"Bzyk. Wiersze nie dla dzieci", Jadwiga Grabarz, Aleksander Rozenfeld
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuOna i On. Ona niewiele ponad 20 lat, on prawie 70. Spotkali się w sieci. To, co macie Państwo przed sobą, jest efektem tego wirtualnego spotkania. Efekt naprawdę robi wrażenie: tą niewielką książeczkę czyta się jednym tchem (trochę z wypiekami na twarzy), wyobrażając sobie, jak wygląda ten wirtualny, bo tylko przez Internet utrzymywany związek między dwojgiem ludzi. Jeśli komuś przypadł do gustu klimat Samotności w sieci, na pewno spodoba mu się książka.
O poezję miłosną w tak niepoetycznych czasach jest dziś naprawdę trudno. Mordercze tempo, któremu ulegamy idąc do pracy, jedząc śniadanie, robiąc zakupy, czytając książki, tylko nielicznym pozwala na prawdziwą zadumę nad rzeczywistością, w której żyją ludzie zakochani. Może to zbyt pesymistyczny punkt widzenia, ale ilość poezji miłosnej, publikowanej przez młodych autorów, jest dziś zatrważająco niewielka. Lukę wypełnia niezwykle ciekawy tomik poetycki Jadwigi Grabarz i Aleksandra Rozenfelda Bzyk. Wiersze nie dla dzieci. Na okładce książki znaleźć można następujący tekst o autorach: Ona i On. Ona niewiele ponad 20 lat, on prawie 70. Spotkali się w sieci. To, co macie Państwo przed sobą, jest efektem tego wirtualnego spotkania. Efekt naprawdę robi wrażenie: tą niewielką książeczkę czyta się jednym tchem (trochę z wypiekami na twarzy), wyobrażając sobie, jak wygląda ten wirtualny, bo tylko przez Internet utrzymywany, związek między dwojgiem ludzi, a właściwie między dwoma podmiotami lirycznymi. Jeśli komuś przypadł do gustu klimat Samotności w sieci, na pewno spodoba mu się książka Jadwigi Grabarz i Aleksandra Rozenfelda.
Bohater tomiku pisze do swojej ukochanej: kiedy się tak bardzo chce za dużo powiedzieć / lepiej przymknąć firanki ust i pomilczeć / ważne tylko aby milczenie było wspólne / i żeby w milczeniu nie następowały zbytnie / różnice w oddechu, dlatego milczenie potrzebne jest / przy pocałunku. A ukochana odpowiada: ubiorę wnętrze w koszulkę myśli / i taką — nie nagą mnie zastaniesz / dotykiem zsuniesz ją na podłogę, aż leżąc nieskrępowane będą zerkać / ukradkiem na rajstopy, na szpilki / rozrzucone w słodkim nieładzie, / i kłaść się będziemy na przemian / jak księżyc w poświacie się kładzie.
Jest w tych wierszach olbrzymia delikatność w mówieniu o sprawach miłości i erotyki. Delikatność i jednocześnie elektryzująca drapieżność. Już sam tytuł tomiku, zabawny i niepokojąco dwuznaczny, świadczy o poczuciu humoru i dystansie autorów do omawianej tematyki. Bo Grabarz i Rozenfeld proponują nam inteligentną grę, w której uczucie stopniowo rozwija się na kolejnych kartach książki, od wymiany miłosnych zaklęć aż do zmysłowej miłości. Magia tego „związku” polega właśnie na tym, że dzieje się on w przestrzeni wirtualnej, uniemożliwiającej fizyczny kontakt. I chociaż pod koniec tomiku wydaje nam się przez moment, że bohaterowie spotykają się w rzeczywistym świecie, wszystko jest jedynie grą poetyckiej wyobraźni, która potrafi wyczarować taki oto wiersz: Kobietę rozbieramy od góry / Zdejmując to co zasłania urodę / Wszystkie te bieliźniane farfocle / Rzucamy na podłogę. / Powoli ukazują się nam szczegóły / Drobne piersi sterczące do góry / Odsłaniamy pępek a potem / Powoli dochodzimy do sedna / Czyli tam gdzie światło dnia / Bardzo rzadko dociera.
Ten poetycki dialog wciąga nas, bo przekonuje swoją szczerością i naturalnością. Któż z nas nie używał w rozmowie z ukochaną osobą takich sformułowań jak: kocham cię w berecie fioletowym […] i kocham głośno w twoim objęciu / i kocham skrycie, nieprzyzwoicie lub pochylam się nad panią z czułością, / której jeszcze nikt nie opisał […]. Na tym polega urok poezji, szczególnie poezji miłosnej: oczarowuje nas, bo zbudowana jest ze słów, które znamy, którymi posługujemy się (może nie na co dzień), ale ich niezwykłe zestawienie, ukryty rytm i rym, nadają im szczególne znaczenie. A Grabarz i Rozenfeld potrafili je uchwycić.
Bohaterowie tych tekstów nie kryją się ze swoim wiekiem. On oczarowany jest jej młodością, a ona ignoruje to, że między nimi jest kilkadziesiąt lat różnicy. Ona jest piękna, młoda, pełna świeżości, a on to doświadczony kochanek, który potrafi mówić o swoich uczuciach.
To dlatego tomik Jadwigi Grabarz i Aleksandra Rozenfelda czyta się z takim przejęciem. Bo jest inny niż wszystko to, co ludzie mówią o miłości – w książkach, radiu i telewizji. Wiersze nie dla dzieci polecam m. in. tym, którzy chcieliby wysłać komuś list miłosny, a nie znają się na poezji. Na pewno Jadwiga Grabarz i Aleksander Rozenfeld nie będą mieli nic przeciwko temu.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze