Sprzedał się korporacji?
CEGŁA • dawno temuMój chłopak dostał wraz z pierwszą pracą „zatrutego języka”. Był fajnym, ciepłym człowiekiem, z którym na studiach przedreptałam całą Polskę i Europę. Teraz go nie poznaję. Powiedział, że nie bawią go już lunche na krawężniku. Jego zdaniem mam pociąg do tandety i marginesu - nie chciał iść ze mną na film o narkomanach. Ma nowych znajomych z pracy, a naszych starych unika. Nie wiem, co o tym myśleć?
Kochana Cegło!
Mój chłopak (mamy po 22 lata) dostał wraz z pierwszą pracą „zatrutego języka”. Był, chcę myśleć, że jest, fajnym, ciepłym człowiekiem, z którym na studiach przedreptałam całą Polskę i Europę, cieszył nas każdy punkt na mapie, do jakiego dotarliśmy, każda roztopiona kanapka podarowana przez kierowcę na stopie. Każdego napotkanego pieska z podkuloną łapką chcieliśmy zabierać do plecaka.
Jednak teraz, po zaledwie 4-miesięcznym stażu (poświęcił wakacje na pracę) nie rozpoznaję Go. Wróżka w Rumunii powiedziała, że w 2011 roku weźmiemy ślub, ostatnio wolę o tym nie myśleć. Nie chciał nawet słuchać moich opowieści o podróży z przygodami do Grecji – przy moich znajomych skrzywił się i wygłosił, że nie bawią Go już lunche na krawężniku. W ogóle, ciężko nam się gada. Zaczął na przykład wyśmiewać moje drobne słabości czy zainteresowania – oglądanie Mam talent czy po raz dwusetny The Commitments. Nie poszedł ze mną na warszawski festiwal, znowu powtórzył się motyw „zmęczenia pewnymi rzeczami” – tym razem jest zmęczony oglądaniem filmów „o narkomanach, alkoholikach, mordercach i skrobankach”, zupełnie nie rozumie, czemu ja się chcę w tym babrać. Podobno jestem sentymentalna, mam pociąg do tandety i marginesu!
Mało czasu spędzamy teraz razem, jest mi nawet przykro, że czuję z tego powodu ulgę. Przyczyn Jego dziwnej metamorfozy nie znam, o niczym mi nie opowiada. Wiem, że ma nowych znajomych z pracy, a moich jakby unika, strzelił zresztą kilka gaf, ale wcale nie jestem pewna, czy Mu głupio. Jestem zdania, że jeśli mnie już nie kocha, powinien po prostu powiedzieć, nie jestem AŻ TAK sentymentalna, żeby tego nie wytrzymać. Nie do zniesienia jest taka sytuacja jak obecna i Jego zachowanie, jednak niczego nie potrafię z Niego wyciągnąć.
Jestem zniechęcona i pełna pretensji. Czasami, gdy mamy się spotkać, odczuwam niechęć i strach, że znowu mnie czymś urazi, obrazi, będę się nieudolnie bronić i do niczego nie dojdziemy. Bezpieczniej się czuję z przyjaciółmi, może się od lat nie „rozwijają”, ale są tacy jak zawsze, cudowni i moi. Dopóki im też coś nie odbije? Nie wiem, co o tym myśleć.
Besia
***
Droga Besiu!
Nie mogę odpowiedzieć Ci, czy Twój chłopak przestał Cię kochać. Nasuwają się natomiast dość proste diagnozy: załapał się na polski ekspres i zajął dobre miejsce przy oknie. Może jak dziecko upaja się samym pędem, może dosiadł się do przedziału, w którym współpasażerowie robią mu pranie mózgu. Na pewno tak radykalnie zmienia się tylko człowiek niedojrzały, poszukujący, prawdopodobnie zakompleksiony, który przez dłuższy czas nie spotkał „autorytetu”, a miał taką potrzebę. Trochę dziwi, gdy taką woltę wykonuje człowiek, którego znamy parę lat. To zawsze boli.
Domyślam się, że Jego praca jest nieźle płatna, wymagająca dyspozycyjności i pod krawatem. Może w korporacji, gdzie ludzie niedojrzali chłoną natychmiast jak gąbki obietnicę kariery w nieco sekciarskiej atmosferze? Byłoby to podręcznikowe Wall Street 30 lat później, tak to u nas niestety działa. I tylko od siły dawnego „ja” Twojego chłopaka, za którym tęsknisz, zależy, jak to się dalej rozwinie. Jeśli on się nie opamięta, nie przystopuje – może… daleko zajść. W sensie zawodowym. Może też boleśnie rozkwasić sobie nos o panoramiczne okno jakiegoś biurowca i oprzytomnieć. To kwestia determinacji i życiowych priorytetów, bo sprzeczne ciągotki oraz ideały trudno ze sobą pogodzić (nielicznym się to połowicznie udaje).
Niestety, przemądrzałe i niegrzeczne komentarze, które przytoczyłaś, wskazują też na pewien rodzaj nowo nabytego konserwatyzmu, niekoniecznie zgodnego z Jego dotychczasowymi, najgłębszymi przekonaniami. Zmiana upodobań może być wymuszonym aktem koniunkturalizmu, chęcią upodobnienia się do nowego otoczenia. Taką ma teraz „jazdę” i niewiele na to poradzisz, jeśli odpada zasadnicza forma porozumienia, czyli szczera rozmowa.
Proponuję zostawić Go w spokoju – niekoniecznie na zawsze, ale do czasu, aż zacznie znów zdradzać oznaki autorefleksji. Puściłaś odpowiedni sygnał, nic więcej na tym etapie nie możesz zrobić. Spotkania z Nim Ci nie służą – nie dość, że jesteś raniona i lekceważona, to jeszcze zamartwiasz się własną bezradnością. Pogódź się z nią. Bliskość i porozumienie znikły, mówicie „obok” siebie, jak obcy ludzie. Póki co, chłopak sprawia Ci ból, nie zostawiając nawet furtki do wszczęcia porządnej, oczyszczającej awantury. Nie widzę sensu w kontynuowaniu takich randek.
Powinnaś dalej spokojnie iść swoją drogą. Jeśli widzisz w narzeczonym potencjał i nadal coś do Niego czujesz – nie pal mostów, nie składaj ostatecznych oświadczeń, tylko uzbrój się w cierpliwość. Powiedzmy – na kolejne 4 miesiące. W międzyczasie będą święta, sylwester – dni, w które człowiek więcej rozmyśla, a jednocześnie musi się czasem zdeklarować, że tak powiem, towarzysko. Zobaczysz, jak się rozwinie sytuacja. Upewnisz się też – wybacz cynizm – czy bardziej męczysz się z Nim, czy bez Niego…
Mimo wszystko kciuki trzymam, jak zawsze.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze