„14:57 do Czyty. Reportaże z Rosji”, Igor T. Miecik
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuIgor T. Miecik zabiera czytelnika w podróż do Rosji. Zaczynamy w transsyberyjskim pociągu... W jakiś sposób książka przypomina podróż pociągiem, zatrzymującym się na kolejnych, ponurych stacjach. Horror, oszczędnie napisany oraz wstrząsający. Jest kolejnym, udanym zbiorem reportaży o rosyjskim piekle.
Igor T. Miecik zabiera czytelnika w podróż do Rosji. Zaczynamy w transsyberyjskim pociągu, w wagonie trzeciej klasy, gdzie pije się wódę, a żołnierze podrywają skrzypaczki, licząc na szybki numerek. Szybki, bo wynajęcie kabiny na godzinę kosztuje całkiem sporo. Poznajemy tragedie rodzin marynarzy z zatopionego Kurska, o których władze jak najszybciej życzyły sobie zapomnieć. Odwiedzamy blok, zbudowany specjalnie dla partyjnych dygnitarzy, tyle, że nie ma już ani dygnitarzy, ani samej partii. Wpadniemy na wybory miss kolonii karnej. Starzy weterani wspominają Wojnę Ojczyźnianą, a młodzi walki w górach Czeczenii. Wreszcie, pojawiają się smertnice, młode muzułmanki szkolone do samobójczych zamachów. W jakiś sposób 14’57 do Czyty przypomina podróż pociągiem, zatrzymującym się na kolejnych, ponurych stacjach.
Rosja Miecika jest krajem paradoksalnym, właściwie niemożliwym. Weźmy stosunek do wojska. Kult armii, mocno osadzony w historii i obecny współcześnie (wystarczy zobaczyć dowolny film rosyjski, aby się o tym przekonać) kontrastuje z pogardą dla szeregowego żołnierza. Jeszcze weterani II wojny światowej chodzą w glorii bohaterów, ale już z tymi walczącymi w Gruzji i Czeczenii nie wiadomo co zrobić. Najlepiej byłoby, gdyby przepadli, zniknęli nie pozostawiając po sobie śladu. Rosjanie – jak wynika z lektury – doskonale opanowali nowoczesne metody prowadzenia wojny, za to nie radzą sobie z jej konsekwencjami. Żołnierzy posyła się do walki, a potem zostawia samych sobie. Pozbawieni pomocy psychologicznej, nie radzą sobie z konsekwencjami tego, co przeżyli, lądują w więzieniu, na ulicy.
Wydaje się, że Rosja (widziana oczyma Miecika) doskonale zna swój cel. Jest nim przedziwny konglomerat zachodnioeuropejskiego bogactwa i carskiej mocarstwowości. Brakuje natomiast sposobu na osiągnięcie tego szczególnego zamierzenia. W szkołach kadetom tłucze się do głowy wolnościowe komunały, a organizacja młodzieżowa bez szwów łączy europejskość z jasną intencją odrodzenia się rosyjskiej potęgi i powstrzymania ruchów wolnościowych na obrzeżach byłych republik. Dziwaczne to strasznie, nierealne zupełnie. Rosja jest krajem jak ze snu.
Ale ten sen mieli ludzkie życia. Młode osiłki próbują szczęścia w walce na gołe pięści. Okładają się po burdelach i prywatnych imprezach, za pięćdziesiąt dolców, w nadziei, że zdarzy się prawdziwy pojedynek, trochę dolarów od sponsora i lukratywna posada ochroniarza jakiejś dziwki. Samobójczyni, skruszona i niedoszła, wyraża pogląd, że „smertnice” nie wysadzałyby się, gdyby tylko wiedziały, jakie piękne mają w Moskwie sukienki do kupienia. W tym wszystkim jest sam Igor T. Miecik, autor zredukowany i jakby nieobecny. Nawet nie chowa się za swoimi postaciami, lecz przepadł zupełnie, oddając pole dla horroru.
I dostaliśmy horror, oszczędnie napisany oraz wstrząsający. 14:57 do Czyty jest kolejnym, udanym zbiorem reportaży o rosyjskim piekle. Zapewne nie ma tu kłamstwa. Ale chciałbym przeczytać już o czymś innym, o innej Rosji, rosyjskim czyśćcu, bo przecież taki też musi być.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze