Za Jaśkiem do Śląska
MAŁGORZATA SULARCZYK • dawno temuJakaś dziwna choroba zapanowała ostatnio. Uczeni zwą ją związkofobią, ja sądzę, że to powszechna, społeczna zgoda na niedojrzałość. Czymże innym jest łatwe nawiązywanie bliskich znajomości i zrywanie ich, gdy przyjdzie pora na podjęcie odpowiedzialności za zaangażowanie własne i cudze? Mały Książę wraz ze swą odpowiedzialnością za różę zjeżdża do lamusa, a na świecie zostaje kilkaset milionów Piotrusiów Panów, żyjących za wszelką cenę w Nibylandii.

Droga Małgorzato,
Pozwoliłam sobie napisać ten list. Może dasz mi choć kilka dobrych rad, bo jestem tak bardzo skołowana…
Mam 28 lat, mieszkam i pracuję w Radomiu. Jestem samotną młodą kobietą. Jaka jestem? Mogłabym opisać siebie jako dobrą i złą, szukałam miłości, chciałam ją wyrwać życiu, ale ciągle zostaję z niczym, pustką wokół siebie, żalem, rozgoryczeniem.
W ubiegłym roku przypadkiem poznałam Jego. Wyjeżdżałam za granicę, do Chicago. Szukałam przyjaciela, by nie czuć się samotnie w wielkim obcym mieście. Miał swój anons na jednym z portali randkowych. I nawet wtedy, gdy się spotykaliśmy, gdy byliśmy ze sobą – logował się tam. Mogę się przyznać, że odrobinę go szpiegowałam. Dzięki Niemu przeżyłam pół roku, szybko się zaaklimatyzowałam. Co wiedziałam o Nim? Że jest starszy o 4 lata, że skończył studia, że pracował jako kierownik w banku w Gliwicach, przyjechał do Chicago w poszukiwaniu lepszego życia, a raczej uciekając przed kobietą, z którą był ponad 8 lat. W Chicago spotykał się z dwoma kobietami, ja byłam trzecią. Widziałam zdjęcia obydwu moich poprzedniczek, twierdził, że ma wspomnienia, więc nie zamierza niszczyć zdjęć. Spotykaliśmy się prawie co drugi dzień. Był wspaniały – czuły, wrażliwy, potrafił słuchać, jego głos działał na mnie kojąco, podobnie dotyk. Seks też był udany, On śmiał się, że jestem niewyżyta, że mam duży temperament… Może i tak jest. Obsypywał mnie prezentami, zapraszał do restauracji i kawiarni. Dużo mi pomógł, pożyczał auto z pełnym bakiem paliwa. Ja starałam się Mu odwdzięczyć – gotowałam mu obiady, czasami przygotowywałam śniadania, kolacje – ale tylko wtedy, gdy zostawałam u Niego na noc (nie mieszkaliśmy razem).

Zakochałam się. Nieszczęśliwie.
To wspaniały człowiek. Jednak wiem, że nie będziemy razem. Kiedy wracałam do Polski, płakał bardziej niż ja. Na lotnisku nie chciał mnie puścić do odprawy celnej. Po moim powrocie jeszcze dzwonił, wysyłał sms-y, czasami pisał e-maile. A ja zaczęłam tęsknić, stałam się zaborcza, zazdrosna… za bardzo naciskałam. Pokochałam Go. Nadal kocham, choć ta moja miłość jest bez sensu. Zaproponował przyjaźń, choć wie, że darzę go czymś więcej, czego on jednak nie potrafi odwzajemnić. Jestem niecierpliwa i go jakoś do siebie zraziłam.
Nadal przysyła mi prezenty, choć ja już nie czekam z utęsknieniem na telefon, na sms-a. Chcę wrócić do Chicago. Może nie do Niego, bo moja intuicja podpowiada mi, że nie będziemy już razem. Może będę cierpieć, gdy nie będę mogła się do Niego przytulić, pocałować, poczuć Jego dłoni na moim karku. Wolę cierpieć tam, niż tu. Boję się wyjeżdżać, a z drugiej strony nie potrafię bez niego żyć, bez Jego obecności, choćby jako przyjaciela.
Rozmawiałam niedawno z kolegą… stwierdził, że nie mówię o Nim z sympatią w głosie, tylko z miłością.

Nie szukam w Polsce nikogo, bo każdego faceta porównuję do Niego. Nie wyobrażam sobie życia bez Niego.
Czy jest w tym wszystkim sens? On się boi odpowiedzialności za drugą osobę, sama myśl o założeniu rodziny go przeraża. Twierdzi, że nie potrafi kochać, boi się, że znowu skrzywdzi partnerkę. Zastanawiam się, czy tak bardzo cierpiał po rozstaniu z tą pierwszą kobietą, z którą dzielił 8 lat życia? Sam mi się przyznał, że po rozstaniu nie spotykał się z kobietą dłużej niż rok.
Czy zatem rzucać pracę w Polsce i wyjechać znowu za granicę? Do połowy lutego powinnam wykupić bilet lotniczy. Ciągle myślę, czy dobrze robię…
Małgosiu, proszę, poradź!

Magda
***
Droga Magdo,
Ustalmy jedno: gdybym ja miała skrzydełka jak gąska, poleciałabym za Jaśkiem do Śląska. Na szczęście rozum (większy niż u gąski) podpowiada, że nie warto pchać palca między drzwi. Tobie też nie polecam.
W Nibylandii wszystko jest nieprawdziwe, zatem również uczucia są nieprawdziwe, uczucia Piotrusia i uczucia jego Dzwoneczka. Kto bawiłby się w odpowiedzialność? Na zdrowy rozum – sama wiesz, w co się pakowałaś. Nie chciał stałego związku i to chyba od początku było jasne. Poniewczasie można sobie pluć w brodę, ale niewiele z tego plucia, gdy w grę wchodzą uczucia, że zrymuję niezręcznie. Zakochałaś się. Twoje emocje okazały się silniejsze. Jeszcze jeden dowód na to, że nie da się trzymać ich na wodzy i całkowicie nad nimi panować.

Cóż Ci radzić? Ano, nie brnij w to, dziewczyno. Można sobie wiele nawymyślać, można mieć naiwną nadzieję, że swoją miłością go otworzysz, że on się przełamie…. Statystyki jednak są niewzruszone: nie przełamie, nie otworzysz. Sam by musiał, a nie chce. Pokaleczyłaś się już o ten układ, po co gnasz weń na nowo? Nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej, tym gorzej, im bardziej będziesz się karmiła złudzeniami. To mało pożywna potrawa, trzeba ich więcej i więcej, aż w końcu dochodzisz do momentu, w którym jasnym staje się, że tym się nie wyżywisz. Że głód rośnie w miarę jedzenia.
On NIE CHCE. Ucieka od nacisku, bo nacisk zmusza do refleksji. A jemu jest wygodnie. Zawsze sobie przygrucha jakąś świeżą emigrantkę, pomoże, dołoży fotek do wzruszającej galerii wspomnień i dawaj na nowo. Łatwo i przyjemnie. Kto zawracałby sobie głowę tak niewygodnymi sprawami, jak praca nad związkiem, jak przełamywanie kryzysów? Po co to komu? Nawet, jeśli dopięłabyś swego, zamieszkała z nim – na twoje barki spadłyby niewygody i trudy budowania relacji, w dodatku, jeśli dobrze znam życie, zakończone w którym momencie Unikiem Ostatecznym. Nie daj Boże wypsnie Ci się kiedyś słowo „dziecko”? No, może trafisz w jego kryzys wieku, z ciekawości zostanie tatusiem. Potem wypsnie Ci się „obowiązek”. I tu, kochana, klops. Słowo „obowiązek” wywołuje u Piotrusiów Panów niekontrolowaną reakcje alergiczną. Oraz paniczną ucieczkę. Za ucieczkę oczywiście winę zrzucą na Ciebie, bo nie lubią, gdy im coś zalega na dobrym samopoczuciu. Okaże się, że jesteś zbyt wymagająca, nietolerancyjna i odwracasz kota ogonem i przecież oni nigdy nic nie obiecywali.
Trzeba Ci zabrnąć aż tak daleko?
Znajdź w sobie siłę, żeby się od myśli o nim oderwać. Taki związek to toksyna sama w sobie, odtrucie jest długie i bolesne. Jednak konieczne.
Pozdrawiam życząc siły i cierpliwości do wydłubywania drzazgi.
Margola

Najnowsze

Ubezpieczenie AC – co to jest i dlaczego warto je mieć?
MATERIAŁ PROMOCYJNY
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze