Mimo że starałam się dbać o włosy przez całą zimę, odczuły gwałtowne zmiany temperatury, suche powietrze, suszarkę i czapki. Przez pewien czas szukałam dobrego specyfiku, który gruntownie je nawilży (a nie tylko wygładzi powierzchnię) a przy tym nie będzie ich obciążać. Wtedy w ręce wpadł mi niepozornie wyglądający, biało-niebieski kartonik z maseczką z proteinami mlecznymi. Ekspedientka w Super-Pharmie bardzo ją polecała, a że była droga, to postanowiłam ją wypróbować.
W kartoniku, poza maseczką (250 g, plastikowy słoiczek), znajdowała się próbka jedwabiu tej samej firmy i czepek, który wspomaga działanie kosmetyku. Maseczka ma dobrą konsystencję - ani nie lejącą, ani zbyt gęstą, przy okazji jest bardzo wydajna (na długie do ramion włosy używam mniej więcej jednej łyżki stołowej preparatu). Po nałożeniu maseczki założyłam foliowy czepek dodany do opakowania. Producent zaleca też pozostać w ciepłej kąpieli lub saunie, aby substancje lepiej się wchłonęły. Czas ten umila zapach maseczki - delikatnie mleczny, wspaniały (jednak wiadomo, zapach jest kwestią gustu, nie każdemu musi się podobać).
Po 30 minutach kosmetyk należy spłukać - nie ma z tym jednak większego problemu, nie bałam się więc o przetłuszczenie włosów. Zniewalających efektów nie spodziewałam się po pierwszym użyciu, włosy były gładsze i łatwiej się rozczesywały. Mniej więcej po dwóch tygodniach (stosując ją 3 razy w tygodniu) zauważyłam prawdziwe nawilżenie - nawet na końcówkach, które były najbardziej osłabione. Włosy mniej się elektryzują, są lśniące i mięciutkie w dotyku.
Efekt został osiągnięty, więc za działanie najchętniej postawiłabym szóstkę. Gorąco polecam!
Producent | L'Biotica |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja włosów |
Rodzaj | Odżywki: do włosów suchych i zniszczonych |
Przybliżona cena | 18.00 PLN |