Czy ten związek ma szanse na szczęście?
REDAKCJA • dawno temuJestem w stałym związku od 4 lat. Nie możemy dojść do porozumienia, nie potrafimy już ze sobą rozmawiać. On ciągle ma do mnie pretensje. Uważa, że wszystko robię źle, do niczego się nie nadaję. Nie potrafi mnie przytulić, pocałować. Moja cierpliwość się kończy. Czuję się przytłoczona, mam niską samoocenę. Czuję, że coś się wypaliło, a jemu nie zależy już na związku. Nie mogę zrozumieć, co się między nami dzieje. Czy mam walczyć o naszą miłość? Czy ten związek ma jakieś szanse na szczęście?
Jestem w stałym związku od prawie czterech lat. Mam 21 lat, mój partner 23. Nie jesteśmy małżeństwem i nie posiadamy dzieci. Mieszkaliśmy kiedyś razem przez trzy miesiące, ale sprzeczaliśmy się o każdą drobną rzecz, a on ciągle podnosił na mnie głos. Kłóciliśmy się głównie o sprzątanie, gdyż mój partner jest pedantyczny. Nie czułam się z nim swobodnie, nie miałam tam nawet swojego miejsca. On trzymał ciuchy pięknie poukładane w swojej wielkiej szafie, a ja wszystko mieściłam w malutkim koszyku stojącym obok. Po sprzeczkach zrobił mi "szafę" - od szczotki do zmiatania odkręcił kij, który włożył w dwa drewniane szczeble na suficie… na strychu. Powiesił na tym wieszaki. Nie wytrzymałam tego i wróciłam do dziadków, gdyż moi rodzice, jak i jego, mieszkają za granicą (tyle, że on mieszka sam).
Od tamtego czasu zaczęło się między nami psuć. Nie możemy dojść do porozumienia, nie potrafimy już ze sobą normalnie rozmawiać. On ciągle ma do mnie o coś pretensje. Uważa, że wszystko robię źle, do niczego się nie nadaję. Przeszkadza mu nawet to, że jadę na zakupy. Sam wychodzi do kumpli, a mnie najchętniej zamknąłby w domu (nie chce mnie ze sobą zabierać). Zawsze byłam bardzo wyrozumiałą osobą, ale teraz już nie potrafię mu ustępować w kłótniach. Uważałam, że lepiej jest wszystko wyjaśnić, porozmawiać i załagodzić konflikt. Niestety — kiedy opisałam mu, jak się czuję, gdy nie ma między nami bliskości, to powiedział, że nie będziemy przecież siedzieć i patrzeć sobie w oczy. Troszkę mnie to zabolało, ponieważ potrzebuję zainteresowania z jego strony.
Moja cierpliwość się kończy. Mam już tego dosyć. Czuję się przytłoczona, mam bardzo niską samoocenę, przez co obawiam się odrzucenia przez rówieśników. Jestem samotna, a partner dzwoni do mnie tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuje. Zawsze mówi, że nie ma czasu, że dużo pracy. Od dłuższego czasu nie potrafi mnie nawet przytulić, pocałować. Czuję, że coś się wypaliło, a jemu nie zależy już na naszym związku. Nie mogę zrozumieć, co się między nami dzieje. Czy mam dalej walczyć o naszą miłość? Czy ten związek ma w ogóle jakieś szanse na szczęście?
Pozdrawiam,
Emilia z Torunia
Anna Rekel — psycholog, psychoterapeutka, specjalizuje się w terapii indywidualnej młodzieży, dzieci i dorosłych oraz psychoterapii rodzin i par. Pracuje w Krakowskim Ośrodku Psychoterapii i Coachingu ReMed na stanowisku dyrektor zarządzający oraz w Krakowskim Instytucie Psychoterapii, prowadzi też prywatną praktykę. W trakcie szkolenia podyplomowego, przygotowującego do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty SNP PTP. Prywatnie żona, mama, fotograf. Wolne chwile spędza ze swoją rodziną, uwielbia zabawy z synkiem Iwo. Jej hobby to czytanie i artystyczne wariacje… w kuchni.
Witam Pani Emilio,
Przede wszystkim powinni sobie Państwo odpowiedzieć na kilka pytań odnośnie Waszej wspólnej przyszłości. Zacznijcie od tego, jakie macie oczekiwania wobec siebie? Jakie macie cele — są one wspólne czy kompletnie się nie pokrywają? Czy zamierzacie mieszkać razem czy osobno? Czy chcecie sformalizować związek, a może taka forma, w jakiej funkcjonujecie teraz, jest dla Was zadowalająca? Jak długo ma Pani gotowość funkcjonować w takiej relacji? Co konkretnie chciałaby Pani w niej zmienić? Co chciałby zmienić partner? Dlaczego nie wprowadzacie tych zmian? Dopiero po takim przewietrzeniu relacji i wysłuchaniu siebie nawzajem można zastanawiać się, co dalej i czy w ogóle warto. Trzeba wypowiedzieć trudne słowa, uporządkować myśli i doświadczenia — bez rzeczowej rozmowy nic się nie zmieni.
Zastanawia się pani, czy ma dalej walczyć o Waszą miłość. Związek to relacja, która nie ogranicza się do dwóch osób, choć tak na początku może się wydawać. Bardzo szybko w tym układzie dają o sobie znać inne relacje – z rodzicami, rodzeństwem, dziadkami, krewnymi, uruchamiają się także przyzwyczajenia z rodziny pochodzenia. My musimy zbudować własną tożsamość związku, dlatego właśnie pierwsze lata razem są niezwykle trudne — partnerzy muszą się do siebie dopasować, stworzyć własne zasady bycia we dwoje. Wtedy te najbanalniejsze drobiazgi urastają do rangi gigantycznych problemów. Każdą czynność, która była dotychczas wykonywana w pojedynkę, trzeba nauczyć się wykonywać wspólnie. To najpewniej będzie budzić problemy, złość, pretensje, ale tak tworzy się związek. Najważniejsze jest to, czego pragną i czego potrzebują te dwie osoby, które wierzą, że są dwoma połówkami jabłka. Jeśli kobieta marzy, by partner przyniósł jej spontanicznie zerwany kwiatek, to warto, by mu o tym powiedziała, niż miałaby czekać dekadę licząc, że być może on się domyśli (niestety istnieje ryzyko, że to nie nastąpi). Trzeba komunikować swoje potrzeby (jeśli się nie umie – uczyć się tego!). Dopiero otwartość i szczerość w relacji jest potencjalną gwarancją sukcesu – związku, który daje satysfakcję. Zawalczyć o miłość więc trzeba, niestety sama Pani musi ocenić (patrząc nie tylko w przyszłość, ale i – może przede wszystkim — na to, co za Wami), czy ma to sens, czy są szanse na powodzenie, no i czy ma Pani na to siłę.
Musi Pani stanąć oko w oko z problemem. Proszę pamiętać, że wchodząc w miłość ślepo, na kredyt, nie zastanawiając się, jak będzie wyglądała przyszłość i forma dalszej spłaty, można się nieźle wyrolować — procenty będą gwoździami do trumny związku. Już na początku — zwłaszcza, gdy coś nam nie gra — lepiej wziąć partnera pod lupę. Na chłodno przyjrzeć mu się dokładnie i szczerze sobie odpowiedzieć, czy faktycznie do siebie pasujemy? Czy jesteśmy w stanie wypracować porozumienie? Czy lubimy ze sobą być? Czy są szanse na to, byśmy obydwoje odnaleźli w tym związku szczęście (czy jesteśmy gotowi na kompromis, ustępstwa)? Przed podpisaniem umowy związkowej warto dowiedzieć się, kim jest partner, poznać jego charakter, wady i system wartości (i zastanowić się, czy jestem w stanie je zaakceptować). Uchroni to panią przed rozczarowaniem – to raz. Dwa – pomoże podjąć decyzję, czy można, czy w ogóle warto myśleć o dalszym byciu razem.
Pisze Pani, że nie może zrozumieć, co się między Wami dzieje. Mnie także trudno podać jednoznaczną odpowiedź. Może Pani partner ma po prostu trudny charakter (nie pisała Pani, jak było na początku związku)? Może sabotuje związek, bo — nie widząc wspólnej przyszłości — nie umie Pani o tym powiedzieć, zerwać? A może po tym, jak Panią zdobył, spoczął na laurach, nie pracuje ani nas sobą, ani nad związkiem, przez co Wasza relacja więdnie, pojawiają się żale, rozczarowanie. Sugeruję odświeżenie relacji — jeśli będzie to jeszcze możliwe.
Anna Rekel
www.annarekel.pl,
psychoterapeuta@annarekel.pl
www.OpiekaPsychologiczna.com.pl,
rejestarcja@Opiekapsychologiczna.com.pl
Opracowała: Zofia Bogucka
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze