Idziemy na żywioł!
IWONA CHODOROWSKA • dawno temuBudzą takie same żywe emocje jak wtedy, gdy pojawili się na rynku muzycznym. Łukasz i Paweł Golec ani na chwilę nie zdradzili swojej najwierniejszej miłości - muzyki! Wciąż mają pełne ręce roboty: wydali nową płytę, na którą kazali nam czekać aż pięć lat i zagrali fenomenalny, energetyczny koncert jubileuszowy na scenie Opery Leśnej podczas festiwalu Top Trendy.
Lubicie kawę?
Łukasz: Aż za bardzo. Wypijamy jej hektolitry. Dzięki niej przetrwaliśmy najgorętszy okres, tuż przed wydaniem naszej piątej płyty. Kupiliśmy sobie nawet ekspres do kawy, zajmuje honorowe miejsce w kuchni.
Jakieś inne trunki? Wyskokowe?
Paweł: Jak sama nazwa wskazuje na trunek wyskokowy należy gdzieś wyskoczyć. A na to niestety nie mamy czasu. Whiskey z lodem na koniec dnia, czerwone wino do kolacji… zdarza się, ale bardzo rzadko. Mamy ten problem, że doba jest dla nas za krótka.
Cierpicie na wieczny brak czasu? Ponoć to nasza choroba cywilizacyjna…
Łukasz: Choroba? No nie wiem, w takim razie cierpi na nią każdy, kto ma dzieci. My z Edytką mamy trójkę maluchów. Bardzo rozrywkowych. Już tylko one mogłyby wypełnić nam cały czas. W weekendy koncertujemy, a po kilkudniowej trasie dobrze jest odespać… ale gdzie tam! Mamy gorący okres związany z wydaniem naszej piątej płyty. Dużo się dzieje: wywiady, telewizja, nagrywanie teledysku, na festiwalu Top Trendy zagraliśmy nasz jubileuszowy koncert z zaprzyjaźnionymi artystami, m.in. Marylą Rodowicz, Szymonem Wydrą, Michałem Urbaniakiem i Haliną Mlynkovą. Przygotowanie do koncertu to była mordercza praca.
Paweł: Ale satysfakcjonująca. Publiczność zareagowała bardzo ciepło. To zawsze daje niesamowity feeling.
Łukasz: Ja akurat nieszczęśliwie byłem na antybiotykach. Miałem anginę. Ale jak band płynie razem i "wszytko groovi", a ludzie na widowni reagują — zawsze dam radę.
Słuchałam waszej nowej płyty, jest bardzo różnorodna stylistycznie.
Paweł: Jest na niej i tango, i ognisty czardasz, i swing, i ballady… Pracowaliśmy długo nad tym krążkiem i mamy wrażenie, że wyszło OK. Ale to już niech ocenią słuchacze.
A propos tanga… W waszym teledysku p.t. Góralskie tango zapowiadającym płytę zatańczyła Ania Bosak. Dogadaliście się bez problemu?
Łukasz: Wychodzimy z założenia, że każdy powinien skupić się na tym, co robi najlepiej. Na swojej robocie. My nie mówiliśmy Ani, jak ma tańczyć ani ona nam jak mamy grać. Zaufaliśmy reżyserowi Jackowi Szymańskiemu i zarówno Ania jak i my daliśmy z siebie wszystko. Ania jest piękna i tańczy rewelacyjnie. Efekty można obejrzeć na
Czyli jesteście nowoczesnymi ojcami?
Paweł: Raczej się nad tym nie zastanawiamy. I ja, i Kasia, która mimo że jest aktorką, to również pracuje w naszej Fundacji, i Edyta, i Łukasz — mamy tyle obowiązków, że każdy robi to, co akurat jest do zrobienia. Łączymy pracę z życiem i na odwrót.
Łukasz: Gramy na trudnych instrumentach, wymagających fizycznego przygotowania. Musimy codziennie ćwiczyć. A to też pochłania masę czasu.
Z tego co mówicie wynika, że życie artysty to tytaniczna robota.
Paweł: Mądrość ludowa głosi: bez pracy nie ma kołaczy.
Łukasz: No… ale my to bardzo lubimy!
***
Zdjęcia z planu teledysku Góralskie tango: Dominik Imielski
Zobacz:
www.viliar.pl/teledysk03
www.viliar.pl/teledysk04
Tekst i zdjęcia: Iwona Chodorowska
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze