Savon noir po raz pierwszy znalazł się w moich rękach w momencie krytycznym. Właśnie wróciłam z 3-tygodniowego szwendania się po górach, gdzie moim jedynym zabiegiem pielęgnacyjnym był prysznic... od czasu do czasu. Zazwyczaj po takim wywczasie stawiam na sprawdzony zdzieracz - peeling kawowy - mocny i skuteczny - który na mojej grubej i tłustej skórze sprawdza się świetnie. Ale skoro savon noir wraz z rękawicą Kessa czekały na wypróbowanie, postanowiłam dać im szansę, z nadzieją, że będą nie tylko przyjemnym, lecz także skutecznym zabiegiem. Zamknęłam się w łazience, zastosowałam do sugestii przeprowadzenia zabiegu i… było super! Kosmetyk pachnie świeżo i orzeźwiająco. Jego konsystencja jest trochę nietypowa, "glutowata", ale nie sprawiło mi żadnego problemu nałożenie go na całe ciało. 10 minut minęło szybciutko i w ruch poszła rękawica Kessa. Mydło „ściągało się” się nią bez problemu. Po wysuszeniu skóra na całym ciele była bardzo gładka i miękka, i wręcz spijała nałożony balsam. Co ważne, ten efekt utrzymuje się już od kilku dni – skóra jest wyraźnie gładsza, nawilżona i rozpromieniona. Nie obciążamy jej też żadną chemią, bo mydło jest w pełni naturalne. Chętnie jak najszybciej powtórzyłabym ten przyjemny zabieg, ale… na razie po prostu nie ma potrzeby! Można więc ocenić, że kosmetyk będzie bardzo wydajny. Jestem naprawdę bardzo zadowolona – był to przyjemny, mało skomplikowany i skuteczny zabieg, który na pewno zastąpi dotychczas stosowany przeze mnie peeling kawowy. Dodatkowa korzyść - odpada czyszczenie całej łazienki z fusów… ;).
Producent | l'Orient |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Mydła |
Przybliżona cena | 28.00 PLN |