„Skłócona z życiem. Intymna biografia Marilyn Monroe”, Lois Banner
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuUkazało się już wiele biografii Marilyn Monroe. Czy jest powód aby sięgnąć po kolejną? Lois Banner podjęła się karkołomnego zadania dotarcia do prawdy o gwieździe i już ogrom wykonanej pracy budzi szacunek. Kim naprawdę była Marilyn Monroe? Nie wiem i Lois Banner też nie wie. Ale książka jest świetna.
Ukazało się już wiele biografii Marilyn Monroe. Czy jest powód, aby sięgnąć po kolejną?
Lois Banner podjęła się karkołomnego zadania dotarcia do prawdy o gwieździe i już ogrom wykonanej pracy budzi szacunek. Lois dotarła do znajomych Marilyn, o których inni zapomnieli lub którzy wcześniej nie chcieli mówić. Przejechała Stany Zjednoczone po jej śladach, przekopała górę dokumentów, nagrań, prywatnej korespondencji. Wszystko z intencją odbrązowienia aktorki. Czy może raczej, przywrócenia jej człowieczeństwa.
Ze Skłóconej z życiem wyłania się obraz zagubionej dziewczyny pełnej kompleksów. Jej dzieciństwo naznaczone jest nieszczęściem. Nie zna swojego ojca, matkę, ciskaną od małżeństwa do małżeństwa trapią problemy psychiczne. W końcu ląduje w wariatkowie. Opiekę nad Marilyn przejmuje najbliższa przyjaciółka matki, ale i ta, koniec końców, postanawia skoncentrować się na świeżo zawartym małżeństwie. Przyszły symbol seksu ląduje w żarliwie religijnej rodzinie zastępczej. Dobierają się do niej starsi mężczyźni. Warto dopowiedzieć, że przed wojną na dzieci poczęte i wychowane poza małżeństwem mało kto patrzył życzliwym okiem.
Jako nastolatka jest pełna kompleksów. Rośnie szybko, ale długo nie ma kobiecych kształtów – przypomina tyczkę zwieńczoną kępą niemal białych włosów. Marzy o karierze aktorki, ale się jąka. Podobno, jej charakterystyczny niski głos był wynikiem prób przezwyciężenia tej nieudolności. Dojrzewa. Pilnie śledzi styl gwizd Hollywoodu, marzy, aby zostać jedną z nich, ale póki co emanuje seksapilem wśród rówieśników. W jej emancypacji, tych sweterkach z angory naciągniętych tył na przód pozostaje coś niewinnego. Gdy zobaczy serię obrazów Goi, poczuje z nim pokrewieństwo – zna te okropieństwa z własnych koszmarów sennych.
Pierwsze małżeństwo jest nieudane, inne niewiele lepsze. Ale Marilyn sypia z mężczyznami często i gęsto, za to z rozmaitych powodów. Niekiedy musi, zwłaszcza w początkowym okresie kariery. Droga na plan filmowy wiedzie przez łóżka producentów, reżyserów, co gorsza oświetleniowców a nawet scenarzystów (tym trafia się z rzadka). Zresztą, Hollywood uchwycone przez Lois Banner to przedziwna mieszanina rozpusty i świętoszkowatości, przestrzeń zapełniona przez starych satyrów opętanych seksem. Marilyn zakochuje się wielokrotnie, często fatalnie i zawsze na zabój. Czasem pójdzie do łóżka z kimś kogo lubi, gdyż seks jest naturalną konsekwencją przyjaźni. Uważa, że powinna się sobą odwdzięczać. Nie wiem, czy to zasługa Lois Banner, ale w jej oku gwiazda, owszem, jest grzesznicą, lecz bardziej niewinną niż święty Franciszek z bandą owiec.
Jest mądra. Najpierw, u progu kariery wyróżnia się uporem, rozumiejąc, że Hollywood przeżuł i wypluł setki młodych dziewczyn. Uczy się swojego atutu – seksapilu przemieszanego z nieporadnością. Później, gdy uzyska status gwiazdy, zrobi wszystko, żeby nie dać się zaszufladkować. Mógłbym napisać, że chce zostać zapamiętana jako aktorka, nie przedmiot pożądania. Albo jako fajna dziewczyna, człowiek o wyjątkowej wrażliwości, zagubiona kobieta, kruszynka pełna lęków, wyzywająca seksbomba, narkomanka, pijaczka i kochanka. Kim naprawdę była? Nie wiem i Lois Banner też nie wie. Ale książka jest świetna.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze