, wyłazi bieżący konkret – kasa, podejrzliwość, ambicja. Wiem, wiem… Można kochać faceta i jednocześnie szacować, jakim samochodem jeździ i skąd na to ma. Bardzo rozsądne i praktyczne podejście, skądinąd, i często się przydaje. Ale w Waszej sytuacji…
Wybacz brutalność: jest trochę tak, że wiedziały gały, co brały, na każdym etapie. Kochałaś Miśka. Zdradził Cię z wredną laską (Brak szczegółów. Czyżby… faceci po prostu tacy są?). Pożyczyłaś mu pieniądze, bo chciałaś, żeby miękko wylądował. Trochę Cię zdenerwowało to, że przestał oddawać. Dobrze Ci z nim w łóżku.
Bardziej jednak zdenerwowało Cię to, że zaprosił Cię do wypasionego mieszkania. A wkurzyło — że przestał odbierać Twoje telefony. Poskarżyłaś się bratu — i mamy lawinę. Pytasz, czy można ten żywioł powstrzymać? Jasne, że tak. Musisz tylko uruchomić mózg. Ja niewiele wiem o Miśku. Nie wiem, ile i na ile Ty go znasz. Dostrzegam tylko pewne schematy, mechanizmy.
Musisz zaspokoić własną ciekawość i rozstrzygnąć kwestie zasadnicze. Czy to było na pewno jego mieszkanie i Twoje nie oddane pieniądze? Czy to facet zimny, podstępny z natury, który tylko wykorzystał Twoją słabość do niego – czy może wykorzystanie było obopólne?
Jeśli przeżyłaś jedynie chwilę słabości i na tym koniec, najważniejsze jest teraz, jak „odkręcić” od tej sprawy popędliwego brata. Zwłaszcza, że wszyscy działacie na emocjach, nie da się natomiast uregulować tej sytuacji odgórnie. Podejrzewam jednak (i mam nadzieję), że na emocjach się skończy, zwłaszcza, że chłopcy się lubili. Sprawiasz wrażenie kobiety silnej – nawet jeśli, jak sama mówisz, popełniasz czasem głupstwa. Nie odpuszczaj sprawy. Skoro „Miśku” nie odpowiada na telefony – może jest nieufny i myśli, że chodzi Ci jednak o pieniądze, których chwilowo nie posiada. Nagraj mu wiadomość, wyślij SMS-a. Konkretnie, że macie coś ważnego do obgadania. Namierz go pierwsza, krótko mówiąc. Spróbuj jednak przedtem ustalić jakiś plan rozmowy. Czy chcesz negocjować z nim harmonogram spłat, drugą próbę związku, czy jedno i drugie? Kiedy już będziesz to wiedziała, musisz pogadać z bratem – tak skutecznie i przekonująco, by stracił zainteresowanie Twoim życiem i skupił się na swoim – jakiekolwiek jest.
Nie demonizuj też sprawy. Czasami faceci w zasadniczych momentach się płoszą lub stawiają sprawę na ostrzu noża. Nie masz na to wpływu. Kulturalna awantura we troje może oczyścić sytuację – choć nie musi. Nie zadręczaj się tym, ponieważ nadal uważam, że największy problem do rozstrzygnięcia masz sama ze sobą…
Powodzenia.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze