Wyleczyć nadodpowiedzialność
CEGŁA • dawno temuPrzed ponad rokiem wynajęłam pokój córce kuzynostwa. Mama ma ciężką astmę, przechodzi codziennie rehabilitację po operacji onkologicznej, muszę opłacać wizyty domowe. Pomyślałam o dodatkowych pieniądzach, a ona nawinęła się nam samoistnie – rodzina wspomniała, że dziewczyna przyjeżdża na studia. Zamieszkała, a potem pojawił się problem... Teraz jej rodzice mają do mnie pretensję.
Droga Cegło!
Przed ponad rokiem wynajęłam pokój córce kuzynostwa, Isi. Oddalony pokoik na końcu korytarza, najbliżej łazienki. Śliczny, bo nie tak dawno jeszcze mój własny, dziewczyński. Mama ma ciężką astmę, przechodzi codziennie rehabilitację po operacji onkologicznej, muszę opłacać wizyty domowe, to czwarte piętro bez windy. Pomyślałam o dodatkowych pieniądzach, a Isia nawinęła się nam samoistnie – rodzina wspomniała, że dziewczyna przyjeżdża na studia.
Isia jest miła, sensowna, taka na oko z ambicjami. Znalazła sobie pracę trzy razy w tygodniu, bo studia dzienne. Rodzice regularnie opłacali tę niewielką kwotę za pokój na moje konto bankowe, może dawali córce więcej pieniędzy – tego nie wiem. Nie żądałam od niej żadnej pomocy w domu, przy mamie, żadnych zakupów, spacerów z psem, niczego poza sprzątaniem swojego pokoju, zresztą miała oddzielny mały odkurzacz. Jedynym warunkiem był spokój, cisza nocna, nierobienie imprez – najwyżej dwoje gości w swoim pokoju do godziny 22.00 ze względu na chorobę mamy. Stosowała się, a nawet starała się początkowo być uczynna. Potem zrozumiała, że mnie to krępuje. Pokoik nie miał klucza, ale ja ani mama tam nigdy pod żadnym pozorem nie wchodziłyśmy.
Isia ma 21 lat, ja 28, mogłybyśmy być siostrami. Jej rodzice mieszkają w opolskim. Kiedy w sierpniu wspomniała, że jedzie do Anglii na miesiąc, pogratulowałam, nic mnie nie niepokoiło, poznałam wcześniej jej chłopaka Piotra. Czynsz dostałam jak zwykle, nawet było mi głupio, zastanawiałam się, czy go przyjąć za ten czas, gdy Isia nie będzie mieszkać. Ale raz czy dwa kuzynostwo nie odebrali telefonu i sprawa przyschła.
W początkach września zadzwonił do mnie na komórkę Piotr. Do żadnej Anglii się nigdy razem nie wybierali. Zerwała z nim w mailu, potem przestała odpowiadać. Nawet się z tym pogodził, tylko się dziwił, że nie odzywa się, jakby nie wiadomo o co się pokłócili. Wpadłam w panikę! Isi nie było w domu już dwa tygodnie.
Zajrzałam do pokoju – demolka. Pod meblami wkopane, pozgniatane puszki po piwie, butelki po wódce. Zdewastowana podłoga zalana nie wiadomo czym, w kątach brudna bielizna, rozbryzgi na ścianach. Szafa bez ubrań, brak kilku moich rzeczy przenośnych – oprawionych obrazków, lamp, wieży, telewizora, poduszek, kapy na łóżko. Zdjęte zasłony, firanki, karnisze – jak się stoi na dole, to naszych okien nie widać tak, żeby się wcześniej zorientować. Sprzedane? Poszłam wypytać mamę. Popłakała się, pożyczyła Isi tysiąc złotych na wyjazd, tu cytuję: biedna dziewczyna ma kłopoty z rodzicami i chciała się wyrwać.
Co dziwne, nagle bez problemu udało mi się do kuzynostwa dodzwonić, a oni do mnie od razu z krzykiem, że nie dopilnowałam. Z odgłosów w tle natychmiast wiedziałam, że Isia jest w domu, z nimi. Nie wiem, co się stało. Mogę się tylko domyślać, że miała problemy ze sobą, wpadła w jakiś nałóg lub poznała niewłaściwych ludzi. Od Piotra wiem już, że rzuciła studia, nie wraca. Rodzina jest na mnie śmiertelnie obrażona za niedopełnienie obowiązków. Znali moją sytuację, przez moment nawet miałam wrażenie, że zrobili mi łaskę, płacąc za ten pokój Isi.
Może popełniłam błąd, traktując kuzynkę jak równą sobie, dorosłą a mimo to… prawie obcą. Z kolei z rodziną spod Opola wymienialiśmy tylko kartki co drugie święta, oni, kuzyni ze strony mamy, nigdy nie angażowali się w jej chorobę ani nie oferowali pomocy, a ja jej, zaznaczam, nie oczekiwałam. Nasze relacje oceniam jako nieregularne i wątłe. Teraz jestem według nich nieczułą aferzystką, nawet nie raczą powiedzieć mi, co się przydarzyło ich córce. Czuję się fatalnie z tym, co się stało, a jednocześnie wykorzystana w nieładny sposób. Mama czuje się osobiście winna, bierze dodatkowe leki na nerwicę. Moje wyrzuty sumienia i współczucie dla Isi nie zmienią chyba faktu, że nie umawiałam się na rolę zastępczej matki?
Wanda
***
Droga Wando!
Spora grupa ludzi jest zgodna co do tego, gdzie najlepiej wychodzi się z rodziną… To jedna strona medalu. Druga jest taka, że identyczna sytuacja mogła Ci się przytrafić z dowolnym najemcą, wziętym z ogłoszenia. I potraktuj to jako ewentualną wskazówkę na przyszłość.
Twoja sytuacja jest specyficzna. Samotnie borykasz się z problemami, nie bardzo masz na kogo liczyć poza sobą. Choroba mamy w jakimś sensie wymusiła tę izolację – rodzina i przyjaciele albo są, albo ich nie ma, banał, ale jakże prawdziwy. Nie podejrzewam, byście barykadowały drzwi przed nadmiarem zainteresowania.
Wpuszczenie osoby trzeciej w swój świat ma konsekwencje. Nie jesteście przyzwyczajone do obecności kogokolwiek w Waszym życiu. Nie czekasz na wsparcie, ale też nie masz mocy przerobowych na udzielanie pomocy innym. Załóżmy roboczo, że człowiek zrelaksowany i nieobarczony rozlicznymi obowiązkami wykazałby większą czujność w historii z Isią. Nie jesteś jednak kimś takim. I bez względu na to, jak bardzo zależy Ci na zadowoleniu wszystkich i „wyjściu z twarzą” z rodzinnego galimatiasu, pamiętaj, że nie ponosisz odpowiedzialności za zaistniałą sytuację. Kłopoty kuzynki zaczęły się wcześniej, gdzie indziej, i nie Ty jesteś im winna. W ogóle, polowanie na winnych mija się w tej chwili z celem. Trzeba działać i zaradzić, a to już raczej pozostaje w gestii rodziców, do których Isia, chcąc nie chcąc, zdecydowała się wrócić. Czyli – nie wszystko stracone.
Dziewczynie trzeba pomóc, to pewne. Wykazać muszą się najbliżsi. Pytanie, co Ty możesz wnieść do sprawy. Nie zaprzyjaźniłyście się, nic nie wiesz o jej kłopotach ze sobą. Czy mogłaś postarać się bardziej? Z tego, co piszesz – nie. Gdyby były sygnały, na pewno byś na nie zareagowała. Dwutygodniowa, zapowiedziana nieobecność ze strony osoby pełnoletniej nie jest powodem do wszczynania śledztwa. Czy zostałaś wykorzystana? Tu byłabym ostrożna. To tak, jakby przesądzić, że kuzyni podesłali Ci córkę niczym kukułcze jajo. Zapewne popełnili mnóstwo błędów i w swojej agresji zasłaniają się teraz nieświadomością, zaprzeczeniem. Uwierzyli w jej wersję, bo to dla nich wygodne. Ale w celowe działanie trudno mi uwierzyć.
Wybacz im. Z ich punktu widzenia to także dorosła już dziewczyna. Podobnie jak Ty, lecz boleśniej, czują się „nabrani” – pewnie wierzyli, że świetnie da sobie radę. Na Tobie i chłopaku również wywarła pozytywne wrażenie. I również nie kłamała. Coś po drodze poszło nie tak, po prostu.
Trzeba pogodzić się z tym, tak samo, jak z koniecznością posprzątania pokoju. A jeśli wynajem może w istotny sposób wpłynąć na polepszenie Twojej kondycji finansowej, następnym razem doradzam „metodę amerykańską” – spotkania, rozmowy, zdjęcia, referencje. Jest to oczywiście metoda równie zawodna jak rodzina, co pokazuje słynny film Sublokatorka, niemniej, daje złudzenie kontroli nad rzeczywistością. I uczy coraz mądrzejszych wyborów, za każdym razem.
Podobno metoda sprawdza się też na pierwszych randkach, w postaci ankiety. Kiedy ostatnio o tym myślałaś?
Serdeczne pozdrowienia dla mamy.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze