Według producenta dzięki temu tuszowi rzęsy mają być wyraziste, ale zarazem lekkie. Tusz ma szybko pokryć rzęsy, przy czym mają być pięciokrotnie pogrubione, ale pozostać rozdzielone.
A jak jest w rzeczywistości? Czerń jest rzeczywiście czarna, a rzęsy malują się bardzo łatwo. Po pierwszej warstwie są dość długie, ale raczej nie wyraziste, za to po dwóch, już zdecydowanie tak! Zazwyczaj używam zalotki i w moim przypadku ten tusz nie wyprostował rzęs (a i tak się zdarzało). Opakowanie jest srebrne, eleganckie, na półce w sklepie bardzo rzucał się w oczy. Jego kształt to już standard - taki jak w przypadku serii Volume Flash. Wygodnie leży w ręce.
Wadą może być to, że gdy pomaluje nim rzęsy naprawdę mocno i są długie to mam wrażenie, że są mokre i będę miała „kserówki”. Nie schnie też w ekspresowym tempie, ale nie narzekam.