Jestem seksoholiczką
CEGŁA • dawno temuZdradzam bez większego powodu. Na imprezie, koncercie, przy okazji babskich spotkań. Trochę z nudów, bo u mnie ciągle musi się coś dziać. Właściwie nie zdarzyło się, bym wychodziła gdzieś sama i sama wracała. Chcę z tym skończyć, ale nie potrafię i nie wiem, co mam robić. W domu się nie zamknę i nie zrezygnuję z bywania, bo zeświruję i zacznę chodzić po ścianach.
Droga Cegło!
Przy tych problemach, które opisują inne użytkowniczki, moja sprawa może wydać się jedynie drobną niewygodą, ale ja już dłużej nie mogę, przeszkadza mi to niemal fizycznie. Coś jest ze mną nie tak. Nie wiem co i nie wiem, jak to zmienić. Nie wiem, co robić.
Zdradzam bez większego powodu. Ostatniego faceta zdradzałam przez ponaddwa lata, chociaż w związku było nam w zasadzie dobrze. Zresztą, cała historia z nim też zaczęła się od zdrady. Karol, ten który był przed Maćkiem (tym moim ostatnim), też był przeze mnie zdradzany przy każdej właściwie możliwej okazji, na praktycznie każdej imprezie, koncercie, przy okazji babskich spotkań na plotach. Właściwie nie zdarzało się, bym wychodziła gdzieś sama i sama wracała.
Nie mogę sensownie zebrać myśli. Piszę trochę "strzępiasto", wiem o tym. Ale jak mam pisać, kiedy ta historia jest właśnie taka. Najlepiej byłoby daćnamiar na mojego bloga, tam jest wiele wyjaśnione, a przynajmniej opisane. Cóż, postaram się zacząć mniej więcej od początku. Tylko kiedy to było??Zaczęło się jakoś tak za czasów Karola. Może to przez to, że rzadko sięwidywaliśmy, bo ja się uczyłam, on pracował, poza tym był z okolic mojegomiasta i z trochę innego środowiska. Może nie rozumieliśmy się zbyt dobrze?Może mam zbyt twardy charakter i jestem zbyt uparta, ale nie chciałam dla niego rezygnować z całego swojego poprzedniego życia i ze wszystkich znajomych. Tak to się zaczęło. Na jakiejś imprezie zdradziłam go (w zasadzie zwyczajnie po prostu poszłam do łóżka) z kumplem. Teraz, z perspektywy widzę, że robiłam to, by zyskać coś, czego nie miałam w tamtym związku – odrobinę czułości, jakieś miłe słowo, cokolwiek, bo facet, z którym wtedy byłam wymagał ode mnie za dwóch, może trzech. Chciał, żebym się przy nim ładnie prezentowała w towarzystwie, żebym mu gotowała i w łóżku była całkowicie do jego dyspozycji. Ja z tego miałam właściwie tyle tylko, że przez jeden, góra dwa wieczory w tygodniu błyszczałam na imprezach, a potem wracałam w swoje szare cztery ściany aż do następnego telefonu w stylu "mała, przyjeżdżam i idziemy tu czy tam, masz wyglądać tak, żebym się nie wstydził za ciebie". Wygląd oznaczał rezygnację z ukochanych glanów i skóry, z czerni i większości srebra, jakie nosiłam na co dzień.
Przy moich kochankach mogłam biegać w czym chciałam, dla nich zawsze byłam tą najpiękniejszą. Tyle wystarczyło, żeby mieć mnie na wieczór lub dwa, czasami na więcej. Do czasu, aż spotkałam Maćka. Po pierwszym razie spotykaliśmy się czasami, aż w końcu zostaliśmy oficjalną parą. Tak było przez wspominane wcześniej ponad dwa lata. Wszyscy wiedzieli, że jestem nie tylko z nim, ale z różnymi ludźmi bywam. Jakoś nie potrafiłam tego zmienić po rozstaniu z Karolem, a to nastąpiło kiedy już spotykałam się z Maćkiem.
Niby nie powinnam już sypiać z innymi, bo niby byłam szczęśliwa. Takbyło przez jakiś miesiąc czy trzy, a potem znów zdradziłam. Też bez powodu,może trochę z nudów, bo dla mnie musi coś się dziać, musi się zmieniać.Dziwię się, że on o niczym nie wiedział aż do mojego z nim rozstania, perfidnego dość, bo z imprezy, na której byłam z nim, wyszłam z innym. A potem, już od tego innego, zadzwoniłam i poinformowałam go o decyzji. Potem nakazałam mu się wyprowadzić — z mojego pokoju i z mojego życia. Trochę mi popsuł opinię, z zemsty tak jakby, ale nie powiem, żebym się tym zbytnio przejęła…
Teraz spotykam się już z innym i ciągle dziwię się temu, cosłyszę od ludzi. Już nawet dałam sobie spokój z komentowaniem tego. Przeszkadza mi tylko parę rzeczy, na przykład znajomi odwiedzający mnie w pracy (pracuję w aptece), by poinformować mnie, u kogo, według najświeższych wieści, kończyłam ostatni wieczór. Wściekła jestem sama na siebie. Chcę z tym skończyć, ale nie potrafię. i nie wiem, co mam robić. W domu się nie zamknę i nie zrezygnuję z bywania, bo zeświruję i zacznę chodzić po ścianach.
Czekam na odpowiedź i proszę o sensowną radę.
Pozdrawiam.
Małe_Maleństwo
***
Drogie Małe_Maleństwo!
Pogubiłaś się. Spróbuję Ci jakoś pomóc. Czytając Twój list zwróciłam uwagę na dwa aspekty tej historii.
Po pierwsze, nie wiem ile masz lat, bo o tym nie piszesz. Być może po prostu nie dojrzałaś jeszcze do stałego związku, bo jesteś na to za młoda i musisz się wyszaleć. Znam wiele osób, które wyszumiały się, a później były dobrymi, wiernymi partnerami. Przyczyną może też być to, że nie trafiłaś na tego właściwego, nie kochałaś i nigdy nie byłaś kochana. Piszesz, że „niby byłaś szczęśliwa”, co nie brzmi entuzjastycznie. Widocznie czegoś Ci brakowało do szczęścia, bo człowiek zakochany nie tak mówi o swojej miłości. Drugi związek też chyba nie był udany, skoro zbyt często się nie widywaliście, a Ty nie chciałaś rezygnować ze swojego życia. Bycie dziewczyną na telefon być może było fajną przygodą, ale w takim układzie trudno o prawdziwe uczucie.
Najprawdopodobniej, jak sama piszesz, szukałaś czegoś, czego jeszcze nie zaznałaś. Początkowo pewnie robiłaś to z ciekawości, dla zabawy, aż to Cię wciągnęło. Człowiek prawdziwie zakochany nawet jeżeli pokusa jest wielka, potrafi się pohamować. Ty z całą pewnością ich nie kochałaś. Szkoda tylko, że nie pomyślałaś o tym, że swoim postępowaniem mogłaś kogoś zranić i po prostu nie odeszłaś. Tak byłoby uczciwiej. Skrzywdziłaś dwie osoby nie tylko zdradą, ale nieeleganckim rozstaniem. Takich spraw nie załatwia się przez telefon.
Zastanawia mnie jeszcze jedno, czy problemem jest chęć zdrady, adrenalina z tym związana, bo zakazany owoc smakuje najlepiej, czy potrzeba częstych kontaktów seksualnych? Zarówno jedno jak i drugie może być problemem i to jest właśnie ten drugi aspekt. Piszesz, że nie możesz już wytrzymać, że nie radzisz sobie i chcesz z tym skończyć. Z tego co napisałaś wynika, że robisz to teraz nie dlatego, że chcesz, ale dlatego, że coś Cię pcha do zdrady. Najistotniejsze jest jednak to, że cierpisz. Nie jest w tym wypadku ważna częstotliwość Twoich kontaktów seksualnych, ale to czy robisz to, bo chcesz, czy musisz. Na to pytanie musisz sobie sama odpowiedzieć. Jeżeli rzeczywiście jest to takie trudne i nie możesz sobie sama z tym poradzić, to powinnaś pomyśleć o terapii, bo taki stan może oznaczać chorobę — seksoholizm. Zdaję sobie sprawę, że może to być trudne i wstydliwe, ale fachowa pomoc czasami jest naprawdę konieczna. Do walki z nałogiem potrzebna jest przede wszystkim silna wola i wiara, że wszystko się uda. Jeżeli czegoś bardzo chcemy, to mimo że nie jest to łatwe, wszystko może skończyć się pomyślnie. Ty zrobiłaś już krok naprzód, bo sama przed sobą przyznałaś się do swojej słabości i szukasz pomocy. Człowiek jest w stanie uzależnić się niemalże od wszystkiego. Najbardziej podatna jest na to osoba wrażliwa. Oprócz tych najbardziej znanych nałogów jest uzależnienie od telewizji, internetu, zakupów i seksu właśnie. W każdym wypadku kiedy ktoś przestaje nad tym panować, kiedy nie może sam o sobie decydować, powinien zasięgnąć porady specjalisty. Takich osób jak Ty jest z pewnością wiele i być może kontakt z nimi mógłby Ci jakoś pomóc.
Piszesz o tym, że to co się dzieje zaczyna Ci też przeszkadzać w pracy. Niestety żyjemy w czasach, w których brak tolerancji i w których pokutuje stereotyp kobiety — grzecznej dziewczynki. Tak jest na pewno w mniejszych miejscowościach, gdzie większość osób się zna. Może powinnaś szczerze porozmawiać ze znajomymi i przede wszystkim uświadomić im, że apteka nie jest miejscem do rozmawiania na temat Twojego życia prywatnego, że możesz nie mieć w ogóle ochoty na wtrącanie się w Twoje sprawy albo przyznać się do swoich słabości. Prawdziwi przyjaciele zrozumieliby. Jeżeli nie, może powinnaś zmienić znajomych, a może w ogóle dobrze by było zmienić otoczenie i zacząć wszystko od nowa, gdzie nikt Cię nie zna.
Myślę, że dobrze by było, gdybyś na razie do czasu aż nie będziesz siebie pewna, nie wchodziła w nowe związki, bo zdrada zawsze bardzo rani.
Życzę Ci wiary i wytrwałości. Trzymam kciuki.
Cegła
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze