Choć jestem zwolenniczką długich, gorących pryszniców, nie mogłam oprzeć się pokusie kupna dwufazowego olejku do kąpieli (a także pod prysznic) Bielendy.
Szczerze mówiąc, był on w zestawie z jeszcze dwoma produktami tej firmy, ale cena była tak niska, że tym bardziej mnie to zachęciło.
Jeszcze niedawno, dosłownie piałabym z zachwytu nad tym olejkiem, bo jego największą zaletą jest zapach. Wiele producentów próbuje uzyskać prawdziwą woń róż, ale Bielendzie udało się to na 99 %. Nie w 100 % bo tylko natura ma na to monopol i predyspozycje. Zaręczam, że gdyby zawiązano wam oczy i pod nos podetknięto róże i ten olejek mielibyście kłopot z odróżnieniem. Ale nie ma róży bez kolców - bo tak naprawdę nie jest to olejek tylko płyn. Olejki mają to do siebie, że natłuszczają skórę po kąpieli a ten tylko nawilża. Jego największą wadą jest mała wydajność. Marne 300 ml kończy się w ekspresowym tempie, bo żeby uzyskać obfitą pianę trzeba go „trochę” zużyć. Wspomniałam, że jest to preparat dwufazowy. Na górze widzimy lekko zaróżowioną substancję a na dole przezroczystą i różową. Po wstrząśnięciu uzyskujemy jednolity płyn, który wlewamy pod kran.
Nie mogę też nie wspomnieć, iż pochodzi on z edycji limitowanej. Także trzeba mieć dużo szczęścia, aby na niego trafić.
Obecnie olejek stoi koło wanny i cieszy mój nos swoim zapachem. Mimo wielu wad, chyba kupię go jeszcze raz (jeśli go znajdę), bo ta woń uzależnia.
Producent | Bielenda |
---|---|
Kategoria | Pielęgnacja ciała |
Rodzaj | Olejki do kąpieli i pod prysznic |
Przybliżona cena | 15.00 PLN |