Logika ogrzewania w podłodze
JOANNA BUKOWSKA • dawno temuMężczyźni zaprawdę porażają swoją logiką. Ich koronnym argumentem we wszelkich możliwych dyskusjach, koronnym nie iżby rzeczywiście był najistotniejszy, ale ponieważ niewiele argumentów im już zostało, bo już przecież nie są silniejsi, już nie tylko oni rządzą, a nawet istnieją pewne dyskutowane na łamach czasopism przesłanki, jakoby mieli wkrótce wyginąć, a my rozmnażać się przez partogenezę, więc, kontynuujmy, koronnym ich argumentem przeciwko płci słabej, która już nie jest słaba, jest: ależ ty jesteś nielogiczna.
Mężczyźni zaprawdę porażają swoją logiką. Ich koronnym argumentem we wszelkich możliwych dyskusjach, koronnym nie iżby rzeczywiście był najistotniejszy, ale ponieważ niewiele argumentów im już zostało, bo już przecież nie są silniejsi, już nie tylko oni rządzą, a nawet istnieją pewne dyskutowane na łamach czasopism przesłanki, jakoby mieli wkrótce wyginąć, a my rozmnażać się przez partenogenezę, więc, kontynuujmy, koronnym ich argumentem przeciwko płci słabej, która już nie jest słaba, jest: ależ ty jesteś nielogiczna. Nie myślisz logicznie. Brak ci logiki, kobieto, ponieważ logika nie jest domeną kobiet. Trzymają się tej swojej logiki, jak tonący brzytwy i tną sobie na niej łapki. No bo co to za logika? Mówią, że są wielbicielami czterech kółek, ale siadają już tylko za jednym. No to jak to jest? Albo: samochód pięciodrzwiowy. I gdzie te piąte drzwi? Że niby bagażnik? Co prawda jeden ze znanych mężczyzn, nasz prezydent mianowicie, usiłował podobno niegdyś podczas wizyty zagranicznej wsiąść tym otworem do samochodu, ale żeby od razu tym samym zwiększać rangę klapy od bagażnika, to już chyba lekka przesada. Albo: zdjąć nogę z gazu. We wszelkich możliwych radiowych autoserwisach, ledwo śnieg popada, ledwo deszcz zakropi i trochę ślisko jest, pojawiają się natychmiast komunikaty: kierowco, zdejmij nogę z gazu. Kiedy przecież z gazu można najwyżej zdjąć garnek z zupą, która oby nie była za słona.
Przychodzę do mojej przyjaciółki, a ona mi ryczy. Ryczy z powodu porażającej logiki swojego mężczyzny. Kobietom przecież chodzi wyłącznie o pieniądze, w związku z czym on je musi przecież zarabiać. Zarabia je dwadzieścia cztery godziny na dobę, a jak nie zarabia, to rozmyśla, jak je zarobić, z związku z czym jest, a jakoby go nie było i taki z niego narzeczony, jak z koziej dupy trąba. Wszystkie przyjemne rzeczy, które narzeczeni mogą robić razem, czyli spacery, kolacje, trzymanie się za łapki, dziki seks, długie rozmowy i takie tam, on odwalił szybciutko w dwa miesiące, a potem zabrał się za zarabianie pieniędzy, które mają ustabilizować ich związek, de facto nieistniejący, ponieważ on jest bezustannie na pracowym zesłaniu.
W naszym wesołym towarzystwie nazywamy go Wujkiem Chłodkiem. Jest to najbardziej trafna gra półsłówek, jaką kiedykolwiek ktokolwiek zdołał wymyślić. Wujek Chłodek ma na imię Włodek, i byłby całkiem ciepłym, nieco od nas starszym wujaszkiem, gdyby nie jego bardzo chłodny stosunek do otoczenia. A propos chłodu, to w ich lodówce mięsiwa rozmaite, kiełbaski, szyneczka, befsztyczki, pasztet z dzika, które Wujek Chłodek umieszcza tam najprawdopodobniej dla zmyłki, żeby jej się wydawało, że jako prawdziwy mężczyzna chodzi na polowania. Wujek Chłodek nie za bardzo ma czas to wszystko jeść, a dzieci w Afryce głodują. Jakby zapeklować Wujka Chłodka efekt byłby ten sam. I tak go nie ma, a jak już jest, to właściwie się nie rusza. Jak idzie do łóżka, to już po drodze chrapie. Łóżko znajduje się w obszernej sypialni, a sypialnia w obszernym, stumetrowym mieszkaniu. Przeprowadzili się do niego z malusiej kawalerki, przeprowadzili się, ponieważ koledzy Wujka Chłodka już budują domy w Konstancinie! Zaczem Wujek Chłodek też musi mieszkać reprezentacyjnie. Nie zaprosi jednak kolegów z Konstancina, bo mieszka za mało reprezentacyjnie, a tak w ogóle to go przecież nie stać na wynajmowanie stumetrowego mieszkania z kominkiem, więc codziennie do piątej rano, opierając głowę w rozpaczliwym geście na zwiniętej we wściekłą pięść dłoni, rozmyśla nad tym, jakby tu wykombinować, żeby nie wstydzić się przed kolegami, zaimponować kobiecie, poczuć się dowartościowanym i tak dalej. W czasie, gdy Wujek Chłodek opiera głowę o pięść, przyjaciółka moja nawołuje go z sypialni, a głos rozchodzi się, jak wołanie na puszczy, szerokim echem po stumetrowym mieszkaniu i może kiedyś przyjdzie jakiś sąsiad, ale nie Wujek Chłodek, bo Wujek Chłodek ma mocne postanowienie, że któregoś dnia przed piątą rano wreszcie wpadnie na pomysł, jak sprawić, żeby kochała go kobieta, która i tak kocha go nad życie, ale Wujkowi Chłodkowi wydaje się rzeczą niemożliwą, żeby kochała go w kawalerce i po prawdzie nie sposób mu tego udowodnić.
Ostatnio Wujek Chłodek zamontował w łazience wzięte na kredyt podłogowe ogrzewanie, na które będzie zarabiał przez następne kilka miesięcy. Koleżanka popadła w skrajną rozpacz. Na łazienkowych kafelkach grzeje się głównie kot. Zmęczona stopa Wujka Chłodka nawet nie wie, po czym stąpa. Koleżanka postanawia wziąć Wujka Chłodka tym razem nie przez logikę, lecz przez dowcip i wywiesza na drzwiach łazienki kartkę: "Ogrzewanie podłogowe — bardzo miłe, lecz czy zdrowe?". Wujek Chłodek rysuje jej wymowne kółko na czole i idzie zarabiać na antydepresyjne psychotropy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze