Kochasz za bardzo? Rozwiąż test!
MONIKA BOŁTRYK • dawno temuRóżni je wiek, wykształcenie i pozycja zawodowa. Łączy jedno - kochają za bardzo, zatracają się w związkach, nie potrafią tworzyć granic, zrobią wszystko, żeby on był przy nich. Jedne w swoim cierpieniu i poświęceniu czują się spełnione. Inne liczą, że ktoś w końcu je doceni.
Alicja ma 36 lat, jest filigranową szatynką, pracuje na kierowniczym stanowisku, dobrze zarabia. Z Pawłem rozstała się rok temu. Dziś widzi, że to nie była miłość, ale pewien rodzaj uzależnienia. Utrzymywała go ponad dwa lata po tym, jak stracił pracę w telewizji, gdzie był dźwiękowcem i po raz kolejny przyszedł pijany na dyżur. Kiedy nie wracał na noc do domu, szukała go po knajpach, nieprzytomnego odwoziła do domu. Nie odeszła nawet, kiedy ją zdradził. Wybaczała mu wszystko, żeby tylko z nią był. Uwierzyła, że to jedynie seks, że kocha tylko ją, że to więcej się nie powtórzy. Kiedy był w domu i nie pił, czuła się wniebowzięta. Dogadzała mu, jak tylko umiała: kolacja, przygotowana kąpiel. Chciała, żeby wiedział, że z nikim nigdy mu lepiej nie będzie.
— Ciągle miałam nadzieję, że przestanie pić, że nie będzie mnie zdradzał. Wierzyłam w jego tłumaczenia, bo bardzo chciałam wierzyć - wspomina Alicja.
Wierzyła nawet wtedy, gdy obiecał, że już nigdy więcej nie będzie w jego życiu innej kobiety, a ona przeczytała płomienne SMS-y od kochanki, która dziękowała za wspólną cudowną noc. Znowu zapewniał, że kocha tylko ją. W końcu porzucił Alicję. Kiedy wyjechała na weekend do swoich rodziców, spakował swoje rzeczy i wyniósł się. Nawet nie zostawił kartki, że przeprasza, że dziękuje za wspólnie spędzone lata. Zadzwoniła do niego, prosiła, żeby to jeszcze przemyślał, przypominała, jak dobrze było im razem.
— Poniżyłam się doszczętnie. Spadłam na samo dno. Kiedy się wyprowadził, wzięłam urlop, przez tydzień prawie nie wychodziłam z domu, płakałam. Myślałam, że nie dam rady żyć bez niego, zamiast cieszyć się, że pozbyłam się darmozjada i drania - przyznaje Alicja.
Niekochane dzieci kochają za bardzo
Tym czym dla alkoholika jest alkohol, tym dla kobiety kochającej za bardzo jest mężczyzna. To rodzaj uzależnienia od drugiej osoby. Nadaje jej życiu sens. Swoje własne szczęście uzależnia od uszczęśliwienia partnera. Jej potrzeby przestają się liczyć. On staje się panem i władcą. Niektóre przez całe życie nie zauważają, że już dawno straciły kontrolę nad sytuacją, albo nigdy jej nie miały. Inne czasami budzą się, widzą, że wcale nie są szczęśliwe, że to uzależnienie niszczy ich życie. Często są już w głębokiej depresji. Bo poświęcenie się daje tylko pozory szczęścia, w rzeczywistości żyją w ciągłym stresie. Tracą siebie. A kiedy obiekt ich poświęceń odchodzi, czują się skrzywdzone, mówią: Tyle dla niego zrobiłam, a jak on się odwdzięczył. Czują pustkę, bo przecież on był sensem życia. Ale jednocześnie mają szansę na nowe życie.
Przyczyn tego, że niektóre kobiety kochają za bardzo psycholodzy upatrują w dzieciństwie. Jeśli dzieci nie dostawały bezwarunkowej miłości rodziców, która buduje właściwe poczucie własnej wartości, to w życiu dorosłym dla odrobiny czułości zrobią wszystko. Często płacą za to wysoką cenę. Dobre wzorce wyniesione z rodzinnego domu dają wiedzę, jak stawiać granice, bronić własnych potrzeb i pragnień. One tego nie potrafią.
Dzieci stawiają do pionu
Kasia sama wyrzuciła za drzwi Piotra, po tym, jak pobił ją na oczach dzieci. Ma dwójkę synów z poprzedniego małżeństwa. Kiedy zamknął za sobą drzwi, chciała biec za nim i go przepraszać, prosić żeby wrócił, ale popatrzyła na swoje dzieci i zrobiło jej się wstyd.
Jest wykładowcą na uczelni. Zawsze była najlepszą uczennicą, najlepszą studentką, zdolną doktorantką. Ale jej rodzice, oboje nauczyciele akademiccy, nawet jej nie pochwalili. Uważali, że dzieci trzeba trzymać krótko, tylko wtedy osiągają sukcesy. Kasia osiągnęła sukces zawodowy, tak jak chcieli. To co działo się w jej życiu osobistym, było odrębnym rozdziałem. Mówiła o sobie, że nie ma szczęścia w miłości, że faceci to dranie. To partnerzy od niej odchodzili. Mąż zostawił ją dla prawie 15 lat młodszej kobiety — kryzys wieku średniego. Piotr był doktorantem na jej uczelni, 10 lat młodszy od niej.
— Kompletnie niedojrzały. Pogubiony. Jakbym miała trzecie dziecko. Myślałam, że uda mi się go poskładać, że będziemy szczęśliwi. Zapomniałam, że składanie małolatów, to nie moja rola, to zadanie dla psychologa, którym ja przecież nie jestem - mówi Kasia.
Cały dom był podporządkowany Piotrowi, żeby mógł skończyć doktorat, wszyscy chodzili na palcach, łącznie z dziećmi Kasi. Kiedy wracał po balandze z kolegami, ona nie spała, tylko czekała na niego, czasami do rana. Starała się tłumaczyć, prosić, żeby pomyślał czasami, jak bardzo się denerwuje, a potem na kaca podawała mu tabletki, kefiry i śniadanie. Pocieszała się, że przecież nie zdarza mu się to częściej, niż raz w tygodniu. Nigdy jej nie zaproponował, żeby z nim wyszła. Przez prawie 7 lat związku nie poznała jego przyjaciół. Kiedy ją krytykował, że ciągle ubiera się na czarno, zmieniała garderobę. Kiedy mówił, że ma niemodną fryzurę, poleciała do fryzjera.
Dwa owoce
To nieprawda, że miłość to dwie połówki jabłka, to dwa całe owoce w jednym koszyku. W zdrowym związku partnerzy stawiają sobie granice. Potrzeby każdego z partnerów są ważne. Trudno mówić o partnerskim związku, kiedy jedno żyje tylko po to, żeby służyć drugiemu, a to drugie nie czuje, że musi coś z siebie dawać, umie jedynie brać.
Najczęściej kobiety, które kochają za bardzo wymagają psychoterapii. Nie zdają sobie sprawy, że miłość nie polega na tym, żeby w całości ofiarować siebie drugiej osobie, poświęcić na ołtarzu.
Dla "psychoterapii" Piotra Kasia poświęciła wiele lat życia. Dopiero, kiedy po rozstaniu jej starszy syn powiedział: mamo zrób coś ze sobą, bo nie można na ciebie patrzeć, sama poszła do psychologa. Dziś zaczyna nowy związek i pierwszy raz w życiu dla nikogo się nie poświęca, nie udowadnia, że zasługuje na miłość.
Alicja nie zgodziła się na spotkanie, kiedy po ponad pół roku od rozstania Paweł błagał o chociaż pół godziny. Zaczęła widzieć, że może żyć sama, że w końcu nie musi wokół nikogo chodzić na palcach. Spotyka się z przyjaciółmi, z koleżanką pojechała na wakacje i świetnie się bawiła.
Czy jesteś kobietą, która kocha za bardzo?
Oto typowe przekonania, zachowania i cechy kobiety, która kocha za bardzo. Sprawdź, ile z nich pasuje do ciebie. Na koniec podsumuj ich liczbę.
Nie wyobrażam sobie życia bez mężczyzny. Bez ukochanego partnera moje życie nie ma sensu. Uważam, że miarą prawdziwej miłości jest stopień poświęcenia swojego życia partnerowi. Choć mój partner często zadaje mi tyle bólu i cierpień, wierzę, że dzięki mojej miłości się zmieni. Zrozumiałam, że mój partner jest w szponach nałogu (alkoholizm, narkomania, erotomania, pracoholizm, uzależnienie od hazardu, Internetu itp.) i robię wszystko, żeby pomóc mu z niego wyjść. Uważam, że jeśli ktoś, kogo kocham, czegoś potrzebuje, to moim obowiązkiem jest zaspokoić jego potrzeby. Jestem pierwszą, która jest w stanie ofiarować prawdziwą miłość swojemu partnerowi – do tej pory kobiety, z którymi się wiązał, tego nie potrafiły. Nie mam własnego kręgu znajomych ani własnych zainteresowań, jedno i drugie dzielę z partnerem i uważam, że tak powinno być w idealnym związku. Jestem zdolna do bezgranicznej pomocy swojemu partnerowi, nic nie jest tak ważne, jak jego dobro. Beze mnie mój partner nie da sobie rady w życiu. Znam jego ograniczenia i dlatego to ja muszę trzymać kontrolę nad naszymi wspólnymi sprawami, bo inaczej wszystko się posypie.Choć mój partner nie zachowuje się wobec mnie tak, jakbym tego chciała i często mnie rani, wierzę, że tak naprawdę mnie kocha, tylko nie potrafi tego wyrazić. Gdy coś nam nie wychodzi, gdy się pokłócimy, gdy zostanę obrażona, zawsze potem zastanawiam się, co źle zrobiłam. Choć uważam, że mężczyzna nie ma prawa uderzyć, znieważać ani zdradzać kobiety, to mimo że doświadczyłam tego od swojego partnera, nie zerwałam związku z nim. Nie potrafię odczuwać przyjemności, gdy wspólnie spędzamy nasz wolny czas, jeśli nie jestem przekonana, że mój partner też jest zadowolony. Rozmawiając z partnerem na temat problemów w naszym związku, przyznaję mu rację, gdy mówi, że wina leży po mojej stronie. Czasem myślałam o rozstaniu, ale bardzo boję się samotności i cierpień z nią związanych. Choć w naszym związku jest coraz gorzej i nie czuję się w nim szczęśliwa, nie chcę go zrywać, ponieważ szkoda mi mojego czasu i energii, które w ten związek zainwestowałam. Bardzo rzadko robię coś tylko po to, by zaspokoić swoje własne potrzeby, bo według mnie to skrajny egoizm – żyjąc w związku z partnerem trzeba zawsze brać pod uwagę dobro wspólne.Gdy jestem bez mojego partnera – czy tylko na chwilę, bo wyjechał, czy dlatego że mnie opuścił, lub ja się z nim rozstałam, czuję przerażającą pustkę wewnętrzną, której niczym nie potrafię zapełnić.Często popadam w depresję, ponieważ nie jestem szczęśliwa ze swojego życia i nie widzę żadnych szans na poprawę swojego losu. Jestem podatna na różne nałogi (nadużywanie alkoholu, narkotyków czy środków uspakajających, niekontrolowane objadanie się). Zdarza mi się nawiązywać romans z mężczyzną tylko i wyłącznie po to, by się dowartościować. Uważam, że mężczyźni spokojni, zrównoważeni i stateczni są potwornie nudni.Moi rodzice nie byli szczęśliwi. Jako dziecko czułam się odpowiedzialna za ich szczęście i robiłam wszystko, żeby byli ze mnie zadowoleni. Tak naprawdę wyszłam z rodzinnego domu z olbrzymim głodem miłości. Moje związki z mężczyznami były sposobem na jego zaspokojenie.
Jeśli pasuje do ciebie choć jedno z podanych wyżej zdań, możesz mieć podejrzenie, że jesteś kobietą „kochającą za bardzo”. Jeśli jest ich powyżej sześciu, to w zasadzie masz pewność. Ponad dwanaście pasujących do ciebie zdań oznacza, że jesteś całkowicie uzależniona od mężczyzny.
Test pochodzi ze strony Fundacji Kobiece Serca, która pomaga kobietom, które kochają za bardzo (www.kobieceserca.pl).
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze