„Dosięgnąć horyzontu, czyli motocyklem przez świat”, Dariusz Oskroba
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuMajętny biznesmen postanowił zawitać do najdziwniejszych, najrzadziej odwiedzanych miejsc na kuli ziemskiej. A wybrał do tego motocykl BMW 1200 GS. Efektem jego wyprawy jest książka, a właściwie bogato ilustrowany album ze wspomnieniami. Dziś na rynku jest mnóstwo takich książek. Niektóre zostały napisane tak, jakby miał je czytać wyłącznie autor. W tym jednak przypadku Dariusz Oskroba zadbał o to, by książkę nie tylko dobrze się czytało i oglądało.
Podróżowanie do ekstremalnych miejsc na świecie jest dziś w modzie. Znużeni biurową codziennością pragniemy doznawać ekstremalnych emocji, by później opowiadać znajomym, że taka wyprawa to potężny ładunek adrenaliny i że po powrocie nic już nie będzie jak dawniej. Oczywiście trzeba mieć do tego odpowiednie pieniądze – na podróżowanie i sprzęt. Przed takim wyzwaniem stanął Dariusz Oskroba – majętny biznesmen, który postanowił zawitać do najdziwniejszych, najrzadziej odwiedzanych miejsc na kuli ziemskiej. A wybrał do tego motocykl BMW 1200 GS. Efektem jego wyprawy jest książka, a właściwie bogato ilustrowany album ze wspomnieniami, opublikowany przez wydawnictwo Zysk i Spółka. Dziś na rynku jest mnóstwo takich książek. Niektóre zostały napisane tak, jakby miał je czytać wyłącznie autor. W tym jednak przypadku Dariusz Oskroba zadbał o to, by książkę nie tylko dobrze się czytało i oglądało. Widać, że tekst został przemyślany, a z mnóstwa wspomnień wybrano te, które w najciekawszy sposób przedstawiają miejsce godne odwiedzenia. Z całą pewnością Oskroba próbował „dosięgnąć horyzontu” i chyba mu się to udało.
Jego wyprawa miała dwa etapy. Pierwszy obejmował Australię: motocyklista przebył razem ze swoim kumplem 13 tysięcy kilometrów (przygotowania zabrały mu pełne dwa miesiące; podróż odbyła się w miesiącach listopad-grudzień 2008), drugi etap natomiast to pięciomiesięczna eskapada z Australii do Polski przez Azję Południową. Oskroba dokładnie przemyślał podróż: zakupił odpowiedni motocykl i skompletował najważniejsze informacje o miejscach, które zamierzał odwiedzić. Z jego opowieści wyłania się często zapominany fakt: niektóre rejony naszego świata są niebezpieczne, szczególnie dla ludzi z Zachodu. Właśnie taki jest Pakistan, w którym wciąż aktywni są Talibowie. Oskroba odwiedza także egzotyczny Timor Leste, w którym miała miejsce wojna domowa, więc na turystę wciąż czyhają poważne niebezpieczeństwa. Powody polityczne są w tym przypadku oczywiste, lecz nasz podróżnik pisze także o swojej wyprawie do Indii, Indonezji i Australii, gdzie przyroda w niektórych miejscach wciąż dominuje nad człowiekiem i jest w stanie zaskoczyć najbardziej doświadczonego survivalowca. Niebezpieczne mogą być krokodyle, węże, a nawet kangury, o których Oskroba mówi, że są głupsze od zająca, więc na dźwięk motoru potrafią wyskoczyć z krzaków wprost pod koła. Na szczęście autor Dosięgnąć horyzontu lubi niespodzianki. Właśnie dlatego zdecydował się na motocykl, a nie samochód terenowy: Motocykl ma tę przewagę bądź wadę, zależy od warunków, że czuje się zapachy, słyszy otoczenie, czuje wilgotność, całym sobą odbiera sygnały przyrody (nie dotyczy harleya davidsona i innych takich, z popsutymi układami wydechowymi).
Dosięgnąć horyzontu to książka, według której możemy zaplanować podróż. Nie znajdziemy w niej oczywiście dokładnych, encyklopedycznych informacji, ale jest tam mnóstwo ciekawych wskazówek, dlaczego warto odwiedzić to, a nie inne miejsce. Właśnie tak jest w przypadku Tasmanii, do której Oskroba zawitał w 2008 roku, zafascynowany dzikością i niedostępnością krainy, kojarzonej przez nas wyłącznie z diabłem tasmańskim. Autor wspomnień wtajemnicza nas w jeszcze jedną sprawę, o której powinien wiedzieć każdy wędrowiec. Chodzi oczywiście o (upierdliwą) biurokrację. Załatwienie zaproszenia to jedna sprawa. A druga – znacznie bardziej skomplikowana – to dokumenty przewozowe, pozwalające na przewóz i korzystanie z motocykla. Cóż, Oskroba musiał się nieźle namęczyć, by wywieść swoją maszynę poza granice Australii. I pisze o tym z rozbrajającą szczerością.
Do książki tej można sięgnąć także z powodu wspaniałych zdjęć, ukazujących piękno dzikiej natury oraz uśmiechnięte buzie tubylców. Bo dla autora Dosięgnąć horyzontu najważniejsi są ludzie. Oskrobę interesuje przede wszystkim to, w jaki sposób człowiek potrafi harmonijnie współegzystować z przyrodą, próbując ułożyć sobie życie na niegościnnym świecie. Widać, że pan prezes potrafi rozmawiać z ludźmi. A to dla podróżnika podstawowa umiejętność.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze