Mój szef i jego ego
ANNA MUZYKA • dawno temuIdea przedsiębiorczości i samozatrudnienia wciąż u nas raczkuje. Ciągle jeszcze większość z nas wybiera pewniejsze i stabilniejsze pozycje na etacie. A to łączy się z jednym: posiadaniem przełożonego. O wielu z nich można wypowiadać się w samych superlatywach, ale trafiają się tacy, którzy skutecznie potrafią uprzykrzyć najbardziej fascynującą pracę.
W pracy spędzamy 1/3 doby przez większą część naszego życia. To ona w dużej części wpływa na nasze samopoczucie, kondycję psychiczną i status społeczny.
Agata (27 lat, sekretarka z Jeleniej Góry):
— Boję się mojego szefa. Są dni, że muszę wziąć tabletki na uspokojenie, bo wiem, że będę musiała mu powiedzieć, że coś poszło nie tak jak miało. Mój szef reaguje bardzo nerwowo na wszystko, co idzie nie po jego myśli. Krzyki, rzucanie papierami są na porządku dziennym, kiedy jest w takim stanie. Oczywiście potem przeprasza, jest miły…
Nigdy nie wiadomo, w jakim stanie przyjdzie do pracy. Wizyta listonosza i otwieranie rano skrzynki mailowej to najbardziej stresujące części dnia, bo wtedy może się okazać, że stało się coś, co go wyprowadzi z równowagi. To właśnie ta niepewność jest najgorsza — jest tak impulsywny, że nie sposób przewidzieć w jakim nastroju będzie za godzinę.
Lubię moją pracę, dużo się tu uczę, ale powoli zaczynam się zastanawiać nad poszukiwaniami innej, bo nerwowo nie wytrzymam tych ciągłych zmian nastrojów i permanentnego stresu.
Magda (31 lat, księgowa z Otwocka):
— Pracuję w małym biurze podatkowym. To nie jest wielka korporacja, nikt od nas nie oczekuje, że będziemy zostawać po godzinach. Jest tylko jeden problem. Moja szefowa ciągle chce nam udowodnić, że jest najlepsza, najpiękniejsza i najzdolniejsza. Mam do niej szacunek za jej wiedzę i doświadczenie, ale to nie znaczy, że w innych kwestiach życiowych też zawsze musi mieć rację. I tak codziennie wysłuchuję przez minimum godzinę jej tyrad o umiejętności łączenia kolorów, najlepszych panelach do salonu i sposobach na poderwanie faceta (szefowa po rozwodzie odkryła w sobie wampa i ostro zakłada sidła na kolejnych absztyfikantów). Staram się to ignorować i tylko przytakiwać, ale to nie zawsze się udaje.
Coraz częściej zdarza jej się pokazywać swoją wyższość w stosunku do nas. Niedawno zatrudniła się u nas Ania, jest zaraz po studiach i to jej pierwsza praca. Szefowa bardzo szybko zaczęła ją prosić o różne rzeczy, które w ogóle nie wchodzą w zakres jej obowiązków, a dotyczą prywatnych spraw szefowej — załatwienie jej spraw z ubezpieczeniem domu, umówienie dentysty czy zawiezienie recepty dla babci. Oczywiście ona nie widzi w tym nic niestosownego, przecież to są drobne przysługi. Co z tego, że w tym samym czasie Ania nie może zajmować się swoją pracą, która automatycznie spada na nas.
Maciek (25 lat, sprzedawca z Katowic):
— Zawsze interesowałem się motoryzacją. Dwa lata temu udało mi się znaleźć pracę w sklepie z artykułami motoryzacyjnymi. Nic wielkiego, ale starcza na opłacenie studiów i własne potrzeby. W sklepie pracuje nas 4, w tym szef, fajny facet koło pięćdziesiątki. Z chłopakami trzymamy sztamę niemal od początku, zresztą jesteśmy w tym samym wieku. Z szefem też jest OK.
Najgorsza jest… jego żona, będąca oficjalnie właścicielką sklepu. Ma 30 lat i kilo tapety na sobie. Wpada zawsze jak burza i robi wszędzie zamieszanie. Rozumiem, że nie każdy musi się znać na motoryzacji, jej mąż był mechanikiem samochodowym i totalnym fascynatem samochodów, ona prowadzi sprawy księgowe. Sęk w tym, że każda jej wizyta przyprawia nas o ból głowy. Ileż można trajkotać o tym, że synek nauczył się jeździć na rowerze, a ona znalazła taką fajną siłownię. Kobieta naprawdę momentami zachowywała się, jakbyśmy byli jej najlepszymi przyjaciółeczkami.
Najgorsze kiedy zaczęła zasadzać się na jednego z chłopaków. Chłopak młody, ponoć przystojny, zawsze do rany przyłóż. A ta zaczęła wpadać niezapowiedziana dokładnie wtedy, kiedy jej męża nie było i szukała byle pretekstu, żeby do niego zagadać. W końcu szef zauważył, musiał jej zrobić awanturę, bo ostatnio przychodzi rzadziej. Na szczęście.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze