Nie chcę iść na studia!
CEGŁA • dawno temuJestem zmęczona życiem, a konkretnie nauką, przez maturę nieomal bym wylądowała w psychiatryku, taki był stres. Studia są nie dla mnie. Muszę się nauczyć czegoś w krótszym czasie i bez tych nerwów, ciągłego współzawodnictwa. Jestem niecierpliwa, a z drugiej strony nieśmiała, boję się egzaminów, zaliczeń. Wiem, że w życiu się tak całkiem od tego nie ucieknie, ale zawód chyba można zdobyć szybciej i prościej.
Droga Cegło!
Mam 19 lat. Może śmiesznie to brzmi, ale jestem "zmęczona życiem", a konkretnie nauką, przez maturę nieomal bym wylądowała w psychiatryku, taki był stres. Byłam w szkole z rozszerzonym programem językowym, bardzo wysokim poziomem. Myślałam długo i jestem właściwie prawie pewna, że studia są nie dla mnie. Muszę się nauczyć czegoś w krótszym czasie i bez tych nerwów, ciągłego współzawodnictwa. Jestem niecierpliwa, a z drugiej strony nieśmiała, boję się egzaminów, zaliczeń. Wiem, że w życiu się tak całkiem od tego nie ucieknie, ale zawód chyba można zdobyć szybciej i prościej niż na tej drodze przez mękę, jaką są dla mnie studia. Zwłaszcza, że mam już niezły punkt wyjścia poprzez znajomość 2 języków obcych.
Oczywiście w domu piekło. Kiedy powiedziałam rodzicom, usłyszałam, że mam w takim razie natychmiast znaleźć sobie pracę, bo chyba nie zamierzam siedzieć z nimi w domu jako darmozjad. Nawet ich rozumiem, może wolałabym tylko inny dobór słów.
Znalazłam więc sobie pracę au pair we Włoszech na cały następny rok, od września do września. Kapitalna rodzina i bardzo ciężka praca – czwórka małych dzieci – ale za to możliwość zwiedzenia całej Europy, ponieważ ludzie ci ciągle podróżują. Namiar dała mi koleżanka, która wyjeżdżała już 3 razy do Francji i ma mnóstwo znajomości w różnych krajach. Załatwiłam wszystko w tajemnicy, chciałam zrobić rodzicom niespodziankę i nie słyszeć już więcej, że jestem niezaradna, bierna, nie wiem, co w życiu ważne itp.
Jak się domyślasz, sprowokowałam tylko kolejną chryję. Nie chcą mnie puścić, nazywają wariatką, która nie wie, w co się pakuje. Nie mają zaufania, myślą, że ktoś mnie oszuka, nabierze, zrobi mi krzywdę. Na dodatek mama powiedziała z goryczą, że ja się raczej chyba nie nadaję do dzieci, skoro nie chciałam się zajmować młodszą siostrą – ciekawa opinia, bo kiedy się urodziła, miałam 8 lat:-), prawda?
Mam też przeprawy ze swoim chłopakiem. W lipcu miał pomagać mi remontować mój pokój, kłaść tapety, skręcać meble. Od kiedy usłyszał o wyjeździe, bez przerwy przekłada termin, coś mu innego "wypada" w ostatniej chwili. Jeszcze nawet nie zaczęliśmy. Ostatnio powiedział, że po co mam odnawiać pokój, skoro wyjeżdżam… Jest obrażony, uważa, że rok to za długo.
Nie wiem, jak postąpić, głupio mi wycofać się z umowy z tą rodziną, wszystko zaklepane i po prostu chcę jechać, nie będę siedzieć rodzicom na głowie, dokładnie tak, jak sobie życzyli. W sumie nie wiem, czego oni ode mnie chcą. Oni chyba też nie wiedzą.
Ilona
***
Droga Ilono!
Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony jesteś pełnoletnia i formalnie rodzice nie mogą Ci zabronić wyjazdu. Z drugiej — nadal z nimi mieszkasz i jesteś na ich utrzymaniu, a poza wszystkim – nie postępujesz do końca, wbrew temu, co sama myślisz, jak osoba dorosła…
Wyjazd na rok bez wcześniejszego uzgodnienia to wątpliwa niespodzianka – raczej rewolucja. Jak sama widzisz, nikt z Twoich bliskich nie skacze z radości. Postawiłaś ich przed faktem: wyjeżdżam i już! Rodzice mogą mieć wrażenie, że się na nich odgrywasz z powodu reakcji na rezygnację ze studiów. Czy trochę tak nie jest? Plus – zwyczajnie się martwią. Nawet jeśli padły z ich ust niefortunne sformułowania.
Nie wiem, w jaki dokładnie sposób znalazłaś swoich przyszłych pracodawców i jakie są wasze kontakty. Normalnie pracę tego typu warto załatwiać przez doświadczone, renomowane agencje. Przejście tej procedury dałoby wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Ty również go potrzebujesz – nie jesteś tak "otrzaskana" jak koleżanka, ponadto, sama piszesz, że wielu rzeczy się boisz. Czy zatem dobrze to wszystko przemyślałaś?
Wreszcie — zmiana w zachowaniu Twojego chłopaka… Piszesz o tym tak, jakbyś kompletnie nie potrafiła wczuć się w jego sytuację. Może przez chwilę spróbuj sobie wyobrazić, że to on Ci oznajmia "nowinę": wyjeżdża na rok – w sytuacji, gdy wcześniej nic o tym nie wspominał. Jak byś się poczuła? Myślę, że niezbyt komfortowo.
Moja propozycja jest następująca: przede wszystkim pogadaj szczerze sama ze sobą. Czy przypadkiem nie jedziesz dlatego, że poczułaś się dotknięta, niepotrzebna w domu, odtrącona, niesprawiedliwie osądzona? Jeśli choć w ułamku procenta tak jest, zastanów się. I koniecznie powiedz rodzicom o swoich odczuciach, wyjaśnij swoje motywy. Zasługują na rozmowę — i przeprosiny — w tym samym stopniu, co Ty. A pierwszej w życiu pracy nie musisz szukać za granicą – zwłaszcza na tak długo. Ze swoimi umiejętnościami zacznij może na przykład od hostessowania – ciekawe, dobrze płatne zajęcie, w którym wszechstronnie możesz sprawdzić swoje przeróżne predyspozycje i nawiązać ciekawe kontakty. W każdym razie nie warto stawiać tej kwestii na ostrzu noża, mimo że jesteś wolnym człowiekiem.
Jeśli jednak porozumiecie się i rodzice zaczną się łamać, koniecznie zaproś koleżankę, która już była au pair, do domu na kawę – niech im opowie, jak to jest, i w jaki sposób wynalazła pracę dla Ciebie, skąd zna Twoich chlebodawców, co o nich wie. Byłoby fajnie pokazać zdjęcia rodziny, omówić dokładnie trasę przyszłych wojaży po Europie…
Chłopaka przeproś jak najszybciej, bo sprawa moim zdaniem wisi na cienkim włosku. On też powinien wiedzieć, co Cię spotkało w domu po rezygnacji z dalszej nauki i czemu zareagowałaś taką woltą. Jeśli naprawdę chcesz jechać – przekonaj jego (i siebie!), że ten rok nie musi oznaczać, iż Wasza więź osłabnie. Pamiętaj tylko, że JEST to niewątpliwie próba dla związku, więc argumenty i uczucia musisz mieć mocne, nim w ogóle rozpoczniesz tę rozmowę.
Będę trzymać kciuki za odnowiony pokój i nie tylko…
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze