Słyszę za bardzo
DOROTA ROSŁOŃSKA • dawno temuOd ćwierć wieku żyję z przewlekłą chorobą. Co ważne, nie wiedziałam o tym aż do czasu pewnej audycji radiowej. Podczas programu Olga Lipińska, znana autorka kabaretowa, opowiadała o nadwrażliwości słuchu. Też na nią cierpi tak jak ja. I co dziesiąty Polak. Cierpiał na nią również Ludwig van Beethoven.
Wspominając dzieciństwo pamiętam, że lato było dla mnie… udręką. Dlaczego? Mój pokój wychodził na plac zabaw, gdzie zawsze ktoś bawił się na huśtawkach. Pamiętam ich przeraźliwy pisk, który doprowadzał mnie nawet do płaczu. Nie mogłam wysiedzieć w pokoju i uciekałam do najdalszego kąta mieszkania po drugiej stronie bloku.
Wyjścia do restauracji miały być relaksem. Niestety nie skupiałam się na dobrej atmosferze przy stole. Śledziłam skrzypiące drzwi od kuchni, przez które w tę i z powrotem biegali kelnerzy. Wspomnę też o zbyt głośniej muzyce, która również nie pozwalała cieszyć się chwilą.
Uważałam przez wiele lat, że jestem nienormalna. Skoro nikomu innemu z mojego środowiska nic takiego nie przeszkadza, to chyba właśnie ze mną jest coś nie w porządku. A jednak nie jestem sama. Z badań epidemiologicznych przeprowadzonych w Polsce przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu wynika, że nadwrażliwość słuchową obserwuje u siebie co dziesiąty Polak. Przeszkadza im nie tylko skrzypienie drzwi. Zdarzają się przypadki nietolerancji szumu komputera, kapiącej wody z kranu czy szurania krzesłem. Zdarzają się urzędnicy, którym przeszkadza… stuk pieczątek.
Wypracowałam kilka metod, które pomagały mi w kryzysowych sytuacjach. Zawsze miałam przy sobie stopery. Przydawały się, gdy nerwowe rozedrganie osiągało niebezpieczne rejestry. Czym się to objawiało? Nawet agresją wobec otoczenia. Pamiętam piknik w porcie nad jeziorem. Pełno znajomych ze studiów, których uwielbiałam, wakacyjny klimat i bezchmurne niebo nad nami. Ja słyszałam tylko linki, które uderzały o maszty łódek. Ponieważ nie miałam wtedy prawa jazdy, zrobiłam mojemu chłopakowi awanturę i zażądałam powrotu do domu. Pomogły dopiero stopery, w których spędziłam resztę wieczoru. Na szczęście znajomi wiedzieli o mojej dolegliwości i przyjęli ją ze spokojem.
Od kilku lat w każdą podróż zabieram ze sobą… smar do oliwienia zawiasów. Trzymam go w kosmetyczce podróżnej obok ulubionych perfum i tuszu do rzęs. Trauma z dzieciństwa nadal trwa, ale obecnie mam swój „olejek” na zszargane nerwy. Nie obchodzą mnie zdziwione miny sąsiadów, gdy widzą mnie ze smarem przy osiedlowej furtce. Nie mam też oporów, by właściciela restauracji ze skrzypiącymi drzwiami poprosić o naoliwienie zawiasów. Zdarzyło mi się sprezentować mój smar sąsiadce z góry, której drzwi od łazienki słyszałam u siebie w domu.
Niestety to tylko leczenie objawów choroby, a nie samej przyczyny. Dzięki wspomnianej audycji radiowej trafiłam do Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w Kajetanach pod Warszawą. (Nadwrażliwością słuchu zajmuje się też Klinika Szumów Usznych przy ul. Zgrupowania AK "Kampinos" w Warszawie). Zrobiono mi tam szczegółowe, nowoczesne badania (za darmo, z NFZ) i wypisano czarno na białym dowód, że faktycznie cierpię na nadwrażliwość słuchu. To moje „żółte papiery”, jak żartuje mój mąż (który ostatnio zmienił sobie komputer na cichszy, bo denerwował mnie szum wiatraczka). Jestem w trakcie leczenia i czuję się lepiej. Ale nadal słyszę zbyt silnie różne dźwięki. Od trzech dni na moim osiedlu skrzypi furtka. Naoliwię ją przy okazji.
Mając świadomość choroby zupełnie inaczej traktuję swoje „dziwactwa”. W internecie znalazłam też źródło wiedzy o nadwrażliwości słuchu i szumach usznych, które często łączą się z moją chorobą. To strona wspomnianego Instytutu w Kajetanach www.ifps.pl. Osoby leczące się w tym ośrodku stworzyły też własną stronę internetową www.szumimi.pl.
Główną metodą leczenia nadwrażliwości i szumów zarówno w warszawskiej Klinice jak i Instytucie w Kajetanach jest metoda habituacji (Tinnitus Retraining Therapy – TRT) poszerzona i uzupełniona o nowoczesne terapie psychologiczne (aktywną terapię dźwiękową, muzykoterapię, terapie relaksacyjne, psychoterapię, terapie ruchowe oraz indywidualną opiekę psychologiczną). W uzasadnionych przypadkach zaleca się pacjentom leczenie farmakologiczne lub kieruje na leczenie operacyjne.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze