"Podróż przez Niemcy", Wolfgang Bücher
DOMINIK SOŁOWIEJ • dawno temuTo, ile prawdy jest w stwierdzeniu, że „podróże kształcą”, wiedzą głównie ci, którzy nie boją się opuszczać domowych pieleszy. Ale i typowi domatorzy mają czasami szansę, by poznać obcy kraj, nie ruszając się z domu. Wystarczy przecież wyjątkowa książka – przewodnik, dziennik z podróży lub powieść podróżnicza. Jeśli więc chcemy przeżyć taką przygodę, sięgnijmy do „Podróży przez Niemcy” Wolfganga Büchera.
To, ile prawdy jest w stwierdzeniu, że „podróże kształcą”, wiedzą głównie ci, którzy nie boją się opuszczać domowych pieleszy. Zamiast wierzyć z gruntu fałszywym stereotypom, wolą na własne oczy sprawdzić wiarygodność słynnych dowcipów i anegdot o Anglikach, Rosjanach i Niemcach. Ale i typowi domatorzy mają czasami szansę, by poznać obcy kraj, nie ruszając się z domu. Wystarczy przecież wyjątkowa książka – przewodnik, dziennik z podróży lub powieść podróżnicza. Jeśli więc chcemy przeżyć taką przygodę, sięgnijmy do „Podróży przez Niemcy” Wolfganga Büchera. To zbiór krótkich historii, pisanych na gorąco w trakcie wędrówki po krainie Goethego i Schillera. Bücher pisze o kraju, który tak silnie wpisał się w naszą świadomość, że opowieść o nim wywołuje w nas zaskoczenie. Bo tematem jego książki są Niemcy magiczne, trochę surrealne, pełne tajemniczych przypowieści i legend.
Bücher, niemiecki dziennikarz i pisarz, jeden z pierwszych reporterów w Kaliningradzie po upadku Związku Radzieckiego, doskonale czuje się w roli podróżnika. Razem z nim odwiedzamy m.in. miejscowość Görlitz, Hiddensee (według Hauptmanna „najbardziej uduchowione ze wszystkich niemieckich kąpielisk”), Drezno oraz Neustadt, gdzie od 1938 roku znajdował się obóz koncentracyjny. Trafiamy także na granicę z Polską i Czechami. I nie jest to przypadek, bo Büchera interesuje przede wszystkim prowincja, a nie tętniące życiem centrum kraju. Gdzieś na jego obrzeżach, pośród prostych ludzi, autor „Podróży po Niemczech” wsłuchuje się w szum wartko płynącego Renu: Ludzie powiadają, że nad Dolnym Renem unosi się mistyczne światło. Coś jakby opary, lekko błękitne, a mgła jaśnieje od środka, nawet jesienią, w takim dniu jak dzisiaj, z którego niebo wyssało wszystkie kolory, jak gdyby były trucizną. Horyzont, łąki wokół Renu, barki na rzece – wszystko pływało w tym mlecznym świetle. Bücher zamyśla się nad smakiem chleba w piekarence w Twist, przytacza rozmowę dwóch mężczyzn stojących na moście w Gartzu i spaceruje po bazarze w Guben. Bohaterem jego historii są miejsca, w których na pewno nigdy byśmy się nie zatrzymali podczas podróży. Bücher udowadnia nam, że jednak warto.
Jest w tym zbiorze kilka wyjątkowych opowieści. Jedna z nich poświęcona jest czeskiej miejscowości Dubí, gdzie Bücher odnalazł jedno ze sprawniej funkcjonujących „zagłębi” prostytucji. To właśnie tam, gdzieś na poboczu głównej drogi, czekały na niego „nagie boginie”, których uda „odciskały na zimnym szkle płaskie ciemne wyspy”. W tym tak gorszącym dla niektórych widoku autor „Podróży przez Niemcy” odnajduje poetyckie inspiracje: Były nagie, nagimi nie będąc, jak pisano w danych księgach o metalicznie błyszczącej nagości bogiń. Były hipernagie, zanurzone w odwracającej spojrzenia kąpieli. Nie wiedziałem, jak one to robią, ale ich mieniące się uda, ramiona i piersi były doskonałe, tak obficie i gładko błyszczały, bardziej obficie niż sama rzeczywistość. Inny tekst opisuje niewielką miejscowość Neustadt i znajdujący się w niej obóz koncentracyjny. Bücher wraca do upiornych opowieści o obozowym życiu, łącząc je z niewinnym krajobrazem sennego miasteczka. Opowiada m.in. o niemieckich arystokratach oraz szefach i ministrach europejskich rządów, których zamknięto tam z rozkazu Himmlera.
Majstersztykiem literackim jest bez wątpienia tekst „Baron odwiedza sam siebie pośród lasów”. To historia starego arystokraty, który gromadzi w swoim zamku kolekcję winylowych płyt i unikatowych książek. Ale jego największą pasją jest opieka nad otaczającym zamek lasem. Baron Fréderic, niczym wytrawny leśniczy, pielęgnuje drzewa, dbając o ich wygląd i zdrowie. Kiedy Bücher nakłania go do zwierzeń, okazuje się, że w lesie drwale zamordowali jego pradziadka, który strzelał do nich, kiedy dowiedział się, że kradną drzewo. Banalna historia samotnego, zdziwaczałego człowieka pod piórem Büchera przeradza się w poetycką opowieść o minionym świecie, w którym istniały jeszcze wartości godne poświęcenia.
„Podróż przez Niemcy” to książka, w której autor nie podejmuje polemiki z rzeczywistością, nie ocenia tego, co widzi. Rejestruje fakty, od czas do czasu rozmawia z ludźmi (ale nie ciągnie ich za język) i pozwala sobie na komfort spokojnej, niezobowiązującej wędrówki. Przypomina trochę amerykańskiego poetę imagistę, który w swoich wierszach relacjonuje wyłącznie to, co widzi, interpretację pozostawiając czytelnikowi. A Büchera interesuje to, czego nigdy nie znaleźlibyśmy na pierwszych stronach gazet. Jerzy Haszczyński, jeden z recenzentów książki, napisał: Gdyby nie przywoływany raz po raz czas obozów koncentracyjnych, gdy demony „cieszyły się zupełną wolnością”, Niemcy z tej książki zasługiwałyby na umieszczenie w Europie Wschodniej czy Ameryce Łacińskiej. Jeśli jeszcze chcemy je zobaczyć, ruszajmy jak najszybciej w drogę. Już wkrótce takie Niemcy mogą zniknąć z mapy świata.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze