Dobro dziecka a niedobre rozwiązania
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuUstalmy jedno: ojciec dziecka nie musi być mężem matki. Wskazane jest, by tak było, stąd zawiera się wiele pochopnych małżeństw z brzuszkiem w tle – ale jak uczy praktyka, nie zawsze to najlepsza droga. Ba, często właśnie najgorsza... Jeśli małżeństwo nie funkcjonuje dobrze, jeśli rodzice wzajemnie się ranią i nie szanują – to lepiej dziecko z takiego małżeństwa wyjąć.
Droga Margolu,
Byłam z moim mężem 5 lat, mamy 4-letnie dziecko. Od roku nie mieszkamy razem.Czar ślubny zgasł u niego niemal od razu, szczerze mówiąc, przez pierwszy rok nie bardzo wiedziałam, co się dzieje. Odsunął się ode mnie – z dnia na dzień było coraz gorzej. Po roku zaszłam w ciążę i wtedy też dowiedziałam się o jego pierwszej internetowej znajomości. Przyznał się też do tego, że tuż przed ślubem zdradzał mnie. Czas płynął, ja nie umiałam sobie z tym poradzić, zagrożona ciąża, mąż, który po prostu ma to gdzieś…
Urodziłam córkę. Była jednak bardziej moją córką, bo on, pochylając się nad nią pierwszy raz, powiedział: „Dlaczego ty nie jesteś chłopcem…”.
Stopniowo dowiadywałam się o następnych jego „znajomościach”: maile, SMS-y, informacje od znajomych, że gdzieś z kimś go widzieli… Nie pomagało nic, żadne argumenty, płacz, wyprowadzki. Chwila przerwy, obietnice poprawy i… znów to samo. Byłam dla niego jak śmierdząca szmata, którą trzeba z daleka obchodzić. Gdy gdzieś razem wychodziliśmy, zachowywał się, jakbyśmy nie byli razem. W domu praktycznie go nie było. I ciągle kobiety…
W końcu zdecydowałam się na separację. Kupiłam mieszkanie i się wyprowadziłam. Wtedy się zaczęło. On nagle zaczął być o mnie zazdrosny, setki SMS-ów dziennie, groźby, prośby. Ciągłe przyjeżdżanie, śledzenie… Nagle również zaczął interesować się dzieckiem, odwiedzać ją, zabierać. Wiem, że to dobrze, że on się nią interesuje, ale szczerze mówiąc, ja mu nie ufam. Nie wierzę mu wcale ani w ten nagły przypływ miłości do mnie, ani do córki. Mam tylko jedno pytanie: co robić? Słyszę ciągle: powinnaś dla dziecka znów spróbować, dać mu szansę, zmarnujesz dziecko. To tyle, niczego pozytywnego do niego nie czuję, nie wierzę mu, nie kocham go, nie chcę z nim być. Robię wszystko, żeby zminimalizować wpływ naszego rozstania na córkę. Ale czy robię dobrze? Czy to mi się uda? Czy gdzieś tam kiedyś ona nie będzie miała do mnie pretensji?Bo ona chce mieć siostrę…
M.
***
Droga M.,
Ustalmy jedno: ojciec dziecka nie musi być mężem matki. Wskazane jest, by tak było, stąd zawiera się wiele pochopnych małżeństw z brzuszkiem w tle – ale jak uczy praktyka, nie zawsze to najlepsza droga. Ba, często właśnie najgorsza… Jeśli małżeństwo nie funkcjonuje dobrze, jeśli rodzice wzajemnie się ranią i nie szanują – to lepiej dziecko z takiego małżeństwa wyjąć i postawić na innej, mniej traumatycznej drodze życia. Zwłaszcza że w tym przypadku chodzi o dziewczynkę, która może sobie przyswoić złe wzorce traktowania przez mężczyznę jako te prawidłowe…
Wiem, że gdy się ma dziecko, jest się obarczonym dużo większym poczuciem odpowiedzialności (a także winy, gdy związek się jednak nie uda i nie będzie szansy go naprawić bądź wskrzesić…). To są chyba najtrudniejsze wybory w życiu – człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że liczą się nie tylko jego emocje, ale także dziecka, któremu chciałoby się zapewnić jak najlepsze warunki rozwoju. To prawda, że pełna rodzina jest teoretycznie najlepszym środowiskiem – jednak istnieje kilka nieodzownych warunków, by twierdzenie to było w pełni prawdziwe. To przede wszystkim zdrowe, pełne miłości i szacunku układy między rodzicami oraz mądre, również pełne szacunku układy na linii rodzice – dzieci. U Ciebie ten warunek nie miał zanadto szansy zaistnieć.
Niestety, są chwile, gdy trudno znaleźć w sobie wiarę, że zdarzy się jakiś cud. Wydaje mi się, że jeśli Twój mąż nie nabrał szacunku do Ciebie przez tyle lat, będzie mu trudno nagle zobaczyć w Tobie kogoś innego. Słusznie nie dowierzasz jego nagłemu zrywowi. W obliczu straty w człowieku czasem ster przestawia się na właściwy kurs, często jednak następuje to tylko do pierwszej drzemki sternika. Oczywiście należy zachować czujność, żeby nie przegapić jednego na tysiąc wypadków, gdy w kimś naprawdę coś ulega niespodziewanej, trwałej przemianie. Z tym że ta przemiana musiałaby nastąpić teraz także i w Tobie… a to wydaje się trudne. Najważniejsze, że nie zabraniasz mu kontaktu z córką. To istotne z punktu widzenia jej rozwoju. Jeśli ojciec będzie się starał zadbać o nią, uczestniczyć w jej wychowaniu – uważam, że Twoim obowiązkiem jest mu to umożliwić w jak największym stopniu, mając oczywiście pieczę nad wpływem spotkań na córkę (przede wszystkim nad tym, czego ją uczy – jeśli zacznie czynić coś wbrew Tobie, powinnaś z nim o tym natychmiast porozmawiać i wyznaczyć granice). To jest Twój obowiązek względem dziecka – natomiast dobre rady osób okolicznych puszczaj mimo uszu. Sama będziesz, mam nadzieję, umiała rozeznać, czy cokolwiek ma szansę się zmienić między Wami, czy będziesz umiała mu zaufać – a nade wszystko, czy w ogóle będziesz tego chciała.
Daj temu dużo czasu – także dla siebie. Jesteś młoda, Twoja córka jest w bardzo sympatycznym wieku – na tyle duża, że co nieco rozumie, na tyle mała, by łatwiej zaadaptować się do nowej sytuacji… Siostrę może mieć trochę później i niekoniecznie z tego samego tatusia. Jeśli tylko będziesz chciała i umiała komuś zaufać i budować nowy związek. To też trudne wyzwanie przy dziecku – musisz zdawać sobie sprawę z tego, że nowego mężczyzny nie możesz w jej życie wprowadzić z impetem, znienacka, bez przygotowania, a nade wszystko – bez poznania go bardzo dobrze. Nie miesiąc, nie dwa – może pół roku? Tak żeby zminimalizować ryzyko, że córka się przywiąże, a niedoszły ojczym się rozmyśli. Spotykać się wcześniej możecie, ale raczej polecam większe grono. Nie czułe trzymanie się za rączki i buzi-buzi w obecności córki, tylko przyjazne spacery, wycieczki, liczniejsze spotkania towarzyskie – aby dać jej czas na poznanie nowego mężczyzny bez wstrząsu związanego z tym, że mama darzy go uczuciem.
Niestety, jeśli Twój mąż miał dotąd taki pociąg do innych kobiet i traktował Cię zupełnie „per noga”, zapracował sobie na obecną sytuację z całych sił. Podjęłaś słuszną decyzję. Może się też zdarzyć tak, że Twój mąż spokornieje, ułoży sobie w głowie, jakiego bigosu narobił, i zacznie się starać nie tylko o dobry kontakt z córką, ale o odzyskanie Twojego zaufania i miłości. Pamiętaj, że nie masz obowiązku dania mu szansy. Tak długo jak nie będziesz do tego naprawdę, z serca przekonana – to nie będzie miało sensu, a nawet nie będzie wskazane ze względu na dziecko, któremu nie należy fundować atmosfery pełnej nieustannego napięcia i fałszu. Czasem lepiej utrzymać rozstanie w mocy i postarać się zbudować poprawne stosunki, dając sobie szansę na ułożenie życia od nowa. Cuda zdarzają się, jednak niezwykle, doprawdy niezwykle rzadko. Zarzuca mi się czasem zbytni optymizm, gdy piszę, że rozstanie może człowieka mocno zmienić i otworzyć mu oczy na błędy, jakie popełnił – to prawda, że statystycznie rzadko tak bywa. Jednak, dopóki jest jeden sprawiedliwy, nie można potępić wszystkich – i o tym sprawiedliwym trzeba wspomnieć, by zabłysło dla niego światełko w tunelu. Reszta niech idzie w siną dal.
Jesteś młoda, masz córkę w wyjątkowo wdzięcznym wieku – daj sobie szansę na życie. Bez niego albo z nim. Obstawiam tę pierwszą wersję. I chętnie przegram…
Margola
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze