„Księżycowy park”, Bret Easton Ellis
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuW "Księżycowym parku" mamy sztafarz najpopularniejszych motywów z horrorów – ducha, seryjnego zabójcę, chłopca obracającego się w nadprzyrodzonym towarzystwie oraz protagonistę zmagającego się ze swoimi własnymi demonami. Książkę dopełnia warstwa obyczajowa, czyli piorunująca, gorzka satyra na świat amerykańskich elit, rozpiętych pomiędzy przeżeraniem własnego sukcesu, snobizmem a „normalnością”, rozumianą jako ukłon w stronę Amerykanów, ceniących sukces, a nieznoszących wywyższania się. Jakby było mało, Ellis doprawia całość kapitalnym poczuciem humoru, a gdy spojrzymy na kształt ostateczny, to przez chwilę naprawdę nie wiadomo – „Księżycowy park” to zabawa konwencją czy coś więcej?
W „American Psycho” Bret Easton Ellis wyśmiewa bezlitośnie amerykańskich japiszonów, szydzi z ich snobizmu, odczłowieczenia i narcyzmu. „Księżycowy park” stanowi próbę rozliczenia się pisarza z własnym środowiskiem. Narrator i główny bohater tej nietuzinkowej opowieści, odniósłszy ogromny sukces na niwie literackiej, zajmuje się głównie używaniem życia lub, wedle innej nomenklatury, staczaniem się na dno. Wszystko, co zarobi, natychmiast zanosi do dilera, rozbija się po lokalach, spółkuje z przypadkowymi niewiastami, obraża ludzi przychodzących na jego spotkania autorskie i śpi w rowach. Jakiś konglomerat cudów pozwala mu uratować małżeństwo, choć na dłuższą metę jest jasne, że chlania, ćpania i dziwek nie odpuści. Pisarz nazywa się Bret Easton Ellis, jest autorem „American Psycho”.
Ellis w książce Ellisa ma też inne kłopoty. Pojawia się morderca naśladujący Patricka Batemana – kolejne zbrodnie popełnia, wzorując się na książce. Z kolei syn pisarza spędza czas w towarzystwie złowrogiej zabawki, obdarzonej, jakby się wydawało, samodzielnym życiem; w domu ktoś obcy przestawia meble i można by pomyśleć, że to znienawidzony ojciec Ellisa powrócił zza grobu. Nie brakuje – obowiązkowego w takich historiach – obłąkanego fana, a sam Ellis, zamiast ratować co się da, zdradza zainteresowanie seksowną studentką, wracając przy okazji do ćpania, co w dogadaniu się z rodziną wcale nie pomaga. Nietrudno się domyślić, że to dopiero początek nieszczęść – zwłaszcza że w okolicy giną bez śladu kolejne dzieci.
Mamy więc sztafaż najpopularniejszych motywów z horrorów – ducha, seryjnego zabójcę, chłopca obracającego się w nadprzyrodzonym towarzystwie oraz protagonistę zmagającego się ze swoimi własnymi demonami. Książkę dopełnia warstwa obyczajowa, czyli piorunująca, gorzka satyra na świat amerykańskich elit, rozpiętych pomiędzy przeżeraniem własnego sukcesu, snobizmem a „normalnością”, rozumianą jako ukłon w stronę Amerykanów, ceniących sukces, a nieznoszących wywyższania się. Jakby było mało, Ellis doprawia całość kapitalnym poczuciem humoru, a gdy spojrzymy na kształt ostateczny, to przez chwilę naprawdę nie wiadomo – „Księżycowy park” to zabawa konwencją czy coś więcej?
Jeśli spojrzeć na książkę jako na literaturę gatunku, Ellis ponosi klęskę. Choćby wątek pisarza dręczonego przez postacie z własnej wyobraźni dużo lepiej rozpracował Stephen King w „Mrocznej połowie”, ale on pisał serio. Jako satyra „Księżycowy park” pozostaje niepełny, autobiografia jest fikcją. Druga część książki to rozpad poszczególnych konwencji, a wraz z nim – rozpad kolejnych masek narratora. Powieść grozy, obyczajowa, humoreska niszczeje, a wraz z nimi figury pisarza, narkomana, alkoholika i seksoholika. O co zatem idzie? Ano o to, co we wszystkich pięknych książkach: wiarę, nadzieję i miłość. Różnica polega na tym, że Ellis wypowiada się językiem popkultury, dzięki któremu – a nie tylko poprzez tzw. kulturę wysoką – możemy dotrzeć do prawdy o sobie.
Nie można zapomnieć o stylu Ellisa, niezwykle lekkim i potoczystym, czyniącym z pisarza nie tylko świetnego warsztatowca, ale też przedniego opowiadacza – dziś, niestety, to nie zawsze to samo. Szkoda tylko, że w drugiej części narracja dostaje nienaturalnego przyspieszenia, a po znakomitych trzystu stronach człowiek zastanawia się, czy Ellis zawalił termin, czy miał zamiar tak pisać. Sztuczne przyspieszanie zakończeń jest przecież właściwością konwencji horroru, którą się posługuje.
Osobną kwestię stanowi próba nadania powieści charakteru autobiograficznego. Narrator zarzeka się, że opisuje prawdę najświętszą, ale na oficjalnej stronie Ellisa znajdziemy dwa życiorysy, prawdziwy i fikcyjny. Być może prawda leży gdzieś pośrodku albo nie ma jej wcale. Eksperci od twórczości autora „American psycho” z pewnością rozłożyli tę kwestię na części pierwsze, co czytelnika obchodzić nie powinno – wędrówka po „Księżycowym parku” jest prawdziwą przyjemnością i bez tego.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze