Być czy mieć?
CEGŁA • dawno temuRzeczy materialne przemijają. Wszystko można stracić: pracę, dom, samochód. Jedyne ważne rzeczy na świecie to akurat te, których się kupić nie da, jak zdrowie, przyjaźń, miłość. Mój chłopak to „łowca”, polujący na przedmioty, na sukces finansowy. Dobrze mi z nim, tylko się zastanawiam, jak by wyglądało nasze życie, gdyby on chciał się ciągle dorabiać, a ja bym go nie wspierała, tylko powstrzymywała lub namawiała na inne życie.
Droga Cegło!
Odczuwam dylemat moralny, co jest związane z moim chłopakiem. Nie chodzi o sprawy łóżkowe, zdrady czy inne rzeczy przeważnie kojarzone, gdy ktoś wyjeżdża ze słowem „moralność”. Moim zdaniem o rzeczy ważniejsze, ważniejsze dla przyszłości, gdybyśmy postanowili być razem na długo.
Nasza sprawa jest na razie świeża i na przykład moi rodzice czy brat mówią, że się martwię na zapas, co będzie, a jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle coś będzie. Ja mam 20 lat, on jest 8 lat starszy. Poznaliśmy się na wiosnę i jak dotąd tylko się spotykamy, spędzamy wspólnie czas kilka razy w tygodniu, nie licząc 4 dni na cudownym wyjeździe w góry. Właśnie tam zauważyłam, jak dużo nas łączy i zaczęłam rozważać na poważnie, czy to przypadkiem nie „Ten”, jedyny.
Mówię o takich rzeczach, jak stosunek do gór (są piękne, aż człowiek czuje w sercu takie dziwne uniesienie, co powiedzieliśmy oboje niemal jednocześnie, tylko w innych słowach, wracając raz ze szlaku). Lubimy taką samą muzykę, filmy, pożyczamy sobie ulubione książki – zaraziłam się od niego historią, on ode mnie fantastyką. Nasi znajomi przy każdym poznaniu lubią się od pierwszego wejrzenia, co też o czymś świadczy i pomaga żyć w harmonii. Może jestem opóźniona w sprawach seksu, ale on moim pierwszym i nie wyobrażam sobie, aby ten pierwszy raz mógł wyglądać lepiej, niż to się przytrafiło właśnie mnie… Niby sielanka, więc może teraz Ci powiem, co mnie dręczy.
Różnimy się znacznie pod względem patrzenia na sprawy materialne. Wiem, jestem może w porównaniu z nim szczeniarą, która na razie beztrosko studiuje, nie potrzebuje wiele do szczęścia i nie „jarzy”, co się w życiu liczy. On za to już chyba „zajarzył” i to bardzo. Patrzę na niego czasem z boku i widzę „łowcę”, polującego na przedmioty, na sukces finansowy, itp. Nie jest szpanerem czy kimś dążącym do celu po trupach, inna sprawa, że to może moje pobożne życzenia, bo przecież nie obserwuję go na przykład przy pracy, nie znam jego układów w firmie. Ale pieniądz ma dla niego duże znaczenie. On to nazywa „rozwojem” – wciąż chce mieć lepszy aparat fotograficzny, lepszy laptop, lepszą komórkę, lepsze narty, planuje skrupulatnie, za ile czasu będzie go na to stać. Mnie to śmieszy. Mogłabyś powiedzieć, że jestem niesprawiedliwa, bo zyskuję na jego podejściu: jest hojny, zabiera mnie do knajp, kupuje kwiaty, chciałby kupować więcej (buty, sukienki), ale na to się już absolutnie nie zgadzam.
Dla mnie rzeczy materialne przemijają. Może moja filozofia z jego punktu widzenia jest równie śmieszna. Wszystko można stracić: pracę, dom, samochód. Nie jestem jakąś fatalistką, tylko patrzę trzeźwo: jedyne ważne rzeczy na świecie to akurat te, których się kupić nie da, jak zdrowie, przyjaźń, miłość. Ta reguła się sprawdza.
Dobrze mi z nim, tylko się zastanawiam, jak by wyglądało nasze życie, gdyby on chciał się ciągle dorabiać, a ja bym go nie wspierała, jak należy, tylko powstrzymywała czy namawiała na inne życie, jakiego on nie chce. Żyję akurat w takim środowisku, że nie mam głupich koleżanek, które zazdroszczą mi chłopaka z drogim samochodem czy wyzywają od naiwniaczek. Moi znajomi nie zauważają jego statusu ani tego, co ma, ten temat w ogóle nie istnieje. Widzą w nim tylko fajnego kumpla, który umie rozruszać towarzystwo na imprezie. Nikt nie zauważa tych różnic między nami, które widzę ja.
Powiedz szczerze, czy myślisz, że przesadzam?
Helena
***
Droga Helenko!
Owszem, myślę, że trochę przesadzasz.
Przechodzisz fazę kontestacji, jesteś niewątpliwie idealistką. Niektórzy ludzie „wyrastają” z tego, przewartościowuje im się z wiekiem świat, inni pozostają tacy na zawsze. Jedni i drudzy mają prawo do życia, nawet w harmonii ze sobą, o czym wspomniałaś.
Do tego trzeba jeszcze dodać tradycje rodzinne, czas i ustrój, w jakim przyszło nam żyć. Być może Twój chłopak pochodzi z rodziny, w której sprawy materialne były uważane za ważne, lub na odwrót – wyszedł z niezbyt zamożnego domu i teraz chce się „odbić”. Ty powinnaś to wiedzieć lepiej. Część ludzi uważa, że żyjemy w świecie nakazu „maszeruj lub giń” – ten, kto niczego nie osiągnie, zostanie zepchnięty na margines. To skomplikowane, bo zawsze można podyskutować o tym, co uważamy za „osiągnięcie”.
Dlatego też rozumiem Twój dylemat, aczkolwiek, podobnie jak Twoi bliscy, uważam go za przedwczesny. Na razie nikt (na czele z Twoim chłopakiem) nie każe Ci wybierać, jak masz żyć, jakie wartości wyznawać. Zadecydujesz o tym sama, a wynik Twoich przemyśleń i przemian będzie zależał od tzw. punktu siedzenia. Piszesz o rzeczach, których kupić nie można i masz dużo racji… Ale – wyobraź sobie przez chwilę siebie za kilka lat. Przypuśćmy, że masz dzieci, które chciałabyś wykształcić, pomóc im w poznaniu świata, ułatwić im życiowy start… Takie pragnienia są z reguły instynktowne. Czy już dzisiaj masz pewność, że wychowasz je w całkowitej pogardzie dla rzeczy materialnych, poślesz do pierwszej z brzegu szkoły, przekonasz, że lepiej kupować książki niż buty czy kolejną sukienkę? No właśnie, kupić… Sama wiesz, że istnieje na świecie kilka ważnych rzeczy, które wcale nie są za darmo: bilet na dobry koncert czy film, ukochane hobby… Nie oddzielaj aż tak grubą krechą „być” od „mieć” – zastanów się nad tym, że sama też nie żyjesz powietrzem.
Co do Waszego związku: spokojnie. Dopiero się buduje, rozwija. Czy na pewno jest sens szukać dziury w całym? Pamiętaj, że nic nie jest przesądzone. Nie wiadomo, czy będziecie razem, ale nie uprzedzaj wypadków i zakładaj już na tym etapie, że to, co Was poróżni, to będą właśnie pieniądze. Daj życiu szansę, by Cię zaskoczyło – oby mile…
Życzę Ci dużo szczęścia!
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze