Już mnie nie podniecasz!
MARIANNA KALINOWSKA • dawno temuMiało być pięknie: sakramentalne dopóki śmierć nas nie rozłączy, wierność aż po grób. Tymczasem wydarzyło się coś, czego nie przewidzieli, a co – jak sądzą – stało się samo, bez ich winy i udziału. Czy rzeczywiście? Nie czują podniecenia do swoich partnerów, unikają seksu, kryją się za wymówkami, co tydzień zmuszają się do pieszczot.
Miało być pięknie: sakramentalne dopóki śmierć nas nie rozdzieli, wierność aż po grób. Tymczasem wydarzyło się coś, czego nie przewidzieli, a co – jak sądzą – stało się samo, bez ich winy i udziału. Czy rzeczywiście?
Marek (34 lata, informatyk z Kalisza):
— Moja żona jest jedną z piękniejszych kobiet, jakie znam. Wydaje mi się, że z czasem jeszcze pięknieje. Mówię serio. Jest doskonała pod każdym względem. Nie tylko piękna, ale także mądra i dobra, prawdziwy chodzący ideał… Urodziła mi dwóch wspaniałych synów, jest cudowną matką. Robi karierę zawodową, dobrze zarabia, ma szerokie zainteresowania i cudowne poczucie humoru. Wspaniale gotuje, piecze, w domu jest zawsze czysto, idealnie czysto. Mam kobietę, której zazdroszczą mi inni. Nie mam się do czego przyczepić. Kocham ją bardzo. Uwielbiam ją.
Więc dlaczego nie jestem szczęśliwy?
Trudno się o tym mówi.
Jesteśmy razem czternaście lat. Któregoś dnia policzyłem, ile razy uprawialiśmy ze sobą seks i wyszło mi, że mamy za sobą kilka tysięcy stosunków. Żona jest otwarta, więc nasz seks nigdy nie był monotonny. Ale od jakiegoś czasu nie mam na seks ochoty. Albo inaczej, bo postanowiłem być szczery – nie mam ochoty na seks z moją żoną. Któregoś dnia z przerażeniem zauważyłem, że ona mnie nie podnieca! Uwielbiam ją przytulać do siebie, wtulać nos w jej loki, ale to wszystko. Nie mam ochoty na nic więcej. Za to inne kobiety na mnie działają, zwłaszcza młode dziewczęta. Mam taką jedną w pracy. Wystarczy, że się pojawi w pobliżu, od razu czuję podniecenie.
Przeraża mnie to. Nie mam pojęcia, co się dzieje, choć od dawna szukam odpowiedzi na to pytanie. Specjaliści mówią, że problem musi być głębszy i może mieć podłoże w sferze zupełnie innej, niż seks. Ale ja się uważnie przyglądam swojemu życiu i pożyciu z żoną i uważam, że jest idealne. A jednak moja wspaniała, cudowna kobieta mnie nie podnieca!
Gdybym był kobietą, mógłbym to z łatwością ukryć. Ale męska fizjologia działa inaczej, my nie możemy niczego ukrywać, bo nie do końca panujemy nad swoim ciałem i mam nadzieję, że wiadomo, co mam na myśli. Ile mam się jeszcze wymawiać zmęczeniem, niewyspaniem i kłopotami w pracy? Co mam robić?
I jeszcze jedno – ja wcale nie chcę zdradzać swojej żony. Przysięgałem, że będę wierny i chcę dochować tej przysięgi. Chciałbym tylko znów czuć przy niej to, co czułem do niedawna. Co jednak będzie, jeśli tamto podniecenie nie wróci? Czy nigdy już nie przeżyję z nią miłosnego uniesienia?
Roksana (27 lat, nauczycielka z Wrocławia):
— Jesteśmy razem z Mirkiem od trzech lat, planujemy ślub. Od jakiegoś czasu zastanawiam się jednak, czy powinnam zostać jego żoną. Powód jest na pozór błahy – Mirek przestał mnie podniecać. Ciągle zachodzę w głowę, czy to nie głupie, rozstawać się z kimś z powodu łóżkowego niedopasowania? Nawet nie chodzi o niedopasowanie, tylko o brak tych iskierek, które były między nami na początku. Czy to normalne? A może z każdym facetem po trzech latach będę czuła to samo znużenie?
Próbowałam o tym rozmawiać z różnymi znajomymi kobietami, ale żadna mi nie chce odpowiedzieć na moje pytanie: czy zawsze tak jest po kilku latach bycia razem? Mam wrażenie, że ludzie nie lubią przyznawać się do swoich łóżkowych porażek. Wszyscy przed wszystkimi udają, jakie to mają wspaniałe i cudowne życie seksualne. Skąd mam więc wiedzieć, jaka jest prawda?
Są dni, kiedy myślę, że to przecież nie jest wcale takie ważne, że jakoś tam w tym łóżku nam jest (kiedy wreszcie uda nam się do niego trafić), że mam orgazm, on ma orgazm, więc…? Myślę sobie, że to przecież świetny facet, że go kocham, że czuję się przy nim dobrze, bezpiecznie, że lubię z nim spędzać czas, budzić się koło niego, że chcę z nim mieć dzieci i tak dalej, i tak dalej. Z powodu seksu rozstawać się z kimś tak wspaniałym? Myślę sobie wtedy, że jestem głupia.
Ale są dni, kiedy na samą myśl, że do końca życia mam uprawiać seks tylko z nim, chce mi się płakać. To już nigdy nie poczuję podniecenia, od którego boli brzuch i brakuje tchu? Nie chcę zdradzać mojego Mirka, jak niektóre moje koleżanki zdradzają swoich mężów. Nie po to się bierze ślub i przysięga wierność, żeby potem robić takie rzeczy. Ale…
Mam jeszcze pół roku na zastanowienie. Nie próbowałam o tym wszystkim rozmawiać z Mirkiem, nie mam dość odwagi. Co zresztą miałabym mu powiedzieć? Kochanie, już mnie nie podniecasz? Czyja to wina, że tak jest? Mirka? Moja? Biologii? Co robić?
Jeszcze nie wiem, co zrobię. Na razie szukam odpowiedzi.
Kasia (29 lat, przedstawicielka handlowa z Łodzi):
— Dla mnie to szczyt upokorzenia, ale tak, proszę czasem mojego męża, żeby poszedł ze mną do łóżka. Sam z siebie od dawna nie wykazuje żadnego zainteresowania seksem. Znaczy przejawia, i owszem, ale nie ze mną. Sprawdziłam kiedyś historię w jego przeglądarce (byłam pewna, że ma romans, skoro przestał ze mną sypiać) i okazało się, że przynajmniej co drugi dzień ogląda filmy pornograficzne. Więc to nie jest tak, jak mówi, że nie odczuwa podniecenia w ogóle. To ja go nie podniecam, to dla mnie oczywiste. Nie ma tylko dość odwagi, żeby się do tego przyznać.
Ile razy się starałam! Kupowałam podniecającą bieliznę i gadżety z seks-shopu, bo przeczytałam gdzieś, że mężczyźni lubią, żeby ich czymś zaskoczyć. Kiedy mąż zobaczył mnie pierwszy raz w łóżku wygiętą w zachęcającej pozie, w koronkach, w pończochach i innych, parsknął śmiechem… Kiedy wręczyłam mu wibrator, poczuł się urażony. Ale kiedy te dziwki z pornosów (przepraszam, że się tak wyrażam, ale jestem naprawdę wściekła) używają dużo gorszych zabawek, jakoś go to nie oburza… Teraz myślę sobie, że może chciałam być taka jak one. Wydawało mi się, że kiedy będę jak te laski, mąż zauważy we mnie kobietę i znów zacznę go podniecać?
Czuję się podle.
Od kiedy pojawił się w naszym życiu ten problem, moja samoocena zmalała prawie do zera. Jaka ze mnie kobieta, skoro na całym świecie nie ma nikogo, kto chciałby ze mną sypiać? Mam przyjaciółkę, która ma inny problem z mężem – ona narzeka, że jej Krzyś mógłby trzy razy dziennie i ciągle mu mało. Anka nawet nie wie, jak bardzo jej tego zazdroszczę! Ja czuję się brzydka, stara, nieatrakcyjna. Dbam o siebie rozpaczliwie i ciągle wydaje mi się, że jestem nie taka, jak powinnam być, bo nie zasłużyłam na seks. Kiedy o tym wszystkim mówię, chce mi się płakać. Czuję się upokorzona. Jestem żałosna.
Wiele razy rozmawiałam o tym z mężem, mówiłam szczerze, co czuję. Szukałam przyczyn takiego stanu rzeczy. Namawiałam go na wizytę u seksuologa, ale on uważa, że wszystko jest w porządku. Uważa, że się czepiam. Mówi, że raz w tygodniu to dużo. Mówi o tym jednym coniedzielnym razie, o który żebrzę i zabiegam…
Ostatnio powiedziałam mu, że jeśli nic się między nami nie zmieni, zacznę go zdradzać. Że z powodu głodu, którego nie mogę zaspokoić z nim, marzę o kochanku. O kimś, kto będzie mnie pieścił, dotykał, całował, a nie tylko odrabiał pańszczyznę. O kimś, kogo będzie podniecało moje ciało, kto będzie czerpał przyjemność z dotykania mnie i faktu, że ja go dotykam. Obraził się na mnie, powiedział, że go szantażuję i zmuszam do seksu. Znów poczułam się upokorzona, do tego nieuczciwa i zła. Ale co mam zrobić, skoro ciągle czuję głód?
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze