"Życie, a zwłaszcza śmierć Angeliki de Sancé", Jacek Podsiadło
ŁUKASZ ORBITOWSKI • dawno temuDominuje wrażenie przypadkowości. Jest tu: surrealistyczna historia miłosna, opowieści o kolegach, wariacje na temat Nosferatu Herzoga, przezabawna wyliczanka strzałów we wszystkich westernach świata. Autor próbuje sięgnąć po tematy głębokie, napisać o miłości na serio i zaraz się cofa w zabawę i pastisz. Polszczyzna najwyższych lotów sąsiaduje z werbalną banalnością. Niektóre kawałki są zabawne, inne mądre, a wyznanie miłosne, gdzieś pod koniec, po prostu wzruszające.
Przedziwnie biegną losy ludzi ze środowiska starego Brulionu: Wojciech Bockenheim odnalazł się w świecie mediów i kręcił reportaże dla TVN, a ostatnio błysnął scenariuszem do serialu Szpieg. Cezary Michalski wylansował Cejrowskiego, jest dziś cenionym publicystą, choć nie w połowie tak radykalnym, jak w czasach Frondy¸ ujawnił się też jako średni fantasta (opowiadania Gorsze światy). Marcin Baran przycichł. Olga Tokarczuk zbiera wszelkie możliwe laury, zaś ojciec całego zjawiska, Robert Tekieli, zamiast – jak kiedyś – zajmować się przekraczaniem granic wszelkich, wdział szatę inkwizytora i występuje w mediach z pozycji ultrakatolickich. Przewodniczył też Radzie Programowej TVP. Ale najbardziej ciekawie wypada dzisiejsza codzienność dwóch najbardziej obiecujących twórców: Marcina Świetlickiego i Jacka Podsiadły.
Obaj byli objawieniem literackim lat dziewięćdziesiątych, poetami, których czytali wszyscy, nosili na rękach, a wiele sformułowań z wierszy weszło do potocznej mowy studenckiej. Doświadczyli rozkoszy przekładów na liczne języki obce oraz licznych nagród. Świetlicki próbował odnaleźć się w futrze medialnego zwierzęcia, grając w zespole i prowadząc zdychający już Pegaz. Dziś w powszechnej świadomości funkcjonuje jako autor poczytnych kryminałów i chyba jest zadowolony ze swojego losu. Inaczej Podsiadło. Ten próbuje realizować swoją starą postawę człowieka niezadowolonego z opresyjności państwowych struktur.
Trudno powiedzieć, jak zareagowałby dwudziestolatek-antyglobalista na te wyznania starzejącego się anarchisty, reakcja czytelnika związanego z twórczością Podsiadły od początku też może być różna. Zapewne pojawi się element rozczarowania, biorący się już z samej niejednoznaczności formy. Być może oswoiły mnie bardziej tradycyjne metody uprawiania literatury, co czyni mnie ślepym, bo nie mogę dostrzec wzoru, zgodnie z którym zapiski z podróży, fragmenty opowiadań, historyjek, przemyślenia, zanurzone w sosie odniesień kulturowych miałyby zbiec się w syntezie. Mówiąc wprost, trudno stwierdzić, co jest grane? Hucpa, czy robota serio? Ale to przecież książka starego anarchisty, co musi znać wszystko, także literaturę po swojemu.
Dominuje wrażenie przypadkowości, aż człowiek się zastanawia, czy przypadkiem Życie… nie było kupką luźno poskładanych kartek, niepotrzebnie wsadzonych w okładkę przez wydawcę. Jest tu bowiem wszystko: surrealistyczna historia miłosna, opowieści o kolegach, wariacje na temat Nosferatu Herzoga, przezabawna wyliczanka strzałów we wszystkich westernach świata (celnych i niecelnych), do tego zdjęcia oraz zabawy ze składem. Nieustannie Podsiadło próbuje sięgnąć po tematy głębokie, napisać o miłości na serio i zaraz się cofa w zabawę i pastisz. Analogicznie, język – gdzie polszczyzna najwyższych lotów sąsiaduje z werbalną banalnością.
Wielbiciele bardziej zachowawczej prozy, fabularnej, eseistycznej, podróżniczej lub wspomnieniowej najwyżej się zezłoszczą, gdyż Podsiadło wybrał elementy im miłe, wymieszał i posklejał po swojemu. Znajdują się w Życiu… kawałki błahe, by nie rzec „o niczym”, niektóre są zabawne, inne mądre, a wyznanie miłosne, gdzieś pod koniec, po prostu wzruszające. Istnieje metoda lektury wielokrotnej, w wyniku której sens prozy staje się jasny, ujawni się głębia i inne cuda, w wypadku Podsiadły to może nie zadziałać, ze względu na liczne odniesienia do znajomych autora i życia prywatnego. Życie… w pełni pojmą bliscy oraz kumple, co jest chyba najpoważniejszym zarzutem do tej książki.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze