Urok nie do zniesienia
MAGDALENA TRAWIŃSKA • dawno temuMożna kochać i nienawidzić. Tak sprzeczne uczucia targają nie tylko kobietami, nie tylko my dostrzegamy mnóstwo wad i złych nawyków u naszych partnerów – po drugiej stronie barykady jest podobnie. Postanowiłam się dowiedzieć, jakie kobiece postępki i cechy charakteru doprowadzają mężczyzn do białej gorączki, i mimo których (a może właśnie dzięki nim) tak bardzo je kochają.
Radek (27 lat, Radom): Jej słodkie kłamstwa
— Moja dziewczyna to mała kłamczuszka. Uwielbia wydawać pieniądze na ciuszki i wyjścia do kawiarni z koleżankami. Potem ukrywa przede mną fakt zniknięcia pieniędzy lub wymyśla niestworzone historie. Kiedyś zostawiłem jej pieniądze, żeby zapłaciła rachunki za nasze telefony komórkowe. Zapewniała mnie, że to zrobiła. Niestety po miesiącu zablokowali nam rozmowy wychodzące. Ewa nadal zarzekała się, że wszystko zapłaciła w terminie. Prosiłem ją o pokazanie mi dowodu wpłaty. Przysięgała, że nic takiego nie otrzymała w dziale obsługi klienta, gdzie opłacała rachunki. Pojechaliśmy tam, a Ewa nawet w kolejce, kiedy dawałem jej ostatnią szansę na powiedzenie mi prawdy o pieniądzach, które zniknęły, nadal kłamała. Wiedziałem, że kłamie. Zdradza ją to, że nadmiernie gestykuluje, przewraca oczyma i wydyma usta. Jest wtedy najsłodsza. Nie dopuściłem do konfrontacji z pracownikiem działu obsługi klienta, bo widziałem w jej oczach narastający strach. Jak u dziecka, które wie, że za chwilę kłamstwo wyjdzie na jaw. Nie wydzielam jej pieniędzy, ani nie jestem skąpy. Nie mamy ich zbyt dużo, bo tylko ja pracuję. Ewa nie może znaleźć pracy lub po prostu udaje, że szuka. Raz próbowałem jej nawet pomóc. Umówiłem ją na rozmowę z szefową agencji reklamowej. Niestety Ewa zaspała i nie poszła na rozmowę kwalifikacyjną. Wiedziałem to od razu. Zadzwoniłem do niej i wydawało się, jakby właśnie się obudziła. Zapytałem o rozmowę, a ona natychmiast zaczęła zmyślać: że zacięła się w toalecie i nie mogła stamtąd wyjść, że trwało to bardzo długo, zanim drzwi w zadziwiających okolicznościach same się odblokowały, że nie miała ze sobą telefonu komórkowego, żeby zadzwonić i przełożyć rozmowę o pracę. Uwielbiam te jej drobne kłamstewka. Wiem, że to niebezpieczne. Nic na to nie poradzę, że gdy tak słodko kłamie, a w szafie ukrywa kolejny nowy ciuszek, jest najpiękniejsza.
Andrzej (43 lata, Tomaszów): Jej dziewczęcość
— Pytanie w stylu: “Chciałbyś mi zrobić herbatę?” oddaje cały jej urok. Jak można zachować się w tej sytuacji? Tak sprytnie konstruuje pytanie, że nie można jej odmówić. Kobieta z urokiem dziewczynki to dla mnie mieszanka wybuchowa – niebezpieczna i bardzo pociągająca. Wciąż jej ulegam i wybaczam wszystko, bo dziecku trudno się odmawia i łatwo wybacza. Są również bolesne strony jej dziewczęcości: kompletny brak refleksji i zaskakujące zachowanie zupełnie wyjęte z kontekstu i z jakichkolwiek ram obowiązujących konwenansów i stereotypów zachowań. Moja żona nie umie przewidzieć konsekwencji swoich wypowiedzi. Mówi dużo i bez zastanowienia, klapie uroczo rzęsami i robi niewinne, choć pełne kokieterii minki. Czasem wydaje mi się bezduszna, a jej słowa ranią. Potem znów pokazuje tę swoją niewinną dziewczęcość i gdy widzi, że sprawiła mi ból, wszystko obraca w żart. Nie umiem się na nią gniewać. Jej zachowanie jest ciągle świeże – nigdy nie wiem czego się spodziewać. Wciąż działa na moje zmysły. Nigdy mi się nie nudzi, bo do niczego nie mogę się przyzwyczaić – jest nieobliczalną kokietką z dziewczęcą niewinnością. Właśnie ten urok kocham w niej najbardziej.
Michał (23 lata, Ciechanów): Jej zapominalstwo i bałaganiarstwo
— Gdy Marta przygotowuje śniadanie, kuchnia wygląda jak po spaleniu, żadna rzecz nie jest odłożona na miejsce, w zlewie piętrzą się wszystkie naczynia, a podłoga jest cała w okruchach chleba. Marta zatrzaskując drzwi od kuchni, żeby nie było widać bałaganu, z miną triumfatorki niesie tacę z jajecznicą i kanapkami. Po śniadaniu słyszę moje ulubione zdanie, które zawsze wypowiada: “ja robiłam śniadanie, ty — zmywasz”. Doprowadzenie kuchni do porządku zajmuje mi kilka godzin. Bałagan potrafi zrobić w pięć minut również w szafie — szczególnie gdy gdzieś wychodzimy: przymierza, wyciąga wszystko z szafy i niczego nie chowa. Jeśli widzi moje zniecierpliwienie – zwija wszystko w kłębek i wkłada szybko z powrotem. Uśmiecha się przy tym łobuzersko. Uwielbiam ten jej uśmiech. Ale to jeszcze nic! Zapomina o wszystkim. Kiedyś zapomniała, że na zajęcia pojechała naszym samochodem. Wróciła bez niego, a następnego dnia rano szukała go zrozpaczona przed blokiem i na pobliskim parkingu, dzwoniąc przy tym do mnie i krzycząc, że go ukradli. Gdy zorientowała się wreszcie, że zostawiła go pod uczelnią, zaczęła się głośno śmiać, a na jej policzkach pokazały się dołeczki. W takich sytuacjach mam wielką ochotę ją przytulać. Kiedyś zapomni o czymś naprawdę ważnym.
Konrad (30 lat, Warszawa): Jej gadulstwo i obrażanie się
— Gdy przychodzi z pracy buzia jej się nie zamyka. Opowiada mi wszystko ze szczegółami. Mlaszcze przy tym potwornie, bo jemy wtedy obiad. Rozmawia ze mną nawet gdy jest pod prysznicem a ja w drugim pokoju. W ogóle wtedy nie słyszę, co mówi. Najgorsze są pytania, które zadaje mi czasem podczas seksu – coś w stylu: wydaje mi się, że masz dziwną minę, czy coś ci nie pasuje; na pewno masz ochotę? Czasem coś jej się przypomni: Przepraszam cię misiaczku, mogę nam na chwilkę przerwać, bo coś mi się przypomniało. Mam ochotę wtedy na nią wrzeszczeć – bo już sam nie wiem czy ona w ogóle chce się ze mną kochać. Gdy jednak wysłucham, co ma do powiedzenia, szybko wraca jej podniecenie i kochamy się dalej. To jednak bardzo mnie rozprasza. Nie umiem tak się nagle wyłączyć, słuchać, co powiedział jej szef lub zrobiła koleżanka, a potem wrócić do kochania. Tym bardziej, że pyta w najbardziej nieodpowiednich momentach. W kinie komentuje film i cały czas zadaje mi takie pytania – jakbym znał cały scenariusz – a przecież oglądamy film razem po raz pierwszy. Gdy się denerwuję, że mi przeszkadza lub irytuje mnie jej nie zamykająca się od gadulstwa pucołowata buzia, ona się obraża. Wygląda wtedy jak pyza. Powietrze wstrzymane w policzkach, ręce skrzyżowane na piersiach, zmarszczone brwi. Nazywam ja wtedy kaczorkiem i muszę udobruchać przez dobre pół godziny. Lubię to jej obrażanie. A gadulstwo? No cóż… będę się musiał przyzwyczaić. Julia ma taką naturę i nigdy się nie zmieni.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze