„Skłócona z życiem. Intymna biografia Marilyn Monroe”, Lois Banner
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuUkazało się już wiele biografii Marilyn Monroe. Czy jest powód aby sięgnąć po kolejną? Lois Banner podjęła się karkołomnego zadania dotarcia do prawdy o gwieździe i już ogrom wykonanej pracy budzi szacunek. Kim naprawdę była Marilyn Monroe? Nie wiem i Lois Banner też nie wie. Ale książka jest świetna.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ukazało się już wiele biografii Marilyn Monroe. Czy jest powód, aby sięgnąć po kolejną?
Lois Banner podjęła się karkołomnego zadania dotarcia do prawdy o gwieździe i już ogrom wykonanej pracy budzi szacunek. Lois dotarła do znajomych Marilyn, o których inni zapomnieli lub którzy wcześniej nie chcieli mówić. Przejechała Stany Zjednoczone po jej śladach, przekopała górę dokumentów, nagrań, prywatnej korespondencji. Wszystko z intencją odbrązowienia aktorki. Czy może raczej, przywrócenia jej człowieczeństwa.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ze Skłóconej z życiem wyłania się obraz zagubionej dziewczyny pełnej kompleksów. Jej dzieciństwo naznaczone jest nieszczęściem. Nie zna swojego ojca, matkę, ciskaną od małżeństwa do małżeństwa trapią problemy psychiczne. W końcu ląduje w wariatkowie. Opiekę nad Marilyn przejmuje najbliższa przyjaciółka matki, ale i ta, koniec końców, postanawia skoncentrować się na świeżo zawartym małżeństwie. Przyszły symbol seksu ląduje w żarliwie religijnej rodzinie zastępczej. Dobierają się do niej starsi mężczyźni. Warto dopowiedzieć, że przed wojną na dzieci poczęte i wychowane poza małżeństwem mało kto patrzył życzliwym okiem.
Jako nastolatka jest pełna kompleksów. Rośnie szybko, ale długo nie ma kobiecych kształtów – przypomina tyczkę zwieńczoną kępą niemal białych włosów. Marzy o karierze aktorki, ale się jąka. Podobno, jej charakterystyczny niski głos był wynikiem prób przezwyciężenia tej nieudolności. Dojrzewa. Pilnie śledzi styl gwizd Hollywoodu, marzy, aby zostać jedną z nich, ale póki co emanuje seksapilem wśród rówieśników. W jej emancypacji, tych sweterkach z angory naciągniętych tył na przód pozostaje coś niewinnego. Gdy zobaczy serię obrazów Goi, poczuje z nim pokrewieństwo – zna te okropieństwa z własnych koszmarów sennych.
Pierwsze małżeństwo jest nieudane, inne niewiele lepsze. Ale Marilyn sypia z mężczyznami często i gęsto, za to z rozmaitych powodów. Niekiedy musi, zwłaszcza w początkowym okresie kariery. Droga na plan filmowy wiedzie przez łóżka producentów, reżyserów, co gorsza oświetleniowców a nawet scenarzystów (tym trafia się z rzadka). Zresztą, Hollywood uchwycone przez Lois Banner to przedziwna mieszanina rozpusty i świętoszkowatości, przestrzeń zapełniona przez starych satyrów opętanych seksem. Marilyn zakochuje się wielokrotnie, często fatalnie i zawsze na zabój. Czasem pójdzie do łóżka z kimś kogo lubi, gdyż seks jest naturalną konsekwencją przyjaźni. Uważa, że powinna się sobą odwdzięczać. Nie wiem, czy to zasługa Lois Banner, ale w jej oku gwiazda, owszem, jest grzesznicą, lecz bardziej niewinną niż święty Franciszek z bandą owiec.
Jest mądra. Najpierw, u progu kariery wyróżnia się uporem, rozumiejąc, że Hollywood przeżuł i wypluł setki młodych dziewczyn. Uczy się swojego atutu – seksapilu przemieszanego z nieporadnością. Później, gdy uzyska status gwiazdy, zrobi wszystko, żeby nie dać się zaszufladkować. Mógłbym napisać, że chce zostać zapamiętana jako aktorka, nie przedmiot pożądania. Albo jako fajna dziewczyna, człowiek o wyjątkowej wrażliwości, zagubiona kobieta, kruszynka pełna lęków, wyzywająca seksbomba, narkomanka, pijaczka i kochanka. Kim naprawdę była? Nie wiem i Lois Banner też nie wie. Ale książka jest świetna.
![](https://i.wpimg.pl/100x0/m.autokult.pl/vnjbcw5keq8ribvkghb0gmh4-6388312.png)
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze