„Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji”, Maciej Zaremba
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTo tekst, którego nie powstydziłby się żaden reporter. Cechuje go zaangażowanie, obiektywizm i dbałość o detal. Dotyczy emigracji. Zaremba nie staje po niczyjej stronie i nie ocenia. Zadaje pytania i przytacza argumenty. Z jakim przyjęciem spotykają się ludzie, którzy emigrują na Zachód? Jak radzą sobie w nowej rzeczywistości? Warto sięgnąć po tekst, który precyzyjnie opisuje procesy, dziejące się we współczesnej Europie.
Nie ma chyba obecnie bardziej popularnego polskiego rzemieślnika niż przystojny, doskonale zbudowany hydraulik, który zerkał swojego czasu z plakatów Polskiej Organizacji Turystycznej, adresowanych do obywateli Unii Europejskiej. Właśnie on, uznawany za symbol taniej siły roboczej z krajów Europy Środkowo – Wschodniej, tak bardzo przeraził Francję, że kraj ten odrzucił Traktat Konstytucyjny. O tym, dlaczego tak się stało, pisze Maciej Zaremba, autor książki „Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji”, poświęconej migracjom zarobkowym we współczesnej Europie. Zarembę interesuje przede wszystkim to, w jaki sposób mieszkańcy zjednoczonej Europy przyjmują u siebie zagranicznych pracowników i czy rzeczywiście jest tak, że dzięki otwartym granicom każdy z nas może być wolnym i szczęśliwym człowiekiem. Zaremba pisze o tym z perspektywy Szwecji, w której mieszka od 1969 roku i gdzie pracuje jako publicysta w znanym dzienniku „Dagens Nyheter”.
„Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji” to tekst, którego nie powstydziłby się żaden profesjonalny reporter. Cechuje go bowiem zaangażowanie, obiektywizm i niezwykła dbałość o detal. A jego tematyka jest o tyle ważna, że dotyczy spraw, które dotykają nas bezpośrednio. Socjologowie mówią dziś o eurosierotach, wychowywanych przez dziadków i babcie, bo rodzice pracują na stałe w Wielkiej Brytanii lub Irlandii. Z jakim przyjęciem spotykają się ludzie, którzy emigrują na Zachód często bez znajomości języka obcego? Jak radzą sobie w nowej rzeczywistości?
Jeden z reportaży Macieja Zaremby poświęcony został Łotyszom i Rosjanom pracującym w Szwecji. Robotnicy ci zatrudniają się głównie w przedsiębiorstwach budowlanych i tam otrzymują pensję znacznie wyższą od tej, która obowiązuje w ich ojczyźnie. Ale w porównaniu z zarobkami Szwedów jest ona zatrważająco niska. Dlatego cudzoziemscy robotnicy spotykają się z chłodnym, a często wrogim przyjęciem, szczególnie ze strony szwedzkiego związku pracowników budowlanych Byggnads. W 2004 roku jego członkowie uczestniczyli w blokadzie budowy szkoły w Vaxholmie pod Sztokholmem, gdzie pracowali robotnicy ze Wschodu. Oficjalnie celem blokady była walka o „przyzwoite warunki pracy” dla obcokrajowców. Ale prawda była inna. Szwedzi nie zgadzali się na to, że zagraniczni robotnicy pracują za niższe stawki, a przez to obniżają ich płace. Niestety litewskie przedsiębiorstwo nie mogło pozwolić sobie na znaczne podwyżki dla swoich pracowników, a Szwedzi nie chcieli ustąpić. Dlatego przedłużająca się blokada doprowadziła do bankructwa firmy. Rosjanie i Łotysze usłyszeli później ze strony Szwedów: Po co tu przyjechaliście? i Go home, a Monika Swärd, rzecznik prasowa Byggnads stwierdziła, że jej związek nie solidaryzuje się z ludźmi, którzy mają dziwaczne nazwiska i jeżdżą na weekendy do domu.
Ale to nie wszystkie problemy, z jakimi borykają się w Szwecji zagraniczni pracownicy. „Gimo – czarny zaścianek Szwecji?” to reportaż o irracjonalnej, ksenofobicznej wrogości do obcych. Zaremba opisuje przypadek piętnastoletniego mieszkańca Gimo, który strzelał z wiatrówki do uchodźcy. Chociaż chłopak znany był ze swoich rasistowskich poglądów, prokurator odstąpił od oskarżenia, bo policjanci nie wspomnieli w swoim raporcie, że mieszkanie młodego Szweda obwieszone było nazistowskimi symbolami, a na balkonie jego domu od czasu do czasu pojawiał się transparent VAM – zrzeszenia „Biały Aryjski Opór”.
Maciej Zaremba pisze nie tylko o emigrantach. Interesują go również mechanizmy funkcjonowania szwedzkich związków zawodowych (m.in. Byggnads), którym państwo, poprzez ustawę o układach zbiorowych, przekazało kontrolę nad warunkami pracy w kraju. Autor „Polskiego hydraulika…” krytykuje bezduszny system podatkowy w Szwecji, na mocy którego w styczniu 1946 roku aresztowano dwudziestu czterech marynarzy, żyjących przez cztery lata w japońskiej niewoli, za to, że nie płacili przez ten czas podatków. Tematem jego książki jest również szwedzka służba zdrowia oraz historia najemnika, który uczestniczył w ludobójstwie na Bałkanach, a później skutecznie wodził za nos system sprawiedliwości.
Ważne w tym wszystkim jest to, że Zaremba, mówiąc o sprawach trudnych i drażliwych, nie staje po niczyjej stronie, nigdy nie szafuje wyrokami, nie potępia i nie ocenia. Raczej zadaje pytania i przytacza argumenty. Jak stwierdził Tomasz Jastrun, autor korzysta z doświadczeń polskiej szkoły reportażu, ale też ze szwedzkiej solidności, która wymaga dowodów i żelaznej argumentacji. Warto więc sięgnąć po tekst, który tak precyzyjnie opisuje procesy, dziejące się we współczesnej Europie. Słusznie zauważył Adam Michnik pisząc, że dzięki książce Macieja Zaremby obserwujemy szwedzki wariant współczesnej cywilizacji okiem polskiego hydraulika. Powinniśmy się z nim zapoznać, bo nie ma nic bardziej kształcącego niż uczenie się na błędach innych.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze