Gorszycielka przy rodzinnym stole
DOROTA NOWAKOWSKA • dawno temuPogorszyło ci się? – zapytał mnie tata podczas imieninowej kolacji. Jego zaskoczenie wynikło z prostego powodu – wspomniałam o równouprawnieniu kobiet i mężczyzn. Stało się to wtedy, kiedy szwagier z moim ojcem zaczęli przy wódeczce wypowiadać swoje, dobrze niestety znane, poglądy o kobietach: a że baba za kierownicą i feministki to biedne schizofreniczki przyjaźniące się z gejami.
Ledwie szeptem wypowiedziane słowo feminizm wywołało burzę. Z grzecznej rodzinki w białych kołnierzykach zmieniliśmy się w zacietrzewionych osobników, głuchych na argumenty adwersarza.
Moje własne zachowanie też było dla mnie zaskoczeniem. Ale gwałtowna reakcja nie wzięła się z nikąd: poglądy mojego ojca na temat feminizmu, usłyszane po raz pierwszy z jego ust, wyprowadziły mnie z równowagi. Ja, umiarkowana feministka, podchodząca do problemu wybiórczo, acz z sympatią; ja, przeciwna skrajnym akcjom profeministycznym, w pewnym momencie rzuciłam się z pazurami na własnego ojca! W czas zatrzymałam się zdziwiona, jak mnie poniosło.
Zapewne nie tylko w mojej rodzine, na sam dźwięk takich pojęć jak feminizm czy równouprawnienie płci, tworzą się dwa obozy, oddzielone od siebie murem niezrozumienia. Do pierwszego obozu należą nowoczesne dziewczyny, które, czytając „Świat bez kobiet” Agnieszki Graff, zaczynają spostrzegać absurdalne schematy, w które wszyscy się wplątaliśmy. Chcą uwolnić się od nich, w czym wspierają je ciotki i matki, które odważyły się w końcu powiedzieć, co myślą. Ta część rodziny, nieco wyczulona na kawały o blondynkach, bardzo emocjonalnie podchodzi do sprawy. Niestety, sądząc po moim przykładzie, zbyt emocjonalnie.
Drugi obóz tworzą tatusiowie, wujkowie i zięciunie nieco zasapani po kolejnym kielonku żubrówki. Podmuch feminizmu i zaczepki żon powodują, że stronnicy tego obozu zaczynają puszyć się i głośno manifestować swoje „bardzo męskie” poglądy, wyuczone jeszcze w dzieciństwie i powtarzane codziennie jak paciorek. Jaja im wtedy, za przeproszeniem, rosną.
Kobiety z piskliwymi od emocji głosikami i mężczyźni przepoczwarzeni w bezczelnych typków, dumnych ze swojego przyrodzenia – w takie monstra zmieniliśmy się podczas dyskusji. Dużo czytam i rozmawiam z innymi o wzajemnym niezrozumieniu się obu płci, ale dopiero podczas rodzinnej kolacji odczułam na własnej skórze, jak mocno wrośliśmy w schematy tradycji patriarchalnej.
Po dyskusji nie mogłam się poczuć jak zwyciężczyni, ponieważ brakowało mi argumentów, które mogłyby przekonać drugą stronę. Czytając Kingę Dunin czy Agnieszkę Graff wszystko wydaje mi się bardzo jasne i oczywiste; dziwię się nawet sobie, że w pewnych sprawach byłam tak ślepa. Niestety, kiedy te same argumenty powtarzam facetom, nawet podczas spokojnej rozmowy z moim narzeczonym, na nich nie robią one żadnego wrażenia. Mężczyźni mają swoje argumenty, które za to nie trafiają do mnie. Sytuacja bez wyjścia.
Z jednej strony zamknięcie się adwersarzy na odmienny punkt widzenia, z drugiej — nieumiejętność sformułowania argumentów, których druga strona nie będzie umiała obalić. Z tej właśnie przyczyny wynikają "głośne" wymiany zdań. Nie potrafimy wysłuchać drugiej strony ze spokojem, od razu wyciągamy pazury. Ale trzeba rozmawiać, by dyskusje na temat feminizmu i równouprawnienia płci stały się normalne i powszechne. Może taki trening nauczy nas panować nad emocjami i dzięki temu lepiej się słuchać wzajemnie; wygrywać siłą argumentów, a nie głosu.
Wykrzyczeliśmy swoje racje opróżniając kolejne kieliszki wytrawnego wina – ja i mój tata ze szwagrem. Chwila ciszy, z twarzy powoli znikają wypieki i znowu częstujemy się sernikiem zrobionym przez moją siostrę. Och, pyszny, dasz mi przepis? – staramy się odbudować obrazek harmonijnej rodziny.
Dyskusja o feminizmie nie poróżniła nas, nikt się nie obraził. Cieszę się, że wymieniłam poglądy z męską częścią rodziny, mimo że nie udało mi się jej przekonać do swoich racji. Na razie wystarczy mi, że odkopaliśmy szczerość spod sterty schematycznych, rodzinnych zachowań.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze