Molestowała mnie matka
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temu • 3 komentarzeMichał ma 29 lat. Jest przystojny, dobrze ubrany, ma doskonałe maniery. Opowiada swoją historię lekko, zupełnie jakby opowiadał o kimś innym. Albo jakby mówił o sprawach błahych, nic nieznaczących. Mówi, że zawdzięcza to wieloletniej terapii. Był molestowany przez adopcyjną matkę. Nigdy jej nie wybaczył.
Michał ma 29 lat. Jest przystojny, dobrze ubrany, ma doskonałe maniery. Opowiada swoją historię lekko, zupełnie jakby opowiadał o kimś innym. Albo jakby mówił o sprawach błahych, nic nieznaczących. Mówi, że zawdzięcza to wieloletniej terapii.
Urodził się parze narkomanów, zapewne przez przypadek. Kiedy miał kilka tygodni, sąsiedzi zaalarmowani jego płaczem wezwali policję. Trafił do domu dziecka. Spędził w nim trzy lata. Po trzech latach trafił do rodziny zastępczej, podobno dokładnie sprawdzonej przez ludzi, którzy oddali go do adopcji.
W nowej rodzinie miał dwójkę rodzeństwa, starszą siostrę i brata. Nie lubili go od początku, czuł to bardzo wyraźnie, choć jeszcze przecież nie potrafił precyzyjnie nazywać świata, który go otaczał. Często go bili (tak, żeby nie widzieli rodzice), zmuszali do robienia za nich różnych rzeczy: sprzątania, zmywania po nich naczyń (żeby sięgnąć do zlewu, musiał stawać na stołku). Bywało, że często go straszyli, zaśmiewając się do łez, kiedy zsikał się ze strachu. Cały czas powtarzali mu, że jeśli szepnie tylko słówko rodzicom, będzie musiał za to słono zapłacić. Trzymał więc język za zębami.
Przyszywany ojciec nigdy się nie uśmiechał. W ogóle na nikogo nie zwracał uwagi, a już szczególnie Michała traktował jak powietrze. Kilka razy zdarzyło się, że spuścił mu lanie – bo brat i siostra skarżyli ojcu na Michała i zawsze wszystko było na niego. Ilekroć coś zepsuli lub przeskrobali, dostawał manto. Nikt nigdy nie pytał go, czy rodzeństwo mówi prawdę. Po laniu (albo awanturze, bo krzyk był w tamtym domu często stosowanym narzędziem) ojciec jeszcze robił awantury mamie: Chciałaś mieć podrzutka, to masz, idiotko, i na co ci to było?!
Michał czuł bardzo wyraźnie, że nikt oprócz mamy nie chce go w tym domu. Że znalazł się tam, bo tylko ona go chciała. Czuł do niej bezgraniczną wdzięczność. Serce mu pękało, kiedy przez niego musiała płakać i wysłuchiwać pretensji ojca. Za wszelką cenę chciał jej to wynagrodzić, zrekompensować.
Często go przytulała, brała na kolana, całowała. Michał uwielbiał te chwile. Zrobiłby wszystko, żeby przywołać uśmiech na jej złej, smutnej i zmęczonej twarzy. Dawał się całować, przytulać i pieścić. To było nawet przyjemne, bardzo przyjemne.
Ilość i jakość pieszczot z czasem zwiększała się. Kiedy zostawali sami w domu (mama nie pracowała), zamykali się razem w sypialni i tam się bawili: w doktora, w leżenie na plaży, takie tam. Z czasem było tak, że kiedy tylko drzwi od sypialni zamykały się, rozbierali się do naga i wskakiwali pod kołdrę. Jak para kochanków. Mama zmuszała Michała do tego, żeby dotykał jej miejsc intymnych, sama też go tam dotykała.
— Najgorsze jest to, że mi się to podobało, bardzo mi się podobało – Michał unika mojego wzroku — Była taka radosna, taka uśmiechnięta, taka czuła… bardzo wyraźnie czułem wtedy jej miłość. Byłem dzieckiem, nie wiedziałem, że jest coś złego w tym, co robimy. Wtedy dałbym sobie uciąć rękę, że to normalne zachowanie każdej matki. Że każda mama, która kocha, tak właśnie okazuje miłość swojemu dziecku…
Wszystko skończyło się, kiedy po którejś miłej niedzieli, którą spędzili całą rodziną na łonie natury, Michał postanowił okazać miłość swojej siostrze, która tamtego dnia była dla niego wyjątkowo dobra. Michał wszedł do jej łóżka i włożył jej rękę do majtek, jednocześnie całując ją tak, jak nauczyła go mama.
Dostał wtedy od ojca takie manto, że się zsikał. Trzy dni nie mógł później siedzieć na tyłku. A po tygodniu rodzice oddali go z powrotem do domu dziecka. Uznali, że pewnie ma złe geny, że wyrośnie na zboczeńca, że któregoś dnia na pewno zgwałci siostrę, matkę i Bóg wie, kogo jeszcze. To właśnie wykrzykiwał ojciec do dyrektorki domu dziecka, która usiłowała dojść, co się właściwie stało.
Potem z Michałem rozmawiał psycholog. Zadawał mnóstwo pytań, kazał rysować różne rysunki, z których chyba nic ciekawego nie wynikło. Michał nie chciał niczego mówić o nim i mamie, i o ich tajemnicy. Mama błagała go o to, gdy po pamiętnym laniu od ojca zmieniała mu zasikaną piżamę. Powiedziała, że jeśli tato się dowie, na pewno ją zabije.
Dlatego Michał milczał.
Po kolejnych dwóch latach w domu dziecka trafił do dobrych ludzi. Ciężko razem pracowali nad tym, żeby dotarł do źródła swoich wszystkich lęków. Po kilku latach terapii okazało się, że wyparł tamtą historię, przed samym sobą udając, że nigdy nie był molestowany seksualnie przez swoją adopcyjną matkę. To, co go spotkało, było dla niego za trudne do ogarnięcia, do zrozumienia. Za to, że kochał i okazywał swoją miłość, stracił rodzinę, a zatem spotkała go najgorsza ze wszystkich możliwych kar. Jego dziecięcy umysł nie potrafił pogodzić w sobie wszystkich faktów, ponieważ wzajemnie się wypierały, przeczyły sobie.
Michał nie chce mówić zbyt wiele o swoim obecnym życiu seksualnym, mówi tylko, że nie jest łatwo, ale bardzo się ze swoją narzeczoną starają, żeby było dobrze. Czasem myśli o tamtej kobiecie, o tym, że jest na wolności i że za to, co mu zrobiła, nigdy nie została ukarana. Nie znajduje jednak w sobie dość sił, żeby sięgnąć po sprawiedliwość. Ma tylko nadzieję, że był jej jedyną ofiarą. Jeszcze jej nie wybaczył.
Ten artykuł ma 3 komentarze
Pokaż wszystkie komentarze