"Wakacje Rachel", Marian Keyes
MAGDA GŁAZ • dawno temuMarian Keyes opowiada o uzależnieniu i walce z nim, ale bez obszernych analiz, bez drastycznych opisów wychodzenia z nałogu. Keyes potrafi pisać o poważnych sprawach, ale bez patosu. Kreśli losy Rachel i nie użala się nad nią. Są w powieści fragmenty niezwykle zabawne, są też dość dramatyczne. To istna mieszanka wybuchowa. Powieść utrzymana jest w lekkiej konwencji, jednak dotyka ważnej sprawy. To sztuka opowiedzieć prosto o trudnych sprawach, a zarazem uniknąć ich trywializowania.
Rachel Walsh jest narkomanką. Ale czy tak właśnie wygląda i żyje osoba uzależniona? Jest przecież mieszkanką modnego Nowego Jorku, ma dobrze płatną pracę, spotyka się z wpływowymi ludźmi, ma idealną figurę, choć jak prawie każda kobieta chciałaby ważyć kilka kilogramów mniej, ubiera się w markowych sklepach. Przecież narkomani, przynajmniej według Rachel, mają przetłuszczone włosy, brudne ubrania i zachowują się niepoważnie. Ona ma pewność, że panuje nad używkami, i uważa, że są one integralną częścią wielkomiejskiego świata. Więc bawi się niemal każdej nocy, bierze kokainę i tabletki nasenne, ląduje w łóżkach nieznanych jej mężczyzn, często nie mając nawet świadomości, jak do nich trafiła. Czasem nie jest w stanie wstać rano i pójść do pracy. Ale to jej zdaniem nie świadczy wcale o uzależnieniu.
Dlatego nie może zrozumieć rodziców i przyjaciółki Brigit, którzy chcą umieścić ją w klinice odwykowej w rodzinnej Irlandii. Ma pewność, że jej dziwny bełkot nie jest żadnym listem pożegnalnym samobójczyni, ale fantastycznym dziełem literackim, a płukanie żołądka jest zupełnie niepotrzebne. Jednak kiedy Rachel traci pracę i ukochanego Luke'a, zgadza się w końcu na wyjazd do kliniki zwanej Klasztorem. Liczy, że podczas pobytu będzie miała wakacje, pochodzi na masaże, wyrzeźbi brzuch, aby odważnie po powrocie wkroczyć do nowojorskiego światka, zrelaksuje się i popatrzy na prawdziwych narkomanów. Przy okazji pozna jakieś gwiazdy z pierwszych stron gazet, które podobno leczą się w tym modnym miejscu.
Tymczasem będzie musiała spędzać wiele godzin na terapii grupowej, słuchać historii życia innych, a w końcu opowiedzieć o własnym, wstawać o świcie, aby przygotować współmieszkańcom śniadanie, przebywać na kilku metrach kwadratowych z okropną gadułą. Żadnych przyjemności, żadnych udogodnień. Tylko terapia i obowiązki. Jednak podczas tych kilku tygodni Rachel zmienia swoje życie, uświadamia sobie, że to ona — piękna mieszkanka wielkiej metropolii ubrana w doskonale skrojone ciuchy — jest uzależniona.
Marian Keyes opowiada o uzależnieniu i walce z nim, ale bez obszernych analiz, bez drastycznych opisów wychodzenia z nałogu. Keyes potrafi pisać o poważnych sprawach, ale bez patosu. Kreśli losy Rachel, lecz nie użala się nad nią. Są w powieści fragmenty niezwykle zabawne, są też dość dramatyczne. To istna mieszanka wybuchowa. Powieść utrzymana jest w lekkiej konwencji, jednak dotyka ważnej sprawy. To sztuka opowiedzieć prosto o trudnych sprawach, a zarazem uniknąć ich trywializowania.
Keyes to popularna pisarka, jest doskonale znana zarówno w rodzinnej Irlandii, jak i poza jej granicami. Czytelniczkami jej powieści są w większości kobiety, bohaterkami — również. To kobiety inteligentne, zabawne, które często muszą walczyć o siebie albo zmieniają swoje życie. Za każdym razem to postaci barwne, nie są nigdy papierowymi, wymyślonymi bohaterkami, ale pełnokrwistymi kobietami. Do ich grona można śmiało zaliczyć Rachel Walsh.
Ta powieść nie jest receptą na to, jak wyjść z nałogu, i nie można tak jej traktować, choć właśnie uzależnienie jest jej tematem. To napisana lekko historia pewnej zagubionej dziewczyny, która powoli odnajduje siebie i przewartościowuje dotychczasowe życie.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze